Wywiad i kontrwywiad wracają pod nadzór ministra obrony
Według wstępnych wyników kontroli w
wojskowych specsłużbach panował bałagan - dowiedziała się
"Rzeczpospolita".
04.01.2008 | aktual.: 04.01.2008 07:42
Będę rekomendował premierowi takie rozwiązanie. Armia musi mieć swoje służby - mówi Paweł Graś, sekretarz stanu w Kancelarii Premiera odpowiedzialny za służby specjalne. Także minister obrony narodowej twierdzi, że takie rozwiązanie byłoby korzystne. Ostateczną decyzję podejmie premier, bo to właśnie jemu obecnie one podlegają - zastrzega jednak Bogdan Klich.
Obecnie Służba Kontrwywiadu Wojskowego i Służba Wywiadu Wojskowego nie podlegają bezpośrednio szefowi MON. Ustawa z października 2006 r. zakłada bowiem, że nadzoruje je premier, minister koordynator ds. służb specjalnych (w obecnym rządzie to stanowisko jest nieobsadzone), a dopiero w trzeciej kolejności minister obrony.
Powstał dość autonomiczny dziwoląg niepodlegający siłom zbrojnym, ale finansowany przez wojsko. Dlatego należy jak najszybciej zmienić ustawę o wojskowych służbach specjalnych - zgadza się z pomysłem PO Janusz Zemke (LiD), przewodniczący sejmowej speckomisji.
Kiedy dojdzie do zmian? Musimy to dokładnie przygotować, ale sądzę, że wkrótce - mówi Graś. Na razie w SKW i SWW trwają kontrole. Szczegółowe sprawozdania z nich szefowie służb mają przedstawić do 15 stycznia. Wstępne wyniki minister Klich przedstawi posłom ze speckomisji już w przyszłym tygodniu. Chcemy poznać ocenę szefa MON na temat działania wojskowych służb - mówi Zemke. A ocena może być druzgocąca.
Jak dowiedziała się "Rzeczpospolita", ze wstępnych ustaleń kontroli wynika, że w służbach panował bałagan - zwłaszcza w SKW. Nowi szefowie tych służb zastali m.in. niezgodności w sprawozdaniach finansowych czy zaskakujące rozporządzenia. Mam poczucie, że musimy odbudować prestiż kontrwywiadu. Podczas gdy wywiad wystarczy tylko wzmocnić - ocenia minister Klich. - Moim zamiarem jest utrzymanie cywilnego kierownictwa w służbach, ale stopniowe uwojskowienie kadry.