Wzruszający gest wdowy. "Krzyś nie żyje, ale jego serce bije!"
To historia pełna smutku, ale też i nadziei na to, że dobro powraca. Smutku - bo szczęśliwe życie małżeństwa z Kluszkowic przerwała śmierć Krzysztofa. Nadziei - bo jego narządy, które zgodziła się oddać pani Danuta, pomogły uratować kilka innych osób.
23.11.2021 09:19
- Walczył jak wojownik. Przeszedł chemioterapię i wyzdrowiał. Od tego czasu musiał jeździć na kontrole lekarskie - wspomina męża pani Danuta, który kilka lat temu zachorował na nowotwór. Jak podkreśla kobieta, choroba męża nauczyła ich, by z życia czerpać garściami. Byli kochającą się rodziną, razem wychowali dwóch synów
Niestety, szczęście rodziny z Kluszkowic opuściło ją 2 listopada tego roku. - Był Dzień Zaduszny. Mąż robił sobie herbatę w kuchni. Nagle usłyszałam ogromny huk - mówi w rozmowie z mediami.
- Gdy pobiegłam zobaczyć, co się stało, Krzysiek leżał bez oznak życia na podłodze - dodaje pani Danuta z Kluszkowic. Na miejsce wezwano karetkę. Ratownikom udało się przywrócić akcję serca u mężczyzny. Trafił do szpitala.
Niestety, w czasie badań okazało się, że w głowie mężczyzny pękł tętniak, a jego mózg obumarł. - Byłam załamana, płakałam, moje szczęśliwe życie się skończyło - relacjonuje w rozmowie z "Faktem" wdowa po Krzysztofie.
Na łzy nie było jednak wówczas czasu. Lekarze stwierdzili śmierć mózgu mężczyzny, lecz jego serce i pozostałe narządy wciąż żyły. Pojawiło się pytanie o możliwość ich pobrania.
- Nie wahałam się z decyzją. Rozmawialiśmy kiedyś o tym z Krzysiem i obiecaliśmy sobie, że gdyby któreś z nas zmarło, a byłaby taka opcja, to zadbamy nawzajem o to, aby pobrano nasze narządy do przeszczepu dla innych - zaznacza pani Danuta.
Rodzinny dramat w Kluszkowicach. "Jego serce bije"
Ostateczna decyzja zapadła po rozmowie z rodzicami Krzysztofa. Od 36-latka z Kluszkowic pobrano narządy do przeszczepu. Jak podkreśla pani Danuta, widok skrzyneczki z pobranymi narządami od zmarłego męża silnie ją podbudował.
- Utwierdziłam się w przekonaniu, że zrobiliśmy coś wspaniałego, że daliśmy szansę innym na dalsze życie. Wiedziałam, że Krzyś tego by chciał. Dziś jego serce bije w 31-latku z Wrocławia. Wątroba i nerki żyją w kilku innych osobach - tłumaczy 39-letnia kobieta z Kluszkowic.
Źródło: "Fakt"