Wysadzona zapora na Dnieprze to dopiero początek? "Dowód słabości Rosjan, trzęsą portkami"

Desperacja i strach - mówią Wirtualnej Polsce eksperci ds. wojskowości. Rosjanie wysadzili zaporę w Nowej Kachowce, bo są przekonani, że Ukraina ruszy z ofensywą w najbliższych dniach. I najpewniej Ukraińcy byli na to przygotowani.

Wysadzona zapora na Dnieprze to dopiero początek? "To dowód słabości Rosjan, trzęsą portkami"
Wysadzona zapora na Dnieprze to dopiero początek? "To dowód słabości Rosjan, trzęsą portkami"
Źródło zdjęć: © East News, PAP
Sylwester Ruszkiewicz

07.06.2023 | aktual.: 07.06.2023 08:04

Wysadzenie zapory na Dnieprze to za mało, by zatrzymać ukraińską ofensywę - przekonują w rozmowie z Wirtualną Polską eksperci. Wskazują, że Ukraińcy musieli być przygotowani na taki scenariusz już od dawna. Co zdradziło Rosjan? Podnoszący się w tym miejscu poziom wody.

Przypomnijmy - w nocy z poniedziałku na wtorek doszło do wybuchu i zniszczenia zapory wodnej na Dnieprze w Nowej Kachowce (w obwodzie chersońskim). Jak informowało ukraińskie dowództwo sił "Południe", Rosjanie zniszczyli 11 z 28 przęseł. Na drodze fali powodziowej znajduje się blisko 80 miejscowości.

Po posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy Wołodymyr Zełenski ogłosił, że do ataku doszło we wtorek o godz. 2:50 (godz. 1:50 czasu polskiego). - Rosyjscy terroryści wysadzili od środka hydroelektrownię w Nowej Kachowce. Prowadzimy akcję ratowniczą - dodał.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Ze wstępnych informacji wynika, że za wybuch odpowiedzialna jest 205. brygada strzelców zmotoryzowanych rosyjskich Sił Zbrojnych. Rosjanie zaprzeczają i twierdzą, że to Ukraina jest odpowiedzialna za powódź. Ich główna narracja jest jasna - zapora się zawaliła w wyniku uszkodzeń odniesionych po ukraińskim ostrzale jesienią. A jeżeli nie - to teraz Ukraińcy ją sami zbombardowali.

Jak informują zachodnie serwisy hydrologiczne, Rosjanie od kwietnia br. magazynowali w zbiorniku znaczne ilości wody, a przed zniszczeniem podnieśli poziom wody do rekordowej wysokości 17,5 metra, nie zamykając zastawek. "Chcieli, aby powódź była jak największa, aby powstrzymać armię ukraińską przed przeprowadzeniem kontrofensywy w tym rejonie" - czytamy na stronie HydroWeb.

Armia ukraińska, komentując wysadzenie przez Rosjan zapory wodnej w Nowej Kachowce na Dnieprze, oświadczyła, że "podstępne działania przeciwnika" nie powstrzymają jej wojsk, które "są gotowe do wyzwalania" terytoriów okupowanych. Armia na niektórych kierunkach przeszła już do działań ofensywnych. W tym kontekście ukraińskie dowództwo wymienia m.in. okolice Bachmutu.

Jak zburzenie zapory na Dnieprze wpłynie więc na ukraińską ofensywę?

Zdaniem płk. Macieja Matysiaka, byłego szefa służby Kontrwywiadu Wojskowego i eksperta fundacji Stratpoints, wysadzenie zapory i zalanie terenów położonych niżej od Nowej Kachowki oddziałuje na dwie strony konfliktu. Z tym że skorzystać mogą Ukraińcy.

Nowa Kachowka. Zapora została wysadzona - kilkadziesiąt miejscowości jest zagrożonych
Nowa Kachowka. Zapora została wysadzona - kilkadziesiąt miejscowości jest zagrożonych© Wirtualna Polska

"Rosjanie też zamknęli sobie kierunek działań"

- Nie sądzę, żeby w tamtym rejonie Ukraińcy chcieli "pchać się" z ciężkim sprzętem, mając świadomość, że przeprawy powodują zawsze duże straty. To bardzo trudna operacja narażona na artyleryjski ostrzał. Ukraińcy doświadczyliby tego samego, co Rosjanie przeprawiający się na chersoński przyczółek. A nie mają tyle sił i środków. Poczekają więc, aż woda opadnie i ruszą z przeprawą komandosów - mówi WP płk Maciej Matysiak.

I jak podkreśla, Rosjanie, wysadzając zaporę, sami sobie również zamknęli tam kierunek działań operacyjnych. W ostatnim czasie obie strony umocniły się na swoich brzegach (prawy brzeg kontrolowali Ukraińcy, lewy Rosjanie - przyp. red.).

- Rosjanie nie będą prowadzić tam jakichkolwiek działań ofensywnych. Ukraina ma zabezpieczony kierunek na Odessę, a na Dnieprze może próbować przeprawiać się bardziej na północ kraju. Jeśli ma zabezpieczoną wystarczającą liczbę mostów, to ich sprzęt może tam przejechać - prognozuje ekspert fundacji Stratpoints.

Z kolei jak podkreśla Sławek Zagórski, historyk i ekspert ds. wojskowości, wysadzenie zapory przez Rosjan pokazuje ich słabość i obawę co do możliwości ukraińskiej armii.

- Zmusili Ukraińców do przerzucenia części sił do akcji humanitarnej na zalanych terenach. A co za tym idzie, do przesunięcia do kluczowego uderzenia w czasie. Kreml od dawna obawiał się operacji desantowej na Dnieprze i w jego ujściu, która mogłaby zagrozić Krymowi. Choć było to mało realne ze względu na brak środków przeprawowych, w obecnej chwili taki scenariusz jest niemożliwy - uważa Sławek Zagórski, ekspert ds. wojskowości.

W jego ocenie "to chyba największy dowód słabości Rosjan i tego, jak trzęsą portkami przed ofensywą".

- Szczerze mówiąc, jestem zaskoczony, bo takiej desperacji się nie spodziewałem. Zniszczenie zapory na pewno w jakimś stopniu utrudni Ukraińcom operację, ale z drugiej strony także nie ułatwi Rosjanom obrony. Jeśli woda dotrze do rosyjskich linii obrony, może je zwyczajnie zniszczyć - podkreśla rozmówca WP.

Zapora Elektrowni Wodnej w Nowej Kachowce jest jedną z najważniejszych zapór na Dnieprze i ostatnią od strony ujścia rzeki do Morza Czarnego.

Po zniszczeniu zapory Wołodymyr Zełenski przyrównał uszkodzony zbiornik do "broni masowego rażenia". Według ukraińskiej armii jednym ze skutków zniszczeń może być brak wody z Dniepru na okupowanym przez Rosjan Krymie. Do tego dochodzi ewakuacja setek tysięcy mieszkańców i zniszczenia budynków i terenów, przez które przejdzie fala powodziowa.

Lepsze rozwiązanie niż atak na Krym?

- Putin, decydując się na zniszczenie zapory, myśli w stalinowskich kategoriach. Sowiecki dyktator też nie przejmował się życiem swoich obywateli. Putina nie obchodzi los Ukraińców czy Rosjan na okupowanych terytoriach po zalaniu ich miejscowości. Na Kremlu nikomu z tego powodu powieka nie drgnie – ocenia płk Maciej Matysiak, były wiceszef SKW.

Jego zdaniem ukraińska armia – mimo trudnej sytuacji, w jakiej znajdzie się Krym – nie zdecyduje się tam prowadzić działań ofensywnych, a co najwyżej nadal dywersyjne.

- Na Krymie Rosja ma sporo zgromadzonych żołnierzy i środków. Krym ma nadal dla Putina znaczenie propagandowe. Dostałby "białej gorączki", gdyby na półwyspie coś złego dla Moskwy się wydarzyło – mówi nam Matysiak.

I jak prognozuje, dla Ukrainy lepszym rozwiązaniem niż atak na Krym teraz, jest odcięcie dostaw lądowych na półwysep. - Most Kerczeński ma swoje ograniczenia wydolnościowe. Poza tym Ukraińcy pokazali, że może być narażony na sabotażowe i destrukcyjne działania. Teraz mogą to powtórzyć – ocenia ekspert fundacji Stratpoints.

Z kolei Sławek Zagórski zauważa, że Rosjanie postawili w trudnej sytuacji Krym. - Kanał Północnokrymski był głównym źródłem wody dla półwyspu i mimo budowy w ostatnich latach licznych studni głębinowych, nie są one w stanie zapewnić wystarczających dostaw. Te istnieją dzięki Mostowi Krymskiemu, którego ponowne uszkodzenie lub zniszczenie może spowodować kryzys – mówi Sławek Zagórski, ekspert ds. wojskowości.

"Ofensywa ukraińska nadal będzie się rozwijać"

Dla płk. Macieja Matysiaka ostatnie wydarzenia na froncie, z wysadzeniem zapory przez Rosjan włącznie, oznaczają, że dynamika działań wojennych przyspiesza. A ofensywa ukraińska będzie w kolejnych dniach się rozwijać.

- Wyburzenie zapory świadczy o tym, że Rosjanie też nie są głusi i ślepi. I obawiają się ukraińskiego natarcia. Widzą, że przeciwnik dezorganizuje w ostatnim czasie ich działania. Prowadzi akcje dywersyjno-sabotażowe w Biełgorodzie, by odwrócić ich uwagę. Po czym wprowadza tzw. ciszę informacyjną. A w przestrzeni medialnej pojawiają się sprzeczne sygnały – ocenia płk Matysiak.

- Wygląda to na próby rozchwiania z obu stron. Z tym że Rosjanie szykują się do obrony i chcą spowolnić ukraińską armię. A Ukraina chce zmylić rosyjskie jednostki i przypuścić natarcie. W ciągu najbliższych dni będziemy świadkami podobnych działań – komentuje ekspert fundacji Stratpoints.

W ocenie rozmówcy Wirtualnej Polski ukraińska armia intensywniej będzie nacierać w kierunku Bachmutu.

- Będą próbować wchodzić na zaplecza rosyjskich wojsk. To będą działania manewrowe niedużych grup, które będą rozbijać rosyjskie zgrupowania obronne. Kluczowe dla ukraińskiej ofensywy będzie jednak coś innego - zaangażowanie ukraińskich sił lądowych wyposażonych w zachodni sprzęt. Nie wiemy, gdzie je zgromadzono. Dowiemy się zapewne już wkrótce – podsumowuje płk Maciej Matysiak.

Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski    

Źródło artykułu:WP Wiadomości
wojna w Ukrainiednieprobwód chersoński
Wybrane dla Ciebie