Z małego bistro po najpopularniejsze programy kulinarne. "To Polska daje takie możliwości"© WP/Daniel Ganp

Z małego bistro po najpopularniejsze programy kulinarne. "To Polska daje takie możliwości"

Patryk Osowski
11 września 2018

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Inessa Kim jest Koreanką, wychowała się w Kazachstanie, a po 20 latach w kraju nad Wisłą deklaruje nam, że czuje się Polką. Była dziennikarką i tłumaczką, ale dopiero śmiertelny wypadek obojga rodziców spowodował, że jej życie potoczyło się w zupełnie innym kierunku. Spełniając ich marzenie otworzyła malutkie bistro. Potem wzięła udział w "Top Chef", "Gotuj o wszystko" i rozpoczęła prawdziwą kulinarną karierę.

_W ramach akcji "Polska PRO100" z okazji 100-lecia odzyskania niepodległości zapytaliśmy Polaków, jaka ich zdaniem jest Polska. Trenerka kulinarna Inessa Kim napisała nam, że „SMACZNA”. Dlaczego tak uważa? _

Pojechaliśmy, by z nią porozmawiać. Na stulecie niepodległości chcemy dowiedzieć się jaka jest Wasza Polska. Piękna? Ważna? A może smaczna? Na adres polskapro100@grupawp.pl wyślijcie nam jeden przymiotnik, który Waszym zadaniem najlepiej opisuje Polskę. I wyjaśnijcie, dlaczego akurat ten przymiotnik jest dla Was najbardziej odpowiedni.

Warszawski Żoliborz. Dookoła nowoczesne osiedla, a w środku kilka starych zabudowań z szarej cegły. W budynku numer 5 zaczną się zaraz warsztaty z gotowania kuchni azjatyckiej. Wnętrze jest zimne i surowe, ale powoli roznosi się po nim zapach świeżej bazylii i kolendry.

Obraz
© WP/ Daniel Gnap

- Polska jest dziś rozwinięta i coraz bogatsza, ale w 1997 roku… dlaczego wybrałaś akurat nasz kraj? - pytam Inessę.
- Studiowałam w Czechach, na Węgrzech i w Anglii. Do Polski przyjechałam robić doktorat i bardzo mi się spodobało. Zrozumiałam też, że wschodnia mentalność jest mi znacznie bliższa - odpowiada.

- Po 20 latach w Polsce 11 listopada jest dla ciebie ważną datą?
- Po pierwsze czuję się Polką, a po drugie z wykształcenia jestem historykiem, więc ta data ma dla mnie ogromne znaczenie. Podobnie jak wielu warszawiaków przeżywam to święto również na sportowo, biegając w Biegu Niepodległości.

W kuchni pojawiają się pierwsze zapachy. Kursanci przygotują dziś ze swoją trenerką m.in. wege kimbab (rollsy z ryżem, marynowanym tofu i warzywami) oraz bibimkuksu (makaron w bulionie na bazie alg).

Chociaż takie gotowanie do najtańszych nie należy, lista 16 miejsc jest już dawno pełna. Inessa zapewnia, że Polacy lubią nowe smaki i coraz chętniej otwierają się również na potrawy z Azji. Pytam o jej pierwsze wrażenia, gdy przyjechała do Polski.

- Nigdzie indziej na świecie nie spotkałam się z tak ogromną ilością zup. Są przepyszne, ale ta wyjątkowa i niespotykana nigdzie indziej to oczywiście żurek. Moja ulubiona!

"Skupiłam się na filetowaniu ryby i zaczęłam wychodzić z depresji"

Inessa pracowała w Polsce jako dziennikarka i tłumaczka. Mówi, że do otwarcia własnego lokalu brakowało jej odwagi.

Zdecydowała się dopiero wtedy, gdy rodzice Tamara i Valery zginęli w wypadku. Prowadzenie małej gastronomii w Polsce było ich marzeniem, więc nazwa bistro otwartego przez Inessę – Kim T&V – była nieprzypadkowa.

- Wcześniej trochę się bałam, a trochę nie widziałam siebie na pełny etat przy garach. Ale bistro uratowało mi życie. Po nagłej śmierci najbliższych wpadłam w poważną depresję. Nie dawałam sobie rady i chciałam czymś zająć ręce i głowę. Gdy nagle musiałam skupić się na filetowaniu ryby i liczeniu proporcji wody do mąki, powoli zaczęłam wychodzić z depresji - wspomina.

