ŚwiatWywiad USA: Rosja buduje dziesiątki nowych podziemnych bunkrów przeciwatomowych

Wywiad USA: Rosja buduje dziesiątki nowych podziemnych bunkrów przeciwatomowych

• Nowe podziemne kompleksy militarne mają pełnić rolę centrów dowodzenia

• To kolejny element forsownej modernizacji rosyjskiego potencjału strategicznego

• - Rosjanie przygotowują się na wielką wojnę i zakładają, że będzie ona konfliktem nuklearnym - mówi były analityk Pentagonu

• W przeciwieństwie do Zachodu Kreml nie waha się używać arsenału jądrowego jako straszaka i narzędzia nacisku

• Rosyjska doktryna wojenna zakłada wykorzystanie broni nuklearnej nawet w odpowiedzi na konwencjonalny atak

Wywiad USA: Rosja buduje dziesiątki nowych podziemnych bunkrów przeciwatomowych
Źródło zdjęć: © AFP | NATALIA KOLESNIKOVA
Tomasz Bednarzak

17.08.2016 13:46

Rosja buduje dziesiątki nowych podziemnych bunkrów przeciwatomowych, mających pełnić rolę centrów dowodzenia. Obiekty powstają w Moskwie i innych częściach kraju - informują źródła w amerykańskim wywiadzie, do których dotarł portal Washington Free Beacon. Zdaniem analityków to kolejny element zakrojonego na szeroką skalę programu modernizacji rosyjskich sił strategicznych.

Fundament mocarstwowości

Nawet w czasach "jelcynowskiej smuty" w latach 90., gdy po rozpadzie sowieckiego imperium Rosja chwiała się w posadach, a armia ulegała rozkładowi, jedyną rzeczą, o jaką dbała Moskwa, było zabezpieczenie posiadanego potencjału nuklearnego. Broń jądrowa zapewniała słabnącemu państwu status mocarstwa i była w oczach Rosjan gwarancją bezpieczeństwa, bo niwelowała militarną przewagę NATO (a przede wszystkim USA).

Ma to swoje odzwierciedlenie w aktualnie obowiązującej doktrynie wojskowej Rosji, która zakłada użycie broni nuklearnej w odpowiedzi nie tylko na analogiczny atak, ale również na agresję z użyciem wyłącznie konwencjonalnych środków rażenia. Historia zatoczyła koło, bo w czasie zimnej wojny to kraje NATO przewidywały możliwość użycia głowic atomowych do powstrzymania przeważających wojsk Układu Warszawskiego.

Kiedy pod rządami Władimira Putina Rosja zaczęła forsownie modernizować swoje siły zbrojne, komponent strategiczny znalazł się na szczycie listy priorytetów. Kreml dąży do unowocześnienia wszystkich elementów tzw. triady nuklearnej, czyli atomowych okrętów podwodnych, bombowców strategicznych i lądowych pocisków balistycznych. W tym ostatnim przypadku ambitny program zakłada zastąpienie do 2022 r. wszystkich rakiet wyprodukowanych jeszcze w czasach ZSRR nowymi odpowiednikami.

Co więcej, Kreml pracuje też nad nowymi środkami przenoszenia głowic - jak pociski hipersoniczne czy podwodne drony (czytaj więcej)

Rosja szykuje się na najgorsze

Na tym jednak nie koniec. Jak wskazuje cytowany przez Washington Free Beacon Mark Schneider, były analityk nuklearny Pentagonu, podpisana przez Putina w grudniu ubiegłego roku nowa strategia bezpieczeństwa mówi o położeniu większego nacisku na obronę cywilną w kontekście wrogiego ataku jądrowego. - Rosjanie przygotowują się na wielką wojnę i zakładają, że będzie ona konfliktem nuklearnym, w którym to oni dokonają pierwszych ataków - uważa Schneider.

