Z aresztu z powrotem do...szkoły
Rada Pedagogiczna Zespołu Szkół
Ponadgimnazjalnych nr 2 w Tarnobrzegu skreśliła z listy uczniów
trzech młodych ludzi podejrzanych o dokonanie serii bandyckich
napadów. Rodzice jednego z nich odwołali się od decyzji do
Podkarpackiego Kuratora Oświaty. A ten anulował decyzję -
ujawniają "Super Nowości".
15.01.2017 15:24
Seria bandyckich napadów w Tarnobrzegu i Sandomierzu trwała ponad miesiąc. Nieznani sprawcy, w kominiarkach, uzbrojeni w pistolet napadali na niewielkie sklepy rabując utarg. W końcu wpadli. Okazało się, że są to czterej uczniowie drugiej klasy tarnobrzeskiego "rolnika" (pistolet był świetnie wykonaną atrapą broni).
Cała czwórka została tymczasowo aresztowana. Szkoła zareagowała szybko. Rodzice jednego z zatrzymanych uczniów sami wypisali syna ze szkoły, pozostała trójka została skreślona z listy uczniów. Jako powód podano tymczasowe aresztowanie za udział w napadach rabunkowych, słabe wyniki w nauce i nieobecności. Decyzja zapadła 4 kwietnia. Na początku kwietnia, ku zdziwieniu wszystkich, jeden z uczniów pojawił się w szkole jak gdyby nigdy nic. Okazało się, że 31 marca został zwolniony z aresztu.
"Tymczasowe aresztowanie nie jest karą, a środkiem zapobiegawczym mającym zapobiec mataczeniu w śledztwie, itd. W przypadku wspomnianej osoby przesłanki przemawiające za aresztowaniem ustały. Ponadto jego rola w popełnionych przez uczniów przestępstwach okazała się mniejsza niż pozostałych zatrzymanych. Nie brał czynnego udziału w napaściach, stał na czatach. Dlatego też prokuratura przystała na uchylenie tymczasowego aresztowania" - dowiedziała się gazeta w Prokuraturze Rejonowej.
Nastolatek od wychowawczyni dowiedział się, że został skreślony z listy uczniów. Następnego dnia jego ojciec poprosił o uchwałę wyrzucającą ze szkoły syna. A następnie odwołał się od niej do Podkarpackiego Kuratorium Oświaty. Ten zaś uchylił uchwałę Rady Pedagogicznej i nakazał przywrócenie nastolatkowi praw ucznia.
Opinia prawna w tej sprawie jest niestety jednoznaczna. Uchwała o skreśleniu ucznia z listy miała liczne uchybienia formalne i w przypadku skierowania jej przez rodziców do sądu z pewnością została by tam uchylona. Po prostu nie mieliśmy wyjścia, musieliśmy podjąć taką decyzję, m. in. po to, aby chronić szkołę przed ewentualnymi roszczeniami- tłumaczy Jerzy Cypryś, podkarpacki wicekurator oświaty.
W uchwale jako powód podano tymczasowe aresztowanie. Chciałbym zauważyć, że nie jest to tożsame ze skazaniem, a uczeń został z aresztu wypuszczony. Poza tym, w statucie szkoły znalazł się zapis, że podstawą skreślenia z listy uczniów może być wykroczenie. I znów, o tym, czy zostało ono popełnione decyduje sąd. A w przypadku tego ucznia żaden wyrok na razie nie zapadł.
Dyrekcja szkoły, zaraz po otrzymaniu decyzji kuratorium zapowiedziała skierowanie w proteście listu otwartego do kuratora i ministra oświaty. Decyzję kuratorium uznała za wyjątkowo niepedagogiczną. Jednak bardzo szybko spuściła z tonu. Pani dyrektor Teresa Dominik-Szeląg nie będzie udzielać żadnych informacji na ten temat- odprawiono gazetę w sekretariacie szkoły. Czy powodem nagłego nabrania wody w usta była świadomość tego, że to jednak szkoła "zawaliła", nie wiadomo. (PAP)