PolitykaWypadek z udziałem Włodzimierza Cimoszewicza. Nowe fakty

Wypadek z udziałem Włodzimierza Cimoszewicza. Nowe fakty

Wypadek z udziałem Włodzimierza Cimoszewicza. Nowe fakty
Źródło zdjęć: © PAP | Leszek Szymański
Natalia Durman
06.05.2019 13:55, aktualizacja: 06.05.2019 17:10

Samochód, którym były premier Włodzimierz Cimoszewicz potrącił rowerzystkę, nie posiadał ważnych badań technicznych. Prokuratura Okręgowa w Białymstoku wszczęła śledztwo, w którym wyjaśnia okoliczności zdarzenia. - Byłem święcie przekonany, że badania są ważne cały rok - twierdzi Cimoszewicz.

Informację o braku badań technicznych auta byłego premiera jako pierwszy podał na Twitterze dziennikarz śledczy Piotr Nisztor. Potwierdził ją w rozmowie z polskieradio24.pl rzecznik białostockiej policji nadkom. Tomasz Krupa. Auto zostało zabezpieczone i w tej chwili znajduje się na parkingu policyjnym.

Z ustaleń wpolityce.pl wynika, że samochód Cimoszewicza nie miał badań technicznych od października 2018 r. Co więcej, nie zawiadomił policji po potrąceniu rowerzystki, która o całym zdarzeniu dowiedziała się zupełnie przypadkowo.

Do zdarzenia doszło w sobotę ok. godz. 8.00 na oznakowanym przejściu dla pieszych w Hajnówce (woj. podlaskie). "Ok. godz. 11.00, i to nie z ust Włodzimierza Cimoszewicza, policjanci z patrolu przypadkowo zauważyli, że ktoś pakuje uszkodzony rower do samochodu. Zaczęli pytać, co wydarzyło się na przejściu dla pieszych. Od właściciela samochodu dowiedzieli się, że doszło do potrącenia rowerzystki, a ofiara zderzenia znajduje się w szpitalu. Ok. 70-letnia kobieta nie była jednak zbyt rozmowna. Potwierdziła, że zderzyła się z volkswagenem Włodzimierza Cimoszewicza. Dopiero wtedy policjanci udali się do domu byłego premiera" - podaje portal.

Z ustaleń wPolityce.pl wynika również, że to nie były premier, ale ktoś z rodziny rowerzystki przetransportował ją do szpitala.

"Sprawy są w rękach policji i prokuratury. Ostatnie informacje podane przez Policję w Białymstoku uważam za wybiórcze. Więcej informacji z naszej strony udzielimy w innym terminie" - skomentował krótko w sms-ie do redkacji portalu Tomasz Cimoszewicz, syn byłego premiera.

Później w rozmowie z dziennikarzem TVN24 sam Cimoszewicz oznajmił, że "był święcie przekonany, że badania są ważne cały rok". - Nie spojrzałem - stwierdził.

"Wyrażam ubolewanie z powodu tego zdarzenia i szczególne współczucie poszkodowanej. Jest mi bardzo przykro z powodu tego niefortunnego wydarzenia w dniu jej urodzin. Pewnym usprawiedliwieniem był fakt jazdy pod słońce. Nie wykluczam również, że bolesna dla mnie informacja sprzed dwóch dni o wykryciu u mnie choroby nowotworowej mogła mieć wpływ na moje samopoczucie" - wyznał tuż po potrąceniu.

"Jedynka" do PE

Włodzimierz Cimoszewicz jest "jedynką" na liście Koalicji Europejskiej do PE w Warszawie. Jego syn, Tomasz, zdradził wcześniej Wirtualnej Polsce, że choroba nie będzie miała żadnego wpływu na start polityka w wyborach.

W poniedziałek poparcia Cimoszewiczowi ma udzielić wiceszef KE Frans Timmermans. Bierze udział w debacie z Cimoszewiczem oraz byłym prezydentem Aleksandrem Kwaśniewskim. Relację na żywo z wydarzenia możecie śledzić w Wirtualnej Polsce.

O tym, że Timmermans wesprze kampanię