PolskaZ Jarosławem Kaczyńskim najlepiej wychodzi się na zdjęciu [FRAGMENT KSIĄŻKI]

Z Jarosławem Kaczyńskim najlepiej wychodzi się na zdjęciu [FRAGMENT KSIĄŻKI]

Budowa wieżowca na ulicy Srebrnej w Warszawie to tylko wierzchołek góry lodowej. Dziennikarki "Gazety Wyborczej" w książce "Prezes i spółki. Imperium Jarosława Kaczyńskiego" (Wyd. Agora) prześledziły, co działo się przez lata na zapleczu PiS, partii, którą od dekad rządzi twardą ręką Jarosław Kaczyński. Poniżej przedstawiamy początkowy fragment tej książki.

Jarosław Kaczyński w swoim gabinecie w biurze przy ul. Nowogrodzkiej w Warszawie.
Jarosław Kaczyński w swoim gabinecie w biurze przy ul. Nowogrodzkiej w Warszawie.
Źródło zdjęć: © Getty Images | Tomasz Radzik, Agencja SE

Rozdział 1., w którym do najważniejszego gabinetu w Polsce wchodzi pewien Austriak, a kiedy z niego wychodzi, już wie, że z Jarosławem Kaczyńskim najlepiej wychodzi się na zdjęciu.

Ulica Nowogrodzka, centrum Warszawy. Stary budynek Państwowych Zakładów Graficznych, gdzie w czasach świetności drukowano m.in. popularną popołudniówkę "Express Wieczorny". Gazetę i zakłady na początku lat dziewięćdziesiątych przejęło środowisko polityczne Jarosława Kaczyńskiego, a później sprzedało tytuł i przerobiło drukarnię na partyjny biurowiec. Kiedy PiS jest u władzy, to właśnie stąd partia realnie rządzi Polską.

Zarówno w tłustych, jak i w chudych latach do prezesa ustawia się długa kolejka. Na Nowogrodzką regularnie zjeżdżają rządowe limuzyny, bo Kaczyński zwołuje tu ministrów na partyjne narady. W starej drukarni przyjmował chociażby Rexa Tillersona, sekretarza stanu w administracji prezydenta USA Donalda Trumpa. Choć po ponownym przejęciu władzy przez PiS w 2015 roku Nowogrodzka znów zyskała na znaczeniu, to widoczną tego oznaką są jedynie rządowe auta. Z zewnątrz budynek nadal wygląda jak na zdjęciach z lat siedemdziesiątych, kiedy parkowały przed nim duże fiaty i łady.

Wnętrza też są raczej skromne. Centralne miejsce w gabinecie Kaczyńskiego zajmuje masywne, zawalone papierami biurko z komputerem, miniaturowym popiersiem marszałka Józefa Piłsudskiego i zdjęciem brata Lecha ze zwycięskiej kampanii prezydenckiej w 2005 roku. Nad drzwiami wisi krzyż, na ścianie mapa historycznych bitew. Kaczyński, siedząc za biurkiem, ogląda telewizję.

Czas umila prezesowi chińska róża w doniczce, ma też sekretarzyk i szafę. To w niej trzyma markowe alkohole dla gości, prezenty, które na Nowogrodzką znoszą działacze i sympatycy. W szafie stoją również nalewki domowej roboty, soki, zioła i słoiki z przetworami.

Zobacz też: Luty 2019 - Gerald Birgfellner, austriacki biznesmen oskarżający Jarosława Kaczyńskiego, zjawił się w warszawskiej prokuraturze.

Jest 27 lipca 2018 roku, leniwy i upalny piątek w środku wakacji. Do gabinetu Kaczyńskiego wchodzą austriacki przedsiębiorca Gerald Birgfellner z żoną Karoliną oraz Grzegorz Tomaszewski. To rodzina.

Karolina, córka Jana Marii Tomaszewskiego, kuzyna bliźniaków Kaczyńskich, z którym spędzali dzieciństwo. Na starych zdjęciach bawią się razem w Indian, strugają patyki i jedzą ciastka. Do Grzegorza Tomaszewskiego wiedzie dłuższy łańcuszek – jest kuzynem Jana Marii. I zaufanym człowiekiem prezesa PiS, pracuje dla spółek powiązanych z partią.

Gerald Birgfellner dołączył do familii przez ślub z Karoliną. Jarosława Kaczyńskiego poznał podczas obiadu u teścia w święta Bożego Narodzenia w 2011 roku. Prezes PiS został mu wówczas przedstawiony jako "wujek". Chwilę rozmawiali, Kaczyński chwalił austriackie wino, które przyniósł Birgfellner. Polska rodzina mówi o nim Gery.

W lipcowym spotkaniu na Nowogrodzkiej chodzi o czysty biznes. Pół roku później opinia publiczna pozna przebieg tej rozmowy z publikacji "Gazety Wyborczej".

Tego dnia Kaczyński reprezentuje Srebrną, spółkę z gospodarczego zaplecza środowiska PiS. Kaczyński jest też fundatorem Instytutu im. Lecha Kaczyńskiego, właściciela Srebrnej.

Kapitał spółki to nieruchomość na warszawskiej Woli. Kilka tysięcy metrów w biznesowym centrum stolicy ma potencjał, może przynieść gigantyczne pieniądze. Trzeba jednak coś na tej działce wybudować. Spółka mierzy wysoko, bo w 220-metrowy wieżowiec.

Prezes negocjuje z upoważnienia swojej sekretarki Barbary Skrzypek, która jest również udziałowcem Srebrnej. Tomaszewski zasiada w jej radzie nadzorczej.