W podobnym tonie wypowiadał się niedawno rosyjski analityk wojskowości Paweł Felgenhauer w wywiadzie dla tygodnika "Do Rzeczy". - Wielka wojna jest niestety prawdopodobna. Chcę ostrzec, bo jest się czego bać. Zagrożenie jest realne. Nie znaczy to, że musi ona nieodwołalnie wybuchnąć, ale że jest bardziej prawdopodobna niż przez ostatnie kilkadziesiąt lat. Niewykluczone, że będzie to wojna nuklearna - przestrzegał.

W tym świetle konstrukcja nowych podziemnych kompleksów nuklearnych ma być elementem wzmacniania szeroko pojętego rosyjskiego potencjału strategicznego. Amerykański portal przypomina również, że w styczniu ministerstwo obrony Rosji informowało, że armia otrzyma do końca roku zmodernizowany system dowodzenia i kontroli (określany mianem systemu piątej generacji), który ma znacząco usprawnić funkcjonowanie lądowego komponentu sił jądrowych na wypadek potencjalnego konfliktu.

Washington Free Beacon przywołuje też raport CIA z 1997 roku, który już wtedy jasno wskazywał, że nawet po rozpadzie Związku Radzieckiego i zakończeniu zimnej wojny Kreml szczególnie dużą wagę przykładał do dalszej rozbudowy bunkrów przeciwatomowych dla swoich elit politycznych i wojskowych. Ukryte głęboko pod ziemią kompleksy powstawały zarówno w Moskwie, jak i na Uralu. W tym samym czasie Waszyngton przesyłał Rosji grube miliony na zabezpieczenie rdzewiejących ośrodków jądrowych.

Zdaniem amerykańskich ekspertów wojskowych odpowiedzią USA na nowe rosyjskie bunkry może być rozwój penetrujących bomb jądrowych, mogących przebić się przez beton, skałę czy zwały ziemi, za którymi będą kryły się potencjalne cele. Innym rozwiązaniem miałyby być precyzyjne środki rażenia jądrowego o niskiej intensywności.

Atomowy straszak

Według amerykańskiego think tanku National Institute for Public Policy, specjalizującego się w sprawach bezpieczeństwa międzynarodowego, "rosyjscy przywódcy wydają się postrzegać broń nuklearną jako najlepszy sposób, aby sprawić, by świat bał się lub przynajmniej szanował Rosję". Kreml używa tego środka do zastraszania Zachodu i wymuszania akceptacji dla swojej imperialnej polityki.

W tym kontekście należy przypomnieć, że Rosja regularnie ćwiczy ataki nuklearne na kraje zachodnie, i to nie tylko na USA. Kilka lat temu podczas wspólnych manewrów z Białorusią symulowano uderzenie jądrowe na Warszawę. Poza tym Putin deklarował, że weźmie nasz kraj na celownik z powodu budowanej w Redzikowie bazy amerykańskiej tarczy antyrakietowej.

Stałe zagrożenie tego rodzaju czyha na nas z rejonu obwodu kaliningradzkiego. Kilka miesięcy temu "New York Times" ujawnił, że według części państw NATO, również Polski, Kreml już rozmieścił tam broń jądrową. Nawet jeżeli są to niepotwierdzone informacje, to według ekspertów rozlokowanie głowic nuklearnych u polskich granic to kwestia najwyżej kilkunastu godzin od decyzji Moskwy.

W 2014 r., gdy płonął wschód Ukrainy, a napięcia na linii Rosja-NATO sięgnęły zenitu, rosyjski politolog i krytyk Kremla Andriej Piontkowski zasugerował, że Władimir Putin może dokonać ograniczonego uderzenia z użyciem taktycznej broni jądrowej na polskie miasto lub kraj bałtycki, by dowieść, że NATO to "wydmuszka", bo ze strachu przed eskalacją nie odważy się na kontratak. W świetle ostatnich informacji amerykańskiego wywiadu podobnie rysowane scenariusze wybrzmiewają szczególnie złowrogo.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (325)