Wyznanie ofiary wypadku spowodowanego przez posła PiS. "O mało nie zginęłam"
Parlamentarzysta PiS Łukasz Zbonikowski spowodował wypadek drogowy w miejscowości Ruda (woj. kujawsko-pomorskie). W incydencie ucierpiała 19-letnia Katarzyna Rzepka, której ford galaxy uderzył w nieoświetlony agregat uprawny przyczepiony do ciągnika posła. - Policjant powiedział, że miałam dużo szczęścia, że przeżyłam - mówi ofiara w rozmowie z "Super Expressem".
10.08.2017 | aktual.: 10.08.2017 07:19
Incydent miał miejsce w sobotę wieczorem. Poseł PiS wracając z pola, wyjechał swoim ciągnikiem na lokalną drogę. Do jego pojazdu podczepiony był nieoświetlony agregat uprawny, który wystawał na przeciwległy pas jezdni. Kierująca samochód osobowy 19-letnia Katarzyna Rzepka nie zauważyła tego w porę i uderzyła w agregat, a następnie jej pojazd spadł do rowu. Kobieta odniosła znaczące obrażenia, a jeden z jej czterech pasażerów stracił przytomność. O sprawie pisaliśmy więcej tutaj.
- Pan poseł nie próbował mnie nawet ominąć. To ja musiałam manewrować. Zaczepiłam o agregat i zjechałam do rowu - powiedziała o tym, jak doszło do wypadku.
- Gdybym była wyższa i więcej ważyła, mogłabym zginąć, a na pewno odniosłabym poważniejsze obrażenia - dodała Rzepka w rozmowie z "Super Expressem".
Oburzające są nie tylko okoliczności, w których doszło do wypadku. Na niekorzyść Zbonikowskiego wpływają wyznania poszkodowanej, w których opowiada, co działo się chwilę po kolizji. Według Rzepki poseł najpierw zasłaniał się immunitetem, a potem nie chciał rozmawiać z przybyłymi na miejsce policjantami. Poszkodowana twierdzi, że czekał na "swoich" funkcjonariuszy.
- Poseł początkowo twierdził, że to nie jego wina i zasłaniał się legitymacją poselską oraz immunitetem. Nie chciał rozmawiać z policjantami których wezwał mój pasażer. Czekał na "swoich" policjantów i rozmawiał tylko z nimi. Nie przyjął też mandatu. Zrobił to dopiero następnego dnia na komisariacie - opowiada Rzepka.
Poseł został ukarany 6 punktami karnymi i grzywną w wysokości 500 zł. W trakcie incydentu był trzeźwy. Sam twierdzi, że nie zasłaniał się immunitetem i nie rozumie, dlaczego poszkodowani opowiadają o tamtym zdarzeniu w tak emocjonalny sposób.
- Nie zasłaniałem się immunitetem. Policjanci wykonywali swoje czynności, wystawili mandat, a ja go przyjąłem. Nie wiem, dlaczego poszkodowani tak mówią, może w emocjach - broni się poseł PiS. Dodaje, że przeprosi ofiary wypadku.
- To prawda, przekazał nam, że chce nas przeprosić i jest mu przykro, ale co to nam da, te jego przeprosiny? Zniszczył samochód, którym mama jeździła do pracy - mówi Katarzyna Rzepka. Dodaje, że policjant powiedział jej po wypadku, że "miała dużo szczęścia, że przeżyła".