Wystrzelono drugiego satelitę systemu nawigacyjnego Galileo
Z kosmodromu Bajkonur w Kazachstanie
wystrzelono w nocy z soboty na niedzielę drugiego satelitę
wchodzącego w skład europejskiego systemu nawigacyjnego Galileo,
mającego stać się konkurencją dla amerykańskiego Global
Positioning System (GPS).
27.04.2008 | aktual.: 27.04.2008 10:01
Rosyjska rakieta nośna Sojuz wyniosła na orbitę na wysokości 23,2 tys. km ponad Ziemią 700-kilogramowego satelitę o nazwie Giove-B, bliźniaczego wobec wystrzelonego w grudniu 2005 roku satelity Giove-A, który zainicjował serię.
W sumie system Galileo składał się będzie z 30 satelitów oraz licznych stacji naziemnych. W 2013 roku ma on być gotowy do użytku i konkurowania z istniejącym już systemem GPS, od którego ma być dokładniejszy.
W środę Parlament Europejski niemal jednogłośnie zatwierdził przyjęte w końcu listopada przez Radę UE decyzje, które pozwolą na rozpoczęcie budowy systemu Galileo kosztem 3,4 mld euro.
Zielone światło ze strony eurodeputowanych pozwoli na rozpisanie przez Komisję Europejską wspólnie z Europejską Agencją Kosmiczną ESA przetargów na poszczególne etapy budowy systemu, co ma nastąpić jeszcze przed wakacjami. Wszystkie koszty do roku 2013 będą pokryte z budżetu Unii Europejskiej.
Konkurencja orbitalnych systemów nawigacyjnych wzrasta, bowiem również Rosja pracuje już nad własnym takim systemem o nazwie Głonas. Z kolei Chiny planują stworzenie odrębnego projektu, nazwanego Kompas.
Program Galileo był od dawna zarzewiem konfliktów, ze względu na nieustające tarcia pomiędzy poszczególnymi krajami, które chciały uszczknąć dla siebie i swych przedsiębiorstw możliwie jak największy kawałek tortu, w postaci wspólnych inwestycji.
Kryzys zaostrzył się ponad rok temu, gdy konsorcjum ośmiu wielkich firm prywatnych z Francji, W.Brytanii, Niemiec, Włoch i Hiszpanii, mające budować system, wycofało się z projektu, z powodu niemożliwości uzgodnienia podziału zadań i kosztów. Wycofanie się konsorcjum spowodowało powstanie olbrzymiej luki kosztowej w wysokości 2,4 miliarda euro, którą uda się zapełnić dopiero po zatwierdzonych obecnie decyzjach.
Ratowaniem programu zajęła się wówczas przede wszystkim Komisja Europejska, która argumentowała, że przyniesie on wielkie korzyści w postaci postępu technologicznego w przyszłościowych sektorach jak aeronautyka, technologie kosmiczne i telekomunikacja, uniezależni Europę od innych potęg gospodarczych i logistycznych, zwłaszcza USA, zapewni tysiące nowoczesnych i rozwojowych miejsc pracy, a jego zaniechanie równać się będzie zacofaniu technologicznemu.
Komisja postawiła ultimatum, że decyzje w sprawie kontynuowania Galileo muszą zapaść w ciągu roku, bo inaczej program praktycznie stanie się martwy, co będzie się równało wielkiej prestiżowej porażce Europy.