PolskaZ czym młodzież miesza alkohol?

Z czym młodzież miesza alkohol?


Do siedziby łódzkiego pogotowia ratunkowego wbiegł mężczyzna. Niósł na rękach 14-letnią córkę. Dziewczyna była nieprzytomna. Okazało się, że podczas imprezy z kolegami przedawkowała napój energetyzujący, doprawiony alkoholem. Nastolatkę udało się uratować - pisze "Dziennik Łódzki".

Z czym młodzież miesza alkohol?
Źródło zdjęć: © JupiterImages/EAST NEWS

25.10.2007 | aktual.: 07.06.2018 15:09

Stan dziewczynki był poważny. Trafiła do Instytutu Medycyny Pracy na odtrucie. Miała dużo szczęścia - relacjonuje dr Paweł Goździk z Wojewódzkiego Centrum Ratownictwa Medycznego w Łodzi. Kiedy rozmawiam z kolegami z innych stacji pogotowia w Polsce, co rusz któryś mówi, że był wzywany do nastolatka, który w dyskotece, albo w domu zasłabł po przedawkowaniu dopalacza, pomieszanego z alkoholem albo środkiem odurzającym. W większości chodzi o dzieci z tak zwanych dobrych domów. Kieszonkowe wystarcza im na używki - mówi dr Goździk.

Nauczyciele obserwują, że po napoje energetyzujące sięga co drugi uczeń podstawówki. W gimnazjum na palcach jednej ręki można policzyć tych, którzy nie znają smaku red bulla, R20+ albo tigera. Lekarze biją na alarm, bo jak twierdzą, dopalacze w nadmiernych dawkach mogą wywoływać zaburzenia krążenia, skoki ciśnienia, a nawet cukrzycę.

Jak wyjaśnia gazeta, fenomen dopalaczy tkwi w dwóch składnikach: kofeinie i taurynie. Druga z tych substancji pobudza mięśnie i zmniejsza ich wrażliwość na zmęczenie. Po wypiciu drinka, do krwi przedostaje się dopamina - związek chemiczny, dzięki któremu na kilka godzin znika senność i zmęczenie.

Pani Marta, matka trzecioklasisty z Poznania pojechała jako opiekunka na wycieczkę syna. Prosi o anonimowość, bo nie chce narażać dziecka na kłopoty. Przed wieczorną dyskoteką niemal wszyscy chłopcy pili napoje energetyzujące. Zrobiłam im zdjęcia z tymi puszkami w rękach. Jeden z uczniów fatalnie się poczuł. Miał podniesione tętno, był pobudzony. Po powrocie z wycieczki opowiedziałam o sprawie dyrektorce szkoły, ale to zlekceważyła - mówi poznanianka. Maria Nowicka, mama ucznia Szkoły Podstawowej nr 9 w Skierniewicach mówi, że syn pytany dlaczego wypadł słabiej od kolegów w zawodach, kilkakrotnie odpowiadał: bo nie wypiłem powera. Myślałam, że chodzi o colę. Ale syn i jego koledzy z picia kilku puszek red bulla przed meczem nie robili tajemnicy. Opowiadali, który jakim drinkiem raczy się przed zawodami - mówi matka trzecioklasisty. Była przerażona, kiedy dowiedziała się, że niektórzy pedagodzy zachęcają młodzież do picia dopalaczy. Tak było m.in. w jednej ze szkół pod Opocznie, w której nauczyciel
zachęcał uczniów do picia syropu tussipect zawierającego efedryny.

Dr Małgorzata Myśliwiec z Akademii Medycznej w Gdańsku, endokrynolog-diabetolog nie ma wątpliwości: picie dopalaczy jest nagminne. Sięgają po nie już 11-latki. I piją ich zdecydowanie za dużo. Jakie są tego skutki? Zwiększona zachorowalność na cukrzycę i inne choroby przemiany materii. Jeszcze 2-3 lata temu dziecko z cukrzycą zgłaszało się do nas raz na miesiąc, teraz mamy 5-6 w tygodniu. Trzy puszki dopalacza to to samo, co filiżanka bardzo mocnej kawy. Lekarka nie ma wątpliwości, że dopalacze, słodkie napoje gazowane i napoje w kartonikach spożywane w nadmiernych ilościach sprzyjają wywołaniu cukrzycy. Ile dzieci na nią zapadło z tego powodu? Takich badań nikt jeszcze w Polsce nie robił.

Lekarze mówią swoje, a szkoły robią swoje. Napoje energetyzujące można kupić w wielu sklepikach. Są m.in. w VIII LO w Krakowie. Kupują masowo przed klasówkami. Uczniowie sami się o nie proszą, a o klienta trzeba dbać - mówi Stanisław Grzymek ze szkolnego sklepiku. Ile dokładnie puszek sprzedają rocznie producenci? Kinga Drużkowska, przedstawicielka producenta "Tigera" odmawia odpowiedzi, powołuje się na tajemnicę handlową. Jednak z opublikowanego właśnie raportu firmy badawczej AC Nielse produkowany przez krakowską spółkę Gellwe Tiger, w ciągu dwóch lat zdobył 31% polskiego rynku. Pokonał potężnego austriackiego Red Bulla (21%), niemieckiego XL Energy (10%) oraz francuskiego Ice Cool (6%).

Potrzeby ograniczenia sprzedaży napojów energetyzujących dla młodzieży poniżej 16 lat nie widzi resort zdrowia. Nie było przypadku, żeby napój komuś zaszkodził. Jeśli to się zmieni, będziemy zastanawiać się, co zrobić - mówi Paweł Trzciński, rzecznik Ministerstwa Zdrowia. A Ministerstwo Edukacji Narodowej? W piśmie podpisanym nieczytelnym bazgrołem widniało: "Promujemy zdrowe żywienie w trybie działań mieszczących się w nurcie edukacji prozdrowotnej i promocji zdrowia. Sugerujemy dyrektorom szkół dbałość o to, aby sklepiki szkolne i automaty udostępniały uczniom zdrowe produkty, w tym także napoje(...)" - relacjonuje "Dziennik Łódzki". (PAP)

Źródło artykułu:PAP
zdrowiemłodzieższkoła
Zobacz także
Komentarze (0)