PolskaWypowiedzenia miały być formalnością

Wypowiedzenia miały być formalnością

"Już dwa lata trwa dochodzenie swoich praw
przez byłych pracowników zakładu Opoczna S.A. zwolnionych w wyniku
prywatyzacji tego największego w Polsce producenta płytek
ceramicznych. 90 osób zostało przez nowego właściciela
pozbawionych pracy. Dziś część z tych osób dochodzi swoich praw w
sądach pracy, które jednak, jak twierdzą pracownicy, są im
wyjątkowo nieprzychylne" - pisze "Nasz Dziennik".

16.08.2004 | aktual.: 16.08.2004 06:40

"Po wyroku Sądu Rejonowego w Opocznie, który uznał tylko niewielką część roszczeń pracowników, sprawa zajmuje się sąd w Piotrkowie Trybunalskim. Jednak ze względu na wakacje trwa przerwa w rozprawach. Poprzednia, która miała odbyć się w czerwcu, z powodu niestawienia się przedstawiciela Opoczna S.A. została bezterminowo odroczona. Ludzie pozbawieni pracy i środków do życia są zdesperowani" - podaje gazeta. "Sądy pracy nie sa nam przychylne" - mówią byli pracownicy ceramiki w Opocznie.

"Od dwóch lat procesują się z pracodawcą, który w maju 2002 roku zwolnił 90 osób. W 200 r. rozpoczęła się prywatyzacja Opoczna S.A." - przypomina "Nasz Dziennik". "Kiedy podjęto decyzje o prywatyzacji naszego zakładu, był on w rozkwicie" - opowiada Zbigniew Szymański, jeden z pokrzywdzonych pracowników. "Do czterech istniejących zakładów wchodzących w skład spółki postanowiono utworzyć piąty jako odrębną firmę. Tak na bazie pionu technicznego Opoczno S.A. powstała Ceramika Serwis. Dziś zakład ten świadczy usługi w zakresie przeglądów, konserwacji, napraw awaryjnych, remontów maszyn i urządzeń do produkcji płytek ceramicznych. Postanowiono przenieść część załogi do nowego zakładu" - podaje dziennik.

"Tak przynajmniej głośno mówiono, potem okazało się, że było to tylko kłamstwo" - tłumaczą pracownicy. Według "Naszego Dziennika" dyrekcja Opoczno S.A. obiecała pracownikom dużo lepsze warunki płacowe i socjalne w nowej firmie. "Nie mieliśmy wyboru, powiedziano nam: albo przejdziemy do Ceramiki Serwis, albo do widzenia" - opowiada pan Szymański. (PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)