Jest szczera i naturalna. Po kilkunastu minutach mam wrażenie, że Inessę znam od dawna i razem upiekliśmy już nie jedno ciasto. W kuchni pojawiają się kursanci. Każdego z nich prowadząca wita serdecznym uśmiechem i uściskiem dłoni. Niektórzy są tu po raz pierwszy, a inni przyjechali gotować razem któryś raz z rzędu.

Skąd aż tyle osób wie o jej zajęciach? Z pewnością pierwszą sympatię i rozpoznawalność przyniosły programy telewizyjne.

Obraz
© WP/ Daniel Gnap

Zostać szefową kuchni i robić to, co się kocha. Pomogła telewizja

- Udział w programach kulinarnych był dobrym pomysłem?

- Bardzo dobrym. Polska daje wielkie możliwości. Pierwsze było "Gotuj o wszystko" w 2010 roku. To był chyba ćwierćfinał, gdy gotowaliśmy na Kaszubach. Wtedy od Andrzeja Polana, Macieja Nowaka i Rudiego Schubertha usłyszałam, że moje jedzenie bardzo im smakuje. Zachwycony był też Grzegorz Łapanowski, wtedy prowadzący program, teraz właściciel Food Lab Mini, gdzie w tej chwili siedzimy. Jeśli oni byli zadowoleni, to już wiedziałam, że chociaż moje jedzenie jest dla Polaków nieoczywiste, będzie im smakowało.

Inessa uważa, że nawet jeśli komuś w takich programach potknie się noga, to i tak więcej zyska, niż straci. Na dowód opowiada mi anegdoty, jak w "Top Chef" usłyszała kilka cierpkich słów. Potem nabyte znajomości zaowocowały jednak współpracą na wielu płaszczyznasz.

Jej kariera nabrała rozpędu. Zaczęły się wizyty w "Pytaniu na Śniadanie" TVP, a szefowa kuchni odbywała coraz więcej kulinarnych podróży po Polsce.

- Dzięki rywalizacji w programach, w całym kraju mam znajomych restauratorów i szefów kuchni.

Była też zapraszana do prowadzenia szkoleń dla profesjonalnych kucharzy takich hoteli jak Grand Hotel Mercure w Poznaniu i Novotel w Krakowie. Współpracuje również z Zakładem Aktywności Zawodowej w Siedlcach, gdzie większość pracowników to osoby z niepełnosprawnościami.

Obraz
© WP/Daniel Gnap

Psina vs Flaki

Wybiła godzina 18. Każdy z uczestników ustawił się przy swoim stanowisku, założył fartuch i 16 par oczu utkwiło w prowadzącej. Inessa rozdysponowała zadania.

Noże i obieraczki ułożone na grafitowym blacie poszły w ruch. Joanna kroiła papryczki chilli, Anna szatkowała kapustę, a Tomek obierał mango. Nikt do końca nie rozumiał, kiedy i do czego przyda się jego składnik, ale Inessa zapewniała, że efekt końcowy zwala z nóg.

- A czego nie lubisz w polskiej kuchni?
- Na pewno nie spróbowałabym czerniny. Nie przepadam też za flakami.

- W Kazachstanie nie podają takich rarytasów?
- Oczywiście że podają. Na przykład je się głowę barana. Ale osobiście nigdy tego nie próbowałam. Bardzo popularnym mięsem w Azji, w tym w Korei, jest też oczywiście psina. Tego też bym nie tknęła, chociaż dla milionów osób jedzenie jej jest czymś zupełnie naturalnym.

Obraz
© WP/Daniel Gnap

"To mój dom"

W porównaniu z 1997 rokiem Polska jest dziś nowoczesna i "zachodnia". Przepaść, która kiedyś dzieliła nas od Niemiec czy Francji, dziś nie robi już takiego wrażenia. Wciąż są to jednak kraje, gdzie dobry kucharz może zarobić kilka razy więcej niż w Warszawie, Krakowie i Poznaniu.

- Nie kusiło cię, żeby wyjechać?
- Przez pewien czas kusiło i to mocno. Również dlatego, że brakowało mi wielokulturowości. Dziwnie się czułam, bo w Kazachstanie mieszka ponad 100 narodowości. Ale teraz po pierwsze ja staję się coraz bardziej Polką, a pod drugie pojawia się tu coraz więcej obcokrajowców. Od pewnego czasu bez chwili zastanowienia mówię, że… Polska to mój dom.