ŚwiatZ satyrą na wojnę

Z satyrą na wojnę


Satyrycy i komedianci w całym świecie ogłosili, że nie będzie zawieszenia broni wobec wojny w Iraku - pisze agencja Reutera. Od Kolonii po Kalifornię, od Londynu po Liban humoryści kierują na nią ostrze swej satyry, wyśmiewając zarówno prezydentów Saddama Husajna i George'a Busha, jak i sposób przedstawiania wojny przez media.

Z satyrą na wojnę

02.04.2003 | aktual.: 02.04.2003 14:47

Obraz
© Jay Leno (fot. AFP)

Choć opowiadanie dowcipów o toczącej się wojnie w nocnych programach telewizyjnych może wydać się niesmaczne, niektórzy szefowie stacji, powołując się także na miarę sprzeciwu opinii publicznej, twierdzą, że widzowie szukają w ten sposób wytchnienia od wojennych napięć. Zaznaczają też, że wojna, z racji długich przygotowań do niej, nie była wcale niespodzianką. Co najważniejsze zaś, ma wciąż bardzo wysokie wskaźniki popularności.

"Po Amerykanach, Brytyjczykach i Australijczykach do Iraku przybyli teraz Polacy - w jakim celu? Żeby kraść koła od czołgów?" - zapytywał w swoim programie telewizyjnym niemiecki humorysta Stefan Raab. "Niemiecka drużyna piłkarska" - mówił tenże - "stoczyła ciężką walkę, zakończoną remisem 1:1, z maleńką Litwą, nieznaczącym państewkiem o słabej obronie. Armia amerykańska ma dziś podobny problem".

Również satyrycy amerykańscy starają się najlepiej jak mogą wyśmiewać wojnę, nie oszczędzając samego Busha, co niektórzy uważają za niegodziwość, a nawet świętokradztwo. "Czy wiedzieliście, że 'Irak' po arabsku znaczy 'Wietnam'?" - zapytał niedawno Jay Leno w swoim słynnym programie w NBC "Tonight Show".

Inny żart Leno: "Prezydent Bush powiedział, że jeśli Irak pozbędzie się Saddama, pomoże narodowi irackiemu, dostarczając mu żywności, lekarstw, budując mieszkania i rozwijając oświatę. Czyż to nie wspaniałe? Nareszcie przedstawia jakiś program polityki wewnętrznej, i to dla Iraku! Może mógłby z tym przyjechać i do nas?" W tej wojnie nie chodzi o ropę, lecz o benzynę - mówił dalej Leno, dodając, że widzi pięć przyczyn uderzenia na Irak: "Shell, Exxon, Mobil, Texaco i BP".

Telewizyjni humoryści w USA biorą też na cel Saddama Husajna. David Leterman: "Eksperci twierdzą, że Irak może posiadać broń nuklearną. To zła wiadomość. Dobra to ta, że muszą zrzucać ją z wielbłądów". Inny showman, Conan O'Brien, wyśmiewał niejadalne brytyjskie potrawy: "Oddziały amerykańskie i brytyjskie rozdały żywność setkom Irakijczyków. Irakijczycy, w czym nie było nic zaskakującego, oddali żywność brytyjską z powrotem".

Żarty i dowcipy o wojnie, Bushu i zdyszanych dziennikarzach, którzy niewiele mają do powiedzenia, opowiadane są dziś w obu Amerykach, Europie, Azji, Australii. W Nowej Zelandii pewien funkcjonariusz rządowy podzielił się z dziennikarzami następującym dowcipem (coś dla osób znających język angielski): "Bush otrzymał zakodowaną depeszę o treści: 370HSSV- 0773H. Osłupiały prezydent przekazał ją do rozszyfrowania CIA. CIA także nie wiedziała o co chodzi, wobec czego depeszę wysłano do Clintona. Ten poradził, żeby przeczytać ją do góry nogami".

Dietmar Herz, politolog z uniwersytetu w Erfurcie, w Niemczech, wyjaśnia to m.in. postawą większego dystansu wobec obecnej wojny. "Humor jest dla ludzi sposobem rozładowywania wewnętrznych konfliktów" - powiedział. "Niemcy czują więź ze Stanami Zjednoczonymi, ale jednocześnie krytykują tę wojnę. Dowcipy są sposobem na przezwyciężenie tej rozterki".

Szefowie niemieckich stacji telewizyjnych czują się w obowiązku bronić humorystycznych programów o wojnie, nadawanych zaraz po dramatycznych relacjach z frontu. "Poprzednia wojna w 1991 r. wstrząsnęła wszystkimi" - uważa były szef RTL Helmut Thoma. "Dzisiaj jednak nikogo nie można zmusić, by ronił łzy nad tą wojną".

Harald Schmidt jako jeden z pierwszych satyryków wyśmiał dziennikarzy, którzy dużo mówią po to, by niewiele powiedzieć o wojnie. Wziął też na cel ministra obrony USA Donalda Rumsfelda, lekceważąco wyrażającego się o Francji i Niemczech jako "starej Europie", która krytykuje wojnę. "Irak odpiera ataki, to jest, jakby to powiedział Rumsfeld, 'stary Irak'" - ironizował niedawno Schmidt.

Schmidt przyznawał specjalne punkty za śmieszność dziennikarzom nadającym na żywo relacje z frontu. Najwyższe noty uzyskał reporter, którego ciemna, rozwiana czupryna "nie dała się porwać" irackim burzom piaskowym. "Wojnę" - mówił też - "rujnują telewizyjne programy o niej. Jest ich po prostu za dużo".

We Francji, gdzie nastroje antywojenne są powszechne, dowcipów o Iraku jest niewiele. Do znaczących wyjątków należy Plantu, autor karykatur z pierwszej strony "Le Monde", który chętnie kieruje swe zjadliwe pióro przeciwko Stanom Zjednoczonym. Na jednym z rysunków amerykański żołnierz, na tle księżycowego krajobrazu, parafrazuje słynne zdanie astronauty Neila Armstronga: Jeden mały krok dla człowieka... jeden gigantyczny skok dla głupoty".

Izraelska gazeta "Maariw", obok zdjęcia amerykańskich żołnierzy pojmanych w ubiegłym tygodniu przez siły irackie, zamieściła napis: "Niezwykłe osiągnięcie Stanów Zjednoczonych. Mimo burz piaskowych, siedmiu Amerykanów dotarło już do Bagdadu".

W Moskwie poczytny dziennik "Izwiestija" poświęcił we wtorek ponad połowę pierwszej strony na czarny humor o wojnie. "Saddam utrzymuje, że zestrzelił brytyjski samolot bojowy, na co Bush krzyczy: 'Kłamstwo! To my go zestrzeliliśmy'" - wyśmiewa gazeta incydenty z "przyjazną strzelaniną" podczas wojny. Inny rosyjski dowcip: "Panie Bush, czy ma pan dowody na to, że Irakijczycy posiadają broń masowej zagłady?" - pyta dziennikarz podczas konferencji prasowej. "Oczywiście, zachowaliśmy pokwitowania".

Żartom z wojny nie oparli się nawet humoryści w tradycyjnie neutralnej Szwecji: "Zrzucane nad Irakiem ulotki głoszą: 'McDonald's wkrótce w Bagdadzie', 'Ręce do góry!', 'Zbierz cztery takie ulotki i po zakończeniu naszych bombardowań dostaniesz bezpłatnie Coca-Colę'". (jask)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)