ŚwiatZ szacunkiem do saddamowskiego ministra obrony

Z szacunkiem do saddamowskiego ministra obrony

Amerykański generał obiecał ukrywającemu się
gdzieś w Mosulu (północny Irak) saddamowskiemu ministrowi obrony,
że potraktuje go z "najwyższym szacunkiem", jeśli ten wyjdzie z
ukrycia - podała agencja Associated Press.

17.09.2003 | aktual.: 17.09.2003 13:53

Iracki mediator pośredniczący w akcji ujawnienia się ministra Sultana Haszima Ahmeda powiedział, że Amerykanie są także gotowi skreślić jego nazwisko z listy 55 ściganych funkcjonariuszy reżimu Saddama Husajna, jeśli minister sam odda się w ręce władz.

Niezwykłe pertraktacje w sprawie ministra toczą się między jego rodziną i plemieniem oraz generałem Davidem Petraeusem, dowódcą amerykańskiej 101. Dywizji Powietrznodesantowej, która odpowiada za bezpieczeństwo w północnym Iraku.

Starszyzna plemienia Al-Tai, do którego należy generał Sultan Haszim Ahmed i jego ród, zwróciła się do Petraeusa z prośbą, by skreślił ministra z listy ściganych w zamian za jego ujawnienie się. Dała do zrozumienia, że chodzi o honor plemienia i rodu Ahmeda i obiecała, że jeśli nazwisko ministra zniknie z listy ściganych, plemię zaprosi Amerykanów na wielką ucztę i zabije na ich cześć 150 owiec.

"Jeśli Amerykanie chcą w Iraku pokoju i stabilizacji, muszą skreślić z listy jego nazwisko. Tym sposobem pozyskają zaufanie Irakijczyków i sami na tym skorzystają" - powiedział jeden z wodzów plemienia agencji Associated Press.

Pośredniczący w pertraktacjach Daud Bagistani, obrońca praw człowieka z Mosulu, oświadczył, że zbadał dossier generała Ahmeda i nie znalazł żadnych skarg na jego postępowanie w czasach, gdy ten służył Saddamowi.

"Gdybyśmy nie byli pewni niewinności (ministra obrony), nie interweniowalibyśmy w jego sprawie" - powiedział Bagistani. Dodał, że Ahmeda lubią wszyscy mieszkańcy Mosulu - Kurdowie, Arabowie, sunnici, szyici i chrześcijanie.

Petraeus odpowiedział na ofertę listem datowanym 28 sierpnia. Według Associated Press, która uzyskała dostęp do listu, zaproponował Ahmedowi "proste, ale honorowe rozwiązanie". On, gen. Petraeus, "prosi go oficjalnie, by mu się poddał". W zamian Ahmed ma jego słowo, że "będzie traktowany z najwyższym szacunkiem" i nie stanie mu się żadna krzywda "fizyczna ani psychiczna".

Dowódca amerykańskiej dywizji wspomina też w liście, że Ahmed cieszy się doskonałą opinią. "Rozumiem, że jest pan najbardziej szanowanym dowódcą wojskowym przebywającym obecnie w Mosulu. W całym kraju wiadomo, że jest pan człowiekiem honoru" - pisze Petraeus.

Amerykanin zauważa nawet, że choć "jesteśmy w tej wojnie po różnych stronach, to mamy pewne cechy wspólne". "Jako wojskowi - pisze - wykonujemy rozkazy przełożonych (...) i popieramy naszych przywódców. (...) Jednak upadek reżimu, do którego pan należał, sprawia, że konieczne jest zrewidowanie tego poparcia. Niepokoję się, że to, co odbieramy jako przeciwstawianie się przez pana staraniom Koalicji o przywrócenie krajowi należnego mu honoru, jest szkodliwe i może doprowadzić do dalszych i niepotrzebnych ofiar w ludziach".

Bagistani powiedział, że jeśli Ahmed przyjmie warunki Petraeusa, pozostanie w rękach amerykańskich tylko na czas przesłuchania. Potem "może wrócić do normalnego życia i nie będzie przez Amerykanów prześladowany".

Associated Press nie pisze, dlaczego gen. Petraeus zaproponował Ahmedowi tak honorowe warunki kapitulacji. Przed wybuchem wojny z Saddamem Husajnem i w jej trakcie pojawiały się doniesienia, że generał Ahmed potajemnie współpracuje z Amerykanami. Informacji tych nigdy nie potwierdzono.

Skądinąd wiadomo, że w marcu 1991 roku, pod koniec wojny w Zatoce Perskiej, gen. Ahmed jako ówczesny zastępca szefa sztabu armii irackiej przewodniczył delegacji swego kraju na rozmowy z Amerykanami w sprawie warunków przerwania ognia. Nakłonił wtedy gen. Normana Schwarzkopfa, dowódcę wojsk amerykańskich, do zgody na korzystanie przez Irakijczyków ze śmigłowców wojskowych. Ahmed tłumaczył mu, że mosty, drogi i linie łączności są zniszczone, wobec czego śmigłowce wojskowe są jedynym środkiem komunikacji dla władz irackich.

Już miesiąc później Schwarzkopf żałował swej decyzji, bo Irakijczycy użyli śmigłowców, by krwawo rozprawić się z powstaniem szyitów na południu kraju. Amerykański generał napisał potem w swych pamiętnikach, że dopiero wtedy "odkrył, o co naprawdę chodziło temu sukinsynowi".(iza)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)