PolskaWysłannik Rosji w Polsce: nie chcę straszyć, ale...

Wysłannik Rosji w Polsce: nie chcę straszyć, ale...

Projekt tarczy antyrakietowej ma szanse na sukces wyłącznie, jeśli będzie realizowany z Rosją - oznajmił stały przedstawiciel tego kraju przy NATO Dmitrij Rogozin. Zapowiedział, że w przeciwnym wypadku będzie odpowiedź na rozmieszczenie elementów tarczy w Polsce. Tymczasem polski MSZ wysoko ocenia szanse na osiągnięcie porozumienia.

Wysłannik Rosji w Polsce: nie chcę straszyć, ale...
Źródło zdjęć: © PAP

30.06.2011 | aktual.: 30.06.2011 20:37

Rogozin przyjechał do Warszawy, żeby spotkać się z szefem MSZ Radosławem Sikorskim, szefem BBN Stanisławem Koziejem oraz wiceministrem spraw zagranicznych Jackiem Najderem.

Polski MSZ: racjonalne argumenty

Według Rafała Sobczaka z Biura Prasowego MSZ, "rozmowy dzisiejsze dowodzą, że obu stronom zależy na osiągnięciu porozumienia". - Odnieśliśmy wrażenie, że to porozumienie jest możliwe. Zaczynają brać w górę racjonalne argumenty dotyczące realnej oceny zagrożeń i technicznych rozwiązań związanych z systemem tarczy antyrakietowej - powiedział Sobczak.

Jak dodał, "to, co teraz jest najważniejsze, by osiągnąć porozumienie, to porzucenie wojowniczej retoryki i przystąpienie do dialogu w oparciu o realistyczne założenia". - NATO zdecydowało w Lizbonie, że będzie rozwijać projekt i zaprosiło Rosję do współpracy - warunki tej współpracy są Rosji znane i pozostają niezmienne - podkreślił.

Rogozin: każdy myśliwy to wie...

Rogozin zaprosił dziennikarzy do ambasady Rosji, żeby im przekazać stanowisko jego kraju w sprawie systemu obrony przeciwrakietowej, którego elementy mają się znaleźć również w Polsce.

Podczas konferencji prasowej Rogozin ostrzegał, że elementy te mogą być potencjalnym celem dla tych, którzy chcieliby je zniszczyć. - Myślę, że takich dodatkowych przygód nie należy szukać. Trzeba sobie powiedzieć i przyznać, że zagrożenie z Bliskiego Wschodu to jest bajka, a tak naprawdę chodzi o zagrożenie ze strony Rosji. Ale bardzo byśmy nie chcieli wierzyć, że chodzi właśnie o to - mówił dyplomata.

Według niego najlepszą gwarancją tego, że system obrony przeciwrakietowej nie byłby skierowany przeciwko Rosji byłoby to, żeby on w ogóle nie powstał. Zaznaczył, że jeśli nie jest to jednak możliwe, pozostaje wariant stworzenia wspólnego systemu wraz z Rosją. Ocenił, że jego kraj ze swoim potencjałem mógłby wnieść bardzo poważny wkład w obronę europejskiego kontynentu. Argumentował, że część trajektorii rakiet wystrzelonych z południa przebiega nad terytorium Rosji.

Rogozin oświadczył, że jeśli taki wariant nie będzie do przyjęcia przez Zachód, to pozostaje ostatnia opcja, która przewiduje, że NATO buduje własny system przeciwrakietowy. - Sojusz Północnoatlantycki będzie bronił sam siebie, ale z jednym warunkiem, nie będzie wchodził na teren Federacji Rosyjskiej, by ten sektor rażenia nie sięgał naszego kraju, bo tego nie potrzebujemy i nie życzymy sobie takich przymusowych usług - oznajmił. Zapowiedział przy tym, że jego kraj będzie wówczas dbał wyłącznie o swoje bezpieczeństwo, jeśli chodzi o obronę przeciwlotniczą czy przeciwrakietową.

Dyplomata deklarował, że Rosja chciałaby pracować nad systemem, który zaproponował prezydent Stanów Zjednoczonych Barack Obama. Pytany o słowa sekretarza generalnego Sojuszu Północnoatlantyckiego Andersa Fogh Rasmussena, który na początku czerwca oświadczył, że wspólny system obrony przeciwrakietowej z Rosją jest niemożliwy, odparł, że jest jeszcze czas na działanie w tej sprawie.

- Nie żyjemy przecież w czasach radzieckich, kiedy istniała jedna partia i była jedna ideologia. To co jest teraz, nie jest pewnym dogmatem, z którym nie można polemizować - stwierdził. - Ten projekt ma szanse na sukces wyłącznie, gdy będzie realizowany wspólnie z Rosją - dodał.

Rogozin obrazowo starał się przekonać, że system antyrakiet w Polsce nie ma większego sensu. Porównywał rakietę, która miałaby być zestrzelona, do kaczki. Mówił, że i jedną, i drugą najłatwiej dosięgnąć gdy startuje, a o wiele trudniej zrobić to, gdy się wysoko wzniesie. Jak przekonywał, najtrudniejsze jest zestrzelenie rakiety, gdy się obniża, bo wówczas bardzo niewielki czas dzieli ją od osiągnięcia celu.

- Każdy myśliwy wie, że musi być jak najbliżej miejsca, z którego startuje kaczka. Tak samo jest z systemem obrony przeciwrakietowej - oświadczył. Pytał w tym kontekście, czy w pobliżu Polski są rejony, skąd pochodzą zagrożenia rakietowe. - Gdzie leży Morze Bałtyckie, a gdzie Bliski Wschód? To jest dobre pytanie, bo wszyscy w NATO nam mówią, że śmiertelne zagrożenie wywodzi się z Bliskiego Wschodu - powiedział Rogozin.

Pytany, co stanie się, jeśli nie powstanie jednak wspólny system obrony przeciwrakietowej z Rosją, a elementy natowskiego będą rozmieszone na terytorium Polski, powiedział: - Rosyjska odpowiedź na pewno będzie. Jaka? To zależy od wojskowych. Nie chciałbym tutaj nikogo straszyć, ale jeśli nie będziemy potrafili się dogadać, taka odpowiedzi na pewno będzie - dodał.

Przypomniał, że Rosja i USA podpisały nowy układ rozbrojeniowy START. Przekonywał, że Rosja to bardzo wielki obszar, ale nie ma w tej chwili wielkiej liczby ludności, dlatego Moskwa chciałby zmniejszyć armię. - To wszystko może się spowolnić, jeśli będziemy odczuwać, że zmniejszają się nasze możliwości w zakresie naszego bezpieczeństwa - ostrzegł.

Nowy amerykański program obrony przeciwrakietowej, ogłoszony przez prezydenta Baracka Obamę we wrześniu 2009 roku, opiera się na okrętach wojennych wyposażonych w system AEGIS, którego elementem są rakiety SM-3. Umożliwia to przemieszczanie systemu z jednego regionu do drugiego.

Później mają do tego dojść radary rozlokowane na lądzie w południowej Europie. Na razie nie wiadomo, gdzie dokładnie znajdą się radary. W dalszej fazie - około 2015 roku - USA przewidują umieszczenie lądowej wersji rakiet SM-3 w krajach sojuszniczych w Europie, w tym w Polsce.

Rosja kategorycznie sprzeciwia się instalacji elementów tarczy antyrakietowej USA w Europie, twierdząc, że zagrozi to jej bezpieczeństwu narodowemu.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (277)