Wyznania kochanki księdza
„Iksy”, „sutanny”, „koloratkowi”, „panowie w czerni”, „czarni” – tak określają swoich ukochanych kobiety księży. W trudnej miłości do kapłana wspierają się w internecie, gdzie stworzyły specjalne forum, które spełnia funkcje kozetki u terapeuty. Tylko tutaj, w atmosferze anonimowości, mogą mówić szczerze o swoich rozterkach, codziennych zmaganiach i życiu w ukryciu.
Historia zakazanej miłości kobiety do księdza rzadko ma szczęśliwy finał. Takie uczucie od zarania jest naznaczone piętnem grzechu, zdaje się nieczyste, brudne. Dla wielu kobiet związek z kapłanem staje się źródłem frustracji, udręczenia. Żyją pod ogromną presją, w nieustannym duchowym i emocjonalnym napięciu. Codziennie, godzina za godziną - aż do obłędu. Wiele zmaga się z depresją, załamaniem, brakuje im sił do życia. Kiedy zostają porzucone, długo nie mogą się pozbierać. - Kochałam nad życie, byłam manipulowana, wykorzystywana i oszukiwana. Moja udręka podczas trwania związku i trauma po jego odejściu trwała trzy lata. Trzy lata szarpaniny, tęsknoty, utraty osobowości, zgody na to, na co nikt przy zdrowych zmysłach, by nie przystał. Takie związki okaleczają psychikę na całe życie! – wyznania takie jak to, dają obraz cierpienia z jakim zmagają się kobiety księży.
Jak się zaczyna?
W związki z kapłanami wikłają się najczęściej kobiety głęboko wierzące, pobożne, często bywające w kościele. Zaczyna się od fascynacji uduchowionym księdzem. Pierwsze kontakty mają charakter czysto przyjacielski, platoniczny. - Gdy go pierwszy raz zobaczyłam, serce zaczęło mocniej mi bić, jego spojrzenie i uśmiech wewnętrznie mnie wyciszały i dodawały sił. Szukałam okazji, by go lepiej poznać, albo przynajmniej zamienić słówko. Nie chciałam nic więcej, wiedziałam, że swoje serce oddał Bogu. Przy nim czułam się inaczej, aż trudno to opisać. Chciałam tylko przyjaźni i tym żyłam – wspomina Hope. Scenariusz jest podobny: długie rozmowy, spacery, odwiedziny na plebanii, wspólny wyjazd na spotkanie oazowe. Często inicjatorem znajomości bywa kapłan. - Po kościele zagadnął i poprosił o numer telefonu. Zadzwonił, był bardzo miły i wylewny w smsach. Początkowo mnie to dziwiło, że od razu pisze takie bezpośrednie smsy, ale zaczęły mnie ujmować jego słowa – wspomina kochanka księdza.
Coraz częściej zdarza się, że księża szukają znajomości w internecie. - Poznaliśmy się przypadkiem w sieci. Po tygodniu „nadawania” na gg, był już u mnie. Dzieli nas 470 km, jechał w nocy, bo mu jakiś „głos wewnętrzny” kazał, tylko po to, by spędzić ze mną 4 godziny przy herbacie i pogawędce – pisze Ana. Jak w typowym zakochaniu, przychodzi euforia, zaślepienie. - To uczucie wybuchło we mnie jak burza, zakochałam się bez pamięci. Wyjechaliśmy razem na wakacje, potem prawie mieszkałam u niego – zwierza się inna. Z wypowiedzi kobiet wynika, że możliwość pomieszkiwania kochanki księdza na plebanii zależy od parafii i układów. Tam, gdzie większość księży ma partnerki, panuje większe przyzwolenie, bo są oni bardziej wyrozumiali dla wyskoków kolegów-kapłanów.