Birgfellner ma odpowiadać za przygotowanie wartej 300 milionów euro inwestycji, takie zlecenie dostaje od Srebrnej. To doświadczony gracz w branży, jest menedżerem projektów deweloperskich, budował centra handlowe i biurowce. Zna też polskie realia – pracował we Wrocławiu, gdzie też przygotowywał budowę galerii handlowej. W lipcu mija już ponad rok, jak pracuje dla Srebrnej. Liczy na to, że wieżowiec przyniesienie mu znaczne zyski.

Teraz siedzi na krześle z segregatorami pełnymi dokumentów na kolanach i chce wiedzieć, co dalej z projektem i honorarium. Rachunek nie jest mały – Austriak uważa, że należy mu się 1,3 miliona euro.

Karolina Tomaszewska tłumaczy rozmowę między mężem, który nie zna polskiego, i wujkiem Kaczyńskim, który nie mówi w językach obcych.

– Dobra, kochani, przechodzimy do sprawy, bo ja widzę... – Kaczyńskiemu się trochę spieszy.

Birgfellner kładzie na stół segregatory, Tomaszewska przekłada kartki, opowiada, że ma harmonogram prac rozpisany na trzy lata, tu kosztorys, umowy przedwstępne z firmami od inwestycji, wszystko gotowe. Wystarczy podpis.

– Tylko żebyś zobaczył, ile za tym pracy jest i że nie są Gery i firma oszustami – opowiada Tomaszewska, a wszyscy się śmieją.

Ale Jarosław Kaczyński nie ma dla swojego austriackiego partnera dobrych wiadomości:

– Doszły nowe elementy, operacja [Jana] Śpiewaka, nowego kandydata na prezydenta [Warszawy w wyborach samorządowych, które odbyły się jesienią 2018 roku]. Postawił zarzuty: partia buduje wieżowiec. Krótko mówiąc, póki [wybory] nie będą rozstrzygnięte, po pierwsze, nie dostaniemy wuzetki [decyzji o warunkach zabudowy, którą wydaje miasto], jak nie wygramy tych wyborów. Po drugie, w tej chwili jest jeszcze do tego atak z jeszcze jednej strony.

Grzegorz Tomaszewski próbuje przekonywać, że można storpedować w mediach opowieść Śpiewaka. Przecież to nie partia stawia wieżowiec.

Kaczyński jest innego zdania. Mówi: – To nie ma żadnego znaczenia w takich kampaniach. Ja jestem w fundacji [chodzi o Instytut im. Lecha Kaczyńskiego, do którego należy Srebrna], zupełnie wystarczy... To to nie ma żadnych szans. To nie do obrony.

Tomaszewski: – Znaczy oficjalnie do obrony, tylko że w medialnym ataku…

Kaczyński: – No ale mi chodzi o medialny atak. To jest polityka.

Gdy żona przetłumaczy dialog, Birgfellner bardzo się zdziwi. Bo z jego perspektywy sytuacja się nie zmieniła, Kaczyński wiedział o tym wszystkim od czternastu miesięcy, gdy Austriak przygotowywał inwestycję. Prezes PiS jest innego zdania, mówi, że wcześniej partii aż tak nie atakowano.

Gerald Birgfellner dowiaduje się nie tylko tego, że Kaczyński rezygnuje z planów budowy bliźniaczych wież. Dowiaduje się też, że Srebrna szybko mu nie zapłaci. Prezes PiS proponuje mu "wysunięcie roszczenia o charakterze sądowym". A więc proces. Na sali sądowej obiecuje zeznać, że praca została wykonana "dla nas, to znaczy dla Srebrnej".

Srebrna miała odgrywać w całym przedsięwzięciu kluczową rolę, ale wolała pozostać w cieniu. Dlatego Birgfellner kupił dwie spółki o tej samej nazwie – Nuneaton. Pierwsza miała być spółką deweloperską. Druga jej udziałowcem i razem ze Srebrną trzymać całą pulę. By biznesowy mechanizm się rozkręcił, Srebrna musiałaby wnieść 250 tysięcy złotych na start. Oraz działkę. Dopiero tak wyposażony Nuneaton mógłby rozpocząć starania o kredyty.

Ale gdy Kaczyński mówi stop, cała konstrukcja się wali. Pół roku później Birgfellner zawiadomi prokuraturę, że Jarosław Kaczyński go oszukał.

Dlaczego Jarosław Kaczyński, lider rządzącej partii, prowadził biznesowe negocjacje? Do tego w dawnej drukarni przejętej przez jego środowisko na początku lat dziewięćdziesiątych? W jaki sposób drukarnia zmieniła się w biurowiec partii, a powstająca w niej gazeta została sprzedana Szwajcarom? Kto na tym zarobił? I dlaczego dwadzieścia lat później prezes PiS może decydować o przyszłości działki na Woli, o jednym z najdroższych i najgorętszych dla inwestorów adresów w stolicy Polski?

Ta wielowątkowa historia, równie fascynująca co skomplikowana i pełna zaskakujących zwrotów akcji, zaczyna się od pewnej rozmowy między Lechem Wałęsą i Tadeuszem Mazowieckim. Jest lato 1989 roku...

Ciag dalszy w najnowszej książce Agaty Kondzińskiej i Iwony Szpali "Prezes i spółki. Imperium Jarosława Kaczyńskiego" (Wydawnictwo Agora). Ebook już w sprzedaży. Książka i audiobook w sprzedaży od 30 czerwca.

Obraz
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1390)