Wzrasta napięcie na Bałtyku. Rosjanie chcą wymazać Zatokę Fińską z mapy
W ostatnich dniach po rosyjskiej sieci krąży niecodzienna inicjatywa. Internauci domagają się wymazania Zatoki Fińskiej z mapy i zmiany jej nazwy na jezioro Kotlino. Pomysł ma być odpowiedzią na toczące się w Helsinkach dyskusje dotyczące ewentualnego zakazu wydawania Rosjanom wiz turystycznych. Żeby jednak doszło zmiany nazwy, zainteresowanie całą sytuacją musi najpierw potwierdzić Kreml.
Kilka lokalnych portali z Petersburga wyszło z inicjatywą, aby zmienić nazwę Zatoki Fińskiej na jezioro Kotlino. Sprawą zajęła się też gazeta "MK", która rozważa uruchomienie petycji w tej sprawie - ponieważ jak twierdzi - "Zatoka Fińska to już nieodpowiednia nazwa dla obecnego świata". O sprawie jako pierwszy doniósł fiński publiczny nadawca "Yle".
W rosyjskim internecie pojawia się coraz więcej ankiet, gdzie użytkownicy jednogłośnie wolą, żeby ten rejon Bałtyku od teraz nosił nazwę jezioro Kotlino. Wszystko ma związek rosnącym w ostatnim czasie napięciem między Rosją i Finlandią. Proponowana zmiana miałaby być karą za "prozachodnie zamiary" Helsinek.
Sąsiedzkie relacje pogorszyły się w związku z Ukrainą. Napięcie rośnie również w związku z decyzją Finlandii o przystąpieniu do NATO. Co więcej, w należącym do UE kraju rośnie również niezadowolenie z tłumu rosyjskich turystów, którzy jak nie cieszą się fińskim latem, to wybierają się w podróż w dalsze zakątki Europy, omijając przy tym lotnicze sankcje nałożone przez Zachód.
Czy można zmienić nazwę Zatoki Fińskiej od tak?
Administracja Petersburga nie ma prawa zmienić nazwy z własnej inicjatywy, ponieważ wody Newy i Zatoki Fińskiej znajdują się poza jej jurysdykcją. Tymczasem może to zrobić już odpowiedni organ państwowy Federacji Rosyjskiej, który zrobiłby to za aprobatą Kremla.
Car Piotr Wielki nazwał ten obszar Bałtyku Zatoką Fińską w XVII w. i od tamtej pory nikt nie myślał o jakichkolwiek zmianach. Rosyjskie media będą jednak dolewać oliwy do ognia, aby wpłynąć na władzę, żeby poparły inicjatywę. Według fińskiego publicznego nadawcy "Yle" petycja na razie nie zdobyła w Rosji ogólnokrajowego rozgłosu, ale nie należy tej sprawy bagatelizować, ponieważ w Finlandii uważa się, że "Moskwa jest dziś zdolna do wszystkiego".