Smak zakazanego owocu
Początki tych zakazanych romansów są piękne, bo noszą w sobie tajemnicę. Kobiety czują się niczym bohaterki romansów, czy słynnego serialu „Ptaki ciernistych krzewów”. Uczucie podsyca obawa przed skandalem i kompromitacją. - Często zastanawiam się, czy kochałabym go tak samo, gdyby nie był księdzem? Czy to nie to, co nas od siebie oddziela, czyni go atrakcyjnym w moich oczach? I czy ta miłość przetrwa, gdy już przestanie być "zakazana"? – pisze jedna z użytkowniczek forum. Nocne spotkania, gorące smsy, zakazany seks, wszystko z duszą na ramieniu, żeby nikt się nie dowiedział – to podnosi temperaturę związku i sprawia, że kobiety początkowo są bardziej skupione na fizycznej stronie związku. Bez zażenowania piszą o tym w internecie. - Bez przerwy uprawiamy seks. Mój X jest w łóżku rewelacyjny! Aż ciśnie się na usta "boski", chociaż to może przymiotnik nie do końca na miejscu;) Jest delikatny, czuły, dba przede wszystkim o moją przyjemność. I ciągle daje mi poczucie, że jestem najładniejszą i najbardziej
zmysłową dziewczyną na świecie. A najśmieszniejsze jest to, że szaleje za nim połowa kobiet w mojej parafii, a ja mam satysfakcję, że on patrzy tylko na mnie i myśli tylko o mnie. Która z Was zaprzeczy, że to miłe uczucie... – zdradza tajemnice alkowy Katarzyna. Wtóruje jej Aga: - Nie bójmy się krzyczeć, że są wspaniali, wyjątkowi i niezwykle pociągający. Kocham ten moment, kiedy "mój" Sławek wraca z pracy, jednym ruchem rozpina sutannę i szepcze nieśmiało: "tęskniłem, kochanie". Wiem wtedy, że jestem jedyna i że facet za mną szaleje. I nic innego się nie liczy. W tej fazie kobiety naiwnie wierzą, że siła ich uczucia pokona wszelkie przeciwności. Próbują stworzyć coś na kształt normalnego związku. - Jadamy razem obiady, opiekujemy się sobą, chodzimy do kina (mieszkam w dużym mieście, więc nie ma z tym problemu), czytamy razem książki, robimy zakupy, mamy pełno wspólnych pasji – tak internautka opisuje swoją codzienność z duchownym. Kobiety liczą na prawdziwy dom i rodzinę, wyobrażają sobie, że obiekt ich
uczuć porzuci posługę i się z nimi ożeni. Owszem, czasem tak się dzieje. Częściej jednak kobiecie pozostaje rola konkubiny, a to, co wcześniej podsycało miłość, staje się niszczące. Nie mogą się z obiektem swoich uczuć publicznie pokazywać, muszą dostosowywać się do jego obowiązków, uważać na byłych i obecnych parafian, i zgadzać się na spotkania raz w miesiącu.
Potajemnym kochankom doskwiera samotność. - Związek z księdzem nie jest usłany różami. Cudowne są pierwsze uniesienia, ale to chwilowe, przelotne, potem przychodzą ciężkie spowiedzi, samotne noce, samotne spacery, ciągle życie w ukryciu, rodzina, która wciąż pyta, kiedy wreszcie wyjdziesz za mąż, kiedy będziesz miała dziecko itd. Przychodzi czas kolędy, wtedy on nie ma czasu i jest ciągle zmęczony, przychodzą święta - ty masz wolne, a on ciągle pracuje, przychodzi Wielki Post - on ciągle spowiada, ma rekolekcje itd. Masz doła, a on nie może przyjechać, bo jedzie np. z ostatnim namaszczeniem. Chcesz iść z nim do kina to jedziesz 100 km dalej czy poza diecezję, żeby was nikt nie widział, żyjesz w ciągłym strachu. Wyrzuty sumienia często nie dają spać, samotność i tęsknota doprowadzają do szału – opisuje swoje przeżycia „dziewczyna” kapłana.
Ukradłam kapłana mojemu Bogu
Kobiety dręczą wyrzuty sumienia, bo na ogół otrzymały staranne, głębokie, katolickie wychowanie i to, co przeżywają jest sprzeczne ze wszystkim, w co wierzyły. - Jedno z najczęstszych pytań, jakie on ode mnie słyszy brzmi: "Czy pójdziemy za to do piekła, kochanie?". Ja naprawdę nie jestem tym typem "kobiety występnej", czy też "upadłej", którą moglibyście sobie wyobrażać. Ja się tylko zakochałam! – pisze Ewa. Mają świadomość, że są zawsze na drugim miejscu, bo ich mężczyzna jest rozdarty między Kościołem i Bogiem, a miłością. – Czujesz, że grzeszysz i wiesz, że on oddałby życie za KK i Boga. Nie chcesz niszczyć mu drogi, którą wybrał, a zarazem kochasz. Każde wyjście jest krzywdzące. To naprawdę trudne – zwierza się Kate.
