Wysokie ceny ogrzewania. Proboszcz mówi o pierwszych decyzjach
- Mam nadzieję, że zima nie będzie sroga. A jeżeli będą duże mrozy, to msze święte przeniesiemy do dolnego kościoła - mówi ojciec Gerard Kołatek, proboszcz parafii Matki Bożej Anielskiej na warszawskim Mokotowie.
Ogrzewanie kościoła zimą
Z franciszkaninem rozmawiamy o tym, jak jego parafia poradzi sobie zimą z ogrzewaniem świątyni. Kościół Matki Bożej Anielskiej przy ulicy Modzelewskiego na Wierzbnie należy do większych w mieście. Jak mówi proboszcz, może pomieścić nawet 1000 wiernych.
- W tym roku liczymy, że nie będzie ostrej zimy. Myślę, że jeżeli pogoda dopisze, to jakoś sobie poradzimy. Jeżeli jednak przyjdą duże mrozy, to zejdziemy do dolnego kościoła - mówi nam o. Gerard.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Nasz kościół jest duży i trudno go ogrzać. Mamy ogrzewanie podłogowe zasilane ciepłem z miasta, ale nie korzystamy z niego od ponad 10 lat. Gdybyśmy je włączyli, to nie bylibyśmy w stanie się utrzymać - wymienia proboszcz Gerard Kołatek.
Poprzedniej zimy kościół ogrzewany był prądem i gazem z butli. - W ławkach są maty zasilane energią elektryczną. Jak ktoś przychodził do kościoła, usiadł, to miał ciepło. Dodatkowo w pandemii zakupiliśmy stożki na gaz. Takie, które są podobne do piecyków w restauracjach. Trzy stały z prawej strony, a trzy - z lewej - pokazuje.
Żeby ciepło nie uciekało
W kościele na Wierzbnie odprawia się siedem nabożeństw w niedzielę i cztery w dni powszednie. Jak mówi nam proboszcz, jedna butla gazowa starczała na grzanie przez całą niedzielę.
- Trudno mi się odnieść do cen z poprzednich lat, bo jestem tu proboszczem dopiero trzeci rok. Ale razem z klasztornym ekonomem obserwujemy ceny. Ogrzewanie gazowe dołożyliśmy, kiedy było ono jeszcze względnie tanie. Teraz ceny zmieniają się tak naprawdę z tygodnia na tydzień - mówi o. Gerard.
Nieco inaczej sytuacja wygląda w dolnym kościele. Tam zamontowane są grzejniki centralnego ogrzewania, do których dociera ciepło z klasztoru.
- Dolny kościół nie jest też tak wysoki i ma mniejszą powierzchnię. Tam ciepło tak bardzo nie ucieka, a całość szybciej się nagrzewa. Poza tym musimy ogrzewać klasztor, żeby wilgoć nie osiadła na ścianach - tłumaczy proboszcz z Wierzbna.
Na msze święte przychodzi średnio około 150-200 parafian. To tyle, ile jest miejsc w dolnym kościele. - Jakoś się razem pomieścimy - śmieje się franciszkanin i dodaje, że wierni są wyrozumiali: - Wiadomo, każdemu jest ciężko w tych czasach, ale to czas kiedy musimy się wspierać. Na szczęście nie było sytuacji, żebyśmy byli na minusie jako parafia, za co jesteśmy ogromnie wdzięczni naszym parafianom, wszystkim którzy przychodzą do naszej franciszkańskiej świątyni.
Sytuacja byłaby inna, gdyby okna w głównej części świątyni były szczelne, a budynek ocieplony. - Na razie nie mamy na to środków, ale liczę, że kiedyś uda się przeprowadzić remont. Może znajdzie się jakiś cichy sponsor dzięki temu w naszym kościele będziemy mieć ciepło - podsumowuje o. Kołatek.
Mateusz Dolak, dziennikarz Wirtualnej Polski