Wyroki skazujące za korupcję w handlu węglem
Dwaj b. wiceprezesi spółek węglowych przyjmowali łapówki od handlującej tym surowcem agencji Barbary Kmiecik - uznał Sąd Rejonowy w Rudzie Śląskiej i wymierzył im kary pozbawienia wolności od półtora do dwóch i pół roku oraz grzywny.
12.11.2015 | aktual.: 12.11.2015 12:06
Skazany został także b. współpracownik Kmiecik, który miał wręczać łapówki. Kary wymierzone po trwającym cztery i pół roku procesie są surowsze niż chciała prokuratura, która wniosła o kary w zawieszeniu. Sąd zastosował tę możliwość tylko wobec jednego z nich. Cała trójka usłyszała zarzuty w tym samym śledztwie, w którym miała je usłyszeć Barbara Blida. Zarzuty dotyczą lat 1994-1998. Były wiceprezes Rudzkiej Spółki Węglowej Wiesław K., oskarżony o przyjęcie 420 tys. zł w zamian za zawarcie nieformalnego porozumienia i porozumień kompensacyjnych z agencją Kmiecik (na początku procesu zgodziła się na podawanie nazwiska) został skazany na dwa i pół roku więzienia oraz 90 tys. zł grzywny.
B. wiceprezesowi Nadwiślańskiej Spółki Węglowej Jerzemu H. za przyjęcie 140 tys. zł w zamian za zawarcie nieformalnego porozumienia z agencją Kmiecik sąd wymierzył karę 1,5 roku więzienia w zawieszeniu i 75 tys. zł grzywny. Dawny współwłaściciel agencji handlowej Kmiecik, Jacek W., oskarżony o wręczenie tych łapówek został skazany na 2,5 roku bezwzględnego pozbawienia wolności i 90 tys. zł grzywny.
Wymierzenie surowszej kary niż chciał prokurator sąd tłumaczył faktem, że oskarżeni pełnili ważne funkcje w państwowych spółkach, przez lata wykorzystali swą pozycję, aby przyjmować korzyści majątkowe, a stopień społecznej szkodliwości ich czynów był wysoki.
Jak zaznaczył przewodniczący składu orzekającego sędzia Adam Prochaczek, nie ulega wątpliwości, że członkowie zarządów spółek węglowych to osoby pełniące funkcje publiczne - piastowali stanowiska w spółkach węglowych, które korzystały z państwowych dotacji na restrukturyzację - a więc mogą być podmiotem łapownictwa biernego. Inne stanowisko prezentowała od początku procesu obrona, domagając się umorzenia zarzutów.
Po wyroku obrona zapowiedziała złożenie apelacji. Obrońca Wiesława K. mec. Damian Tomanek wyraził przekonanie, że wyrok jest sprzeczny z Europejską Konwencją Praw Człowieka, bo sąd zastosował interpretację rozszerzającą na niekorzyść oskarżonego. Chodzi właśnie o przyjęcie, że jego klient pełnił funkcję publiczną.
Sprawa ta od początku budziła kontrowersje. Rudzki sąd pierwotnie umorzył postępowanie w tej sprawie, uznając, że w okresie, którego dotyczyły zarzuty, oskarżeni nie pełnili funkcji publicznych, istniała wówczas bowiem luka prawna, której konsekwencją jest niemożliwość przypisania im korupcji.
Z taką interpretacją nie zgodziła się prokuratura, która wniosła o uchylenie tego postanowienia. W jej opinii, skoro oskarżeni dysponowali środkami Skarbu Państwa, pełnili funkcje publiczne; obrona była przeciwnego zdania. Decyzję o umorzeniu postępowania uchylił gliwicki sąd okręgowy po zasięgnięciu opinii z Sądu Najwyższego. SN uznał postanowienie rudzkiego sądu za przedwczesne.
Zadowolony z wyroku był oskarżyciel. - Cieszę się, że sąd podzielił stanowisko prokuratury odnośnie oceny materiału dowodowego - powiedział prok. Radosław Wójcik. Pytany o surowsze kary niż sam wnioskował, odpowiedział: To już jest ocena sądu. Moja była taka, że społeczna szkodliwość i wina oskarżonych była na takim poziomie, iż kara w zawieszeniu była wystarczająca. Szczególnie miałem na uwadze to, że oskarżeni nie byli dotychczas karani.
Tym samym aktem co trzej mężczyźni został objęty również b. poseł AWS Henryk D., który miał udzielać pomocy przy wręczeniu korzyści majątkowej. Zdaniem prokuratury, przyjął on 100 tys. dolarów w celu wręczenia ich nieżyjącemu już obecnie prezesowi Urzędu Kultury Fizycznej i Turystyki Jackowi Dębskiemu za załatwienie krewnemu bizneswoman posady w kierowanym przez niego urzędzie. Sprawa D. została wyłączona do odrębnego postępowania. W 2011 r. katowicki sąd skazał D. na rok więzienia w zawieszeniu i 15 tys. zł grzywny. Ten wyrok jest już prawomocny.
Sama Barbara Kmiecik, nazywana w prasie "śląską Alexis" skorzystała w tej sprawie z tzw. klauzuli bezkarności, przysługującej osobom składającym zawiadomienie o przestępstwie, o którym nie wiedziały wcześniej organa ścigania i przedstawiającym wszystkie jego okoliczności. Jej sprawa została umorzona. Zeznając w 2011 r. przed sądem Kmiecik potwierdziła, że jej były wspólnik w agencji handlującej węglem Jacek W. brał pieniądze, które jako "prowizje" miały trafić do szefów spółek węglowych. Wręczanych pieniędzy Kmiecik nie uważa za korupcję, traktowała je jako wyraz wdzięczności za terminowe dostawy i płatności. Według niej, nie było żadnej afery węglowej, a cała sprawa wynika z politycznej próby obnażenia "układu".
W tym samym śledztwie zarzuty miała usłyszeć była posłanka SLD, b. minister budownictwa Barbara Blida. Prokuratura chciała jej zarzucić pośredniczenie w przekazaniu łapówki byłemu szefowi Rudzkiej Spółki Węglowej Zbigniewowi B. Pieniądze miały pochodzić od Kmiecik. W zamian firma Kmiecik miała uzyskać umorzenie odsetek od należności względem RSW - podawała prokuratura. Gdy 25 kwietnia 2007 r. funkcjonariusze ABW przyszli do domu Blidy w Siemianowicach Śląskich z prokuratorskim nakazem rewizji i zatrzymania, b. posłanka zastrzeliła się.
Krótko przed zakończeniem śledztwa prokuratura umorzyła postępowanie wobec Zbigniewa B., wcześniej podejrzanego o "przyjęcie obietnicy" udzielenia mu łapówki. Śledczy tłumaczyli tę decyzję tym, że do postawienia zarzutu wystarczy uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa, a czym innym jest stawianie danej osoby w stan oskarżenia.
Inna osoba, wobec której także umorzono śledztwo, to były członek zarządu RSW Bogdan G. Prokuratura zarzucała mu przyjęcie dwóch łapówek po 5 tys. zł w zamian za zawarcie porozumień kompensacyjnych. Kilka miesięcy po skierowaniu aktu oskarżenia prokuratura umorzyła także polityczny wątek "afery węglowej". Chodziło o korumpowanie przedstawicieli partii politycznych przez Kmiecik. W postępowaniu nie znaleziono dostatecznych dowodów, że dochodziło do przestępstw. W sprawie niektórych czynów podstawą umorzenia było przedawnienie karalności.