Kiedy przychodzi refleksja, kobiety często są już tak uwikłane w związek z duchownym, że nie mają siły się wyzwolić. - Moja "chora" miłość do kapłana trwa już ponad 20 lat. Dla Jego dobra trzymałam się na uboczu, dziś... Szkoda gadać. Nic mi nie zostało – żali się Justyna. Jedna z użytkowniczek przypomina dowcip, który kiedyś usłyszała od duchownego-kolegi księdza, z którym się spotykała: życie księdza dzieli się na trzy okresy: kobiety, monety, fiolety. Pisze o swoim zaślepieniu: - Powoli przytomnieję i zaczynam myśleć krytycznie o tym, co było. Mam nauczkę, nigdy więcej X! To wyrafinowani cwaniacy, manipulanci niedojrzali uczuciowo. Dla nich to zabawa, gra w smsy, a my się angażujemy do nieprzytomności. Sama widzę, ile na forum jest wypowiedzi kompletnie zauroczonych dziewczyn. Iksom jest z tym dobrze, dziś ta, a jutro inna. Raz młodsza, a raz starsza, żeby życie miało smaczek… - W związkach z X to niestety my tracimy więcej czasu i siły na walkę o nich, niż oni sami. To my ich pocieszamy, dajemy wsparcie
i miłość, a oni z tego czerpią i chyba tak naprawdę nie chce im się opuścić stanu kapłańskiego ze zwykłej wygody. My zgadzamy się na warunki, które oni dyktują. Tam mają wszystko - kasę, poważanie, ciepły kącik – pisze Stella. Maria jest bardziej dosadna: - Miłość do X, to jak przebywanie nagiego w pokrzywach - gówno użyjesz, a się nacierpisz. No może, jak wierzą niektórzy, z reumatyzmu się wyleczysz, a przy X przekonasz się, jaka jesteś głupia i jak nisko można upaść, aby facetowi w sukience dać się wodzić i zwodzić.
Odejście z „firmy”
Jak wynika z badań prof. Józefa Baniaka, socjologa religii z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, jedna trzecia księży przyznaje, że "zdarzyły im się" luźne związki z kobietami lub seks bez zobowiązań. Badania potwierdzają relacje księży: - Dokonałam pewnej analizy. Może ona się wydawać nieco prymitywna, ale co mi tam. Spisałam na kartce nazwiska znajomych księży i określiłam ich sytuację. Otóż wśród moich znajomych 24 kapłanów, 14 jest proboszczami i 10 wikarymi. 16 księży ma stałe partnerki, generalnie są to panie mieszkające na plebanii, 4 wykazuje zainteresowania homoseksualne, 1 jest bardzo prawym i Bożym człowiekiem, 1 nie ma kobiety, ale tylko dlatego, że żadna by go nie chciała (facet jest zaniedbany i bardzo brudny), 1 bardzo nadużywa alkoholu, 1 jest facetem, którego znam krótko (wydaje się być poczciwym kapłanem). Na odejście z kapłaństwa z miłości do kobiety decydują się nieliczni. - Który zrzuci sutannę? Takich, którzy potrafią to zrobić dla kobiety ich środowisko uważa za wariatów, a
paniusie w moherowych beretach za przeklętych. Czy te baby przejrzą kiedyś na oczy, że ci faceci w czarnych kieckach żerują na ich naiwności i żyją sobie w luksusie, spokojnie i dostatnio? – stwierdza gorzko jedna z kobiet żyjąca z księdzem.
Odchodzą ci, którzy wiedzą, że dadzą sobie radę, inni boją się i zostają w sutannie. Bo odejście od kapłaństwa wiąże się z dużymi komplikacjami. Eksksiądz z dnia na dzień zostaje bez mieszkania, pracy, pieniędzy. Musi zaczynać praktycznie od zera, nie ma zawodu. Do tego dochodzi obawa o reakcję rodziny i „branżowych” kolegów. Najczęściej były ksiądz z partnerką wyjeżdża kilkadziesiąt kilometrów od miejsca, gdzie mieszkał i układa sobie życie na nowo. - Jeśli chodzi o odejście X z "firmy" to na własnym przykładzie mogę powiedzieć, ze najgorszy okres po odejściu to jakieś 10 miesięcy. Jeśli znajdzie pracę wszystko zacznie się układać. Są to ciężkie chwile, bo trzeba być bardzo wyrozumiałym i cierpliwym. Jeśli nie odpowiadało mu życie X, to w ciągu tego okresu przestaje tęsknić, a pobyt w strukturze Kościoła jest traktowany raczej w kategoriach lekkiego sentymentu – zwierza się żona eksksiędza.
Nina, również żona byłego księdza, tak opisuje swoją historię: - Ksiądz "uwikłany" w znajomość z kobietą, ma według mnie dwa uczciwe wyjścia - rozstać się z sutanną, albo z kobietą. I jestem szczęśliwa, i dumna, że mój Ukochany potrafił podjąć męską decyzję, że wystarczyło Mu siły, odwagi, uczciwości i determinacji. I potrzebował na "namyślenie się" niecałego roku. Dał mi tym samym najlepszy dowód na to, że "kocham Cię" to nie są puste słowa bez pokrycia. Podjął radykalną decyzję, mimo że w żaden sposób na Niego nie naciskałam, nie stawiałam ultimatum wiedząc, że sam "dojrzeje" do decyzji. Nie wiedziałam jedynie, jaka to będzie decyzja... I dlatego mówię Wam, dziewczyny - jeśli Wasi X naprawdę Was kochają, powinni mieć Wam do zaoferowania coś więcej, niż tylko status "kochanki księdza" – radzi koleżankom w podobnej sytuacji.
Joanna Stanisławska, Wirtualna Polska