"Wyrzucenie Łyżwińskiego to warunek utrzymania koalicji"
Głowa Stanisława Łyżwińskiego musiała
polecieć. Było to oczywiste od chwili wybuchu seksafery. Dla
premiera Jarosława Kaczyńskiego był to warunek utrzymania koalicji
rządowej z Samoobroną - pisze w komentarzu "Rzeczpospolitej"
Małgorzata Subotić.
###Galeria
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/bohaterowie-seksafery-6038682264584833g ) [
]( http://wiadomosci.wp.pl/bohaterowie-seksafery-6038682264584833g )
Bohaterowie seksafery
Łyżwiński został wykluczony z partii Andrzeja Leppera, zanim prokuratura zdążyła postawić mu jakiekolwiek zarzuty. Już wcześniej liderzy PiS zapowiadali, że Łyżwiński będzie musiał zniknąć z koalicji, jeśli oskarżenia o molestowanie się potwierdzą. Nastąpiło jednak przyspieszenie. Powody takiego obrotu sprawy wydają się oczywiste.
Zdaniem Subotić, premier ma już dosyć publicznie zadawanych pytań na temat oburzającego zachowania posła partii koalicyjnej. Nawet w najczarniejszych wizjach nie przewidywał zapewne, że będzie musiał występować w takiej roli. Sam to zresztą przyznał w rozmowie z "Rzeczpospolitą". Odcięcie narośli, co do której istnieją podejrzenia, że jest zdegenerowana, nieco uzdrowi gęstą atmosferę wokół koalicji.
Dla Andrzeja Leppera wyrzucenie Łyżwińskiego nie było decyzją łatwą. Łyżwiński nie jest szeregowym posłem. Przez lata był najbliższym współpracownikiem przewodniczącego. Tworzyli tandem. Wiedza byłego już partyjnego kolegi o przeróżnych tajemnicach szefa niewątpliwie jest rozległa. Lepper musi mieć świadomość ryzyka. Co będzie, jeśli wyrzucony zacznie sypać? - stawia pytanie publicystka.
Widać wyraźnie, że premiera Kaczyńskiego w coraz większe zakłopotanie wprawia bycie w koalicji z ludźmi od Leppera i Giertycha. Na razie znalazł sposób, aby je minimalizować, czego dowodzą losy Łyżwińskiego i Młodzieży Wszechpolskiej. Tak długo jednak, jak będzie trwać koalicja PiS z Samoobroną i LPR, premier musi mieć świadomość tykających bomb - konkluduje Małgorzata Subotić. (PAP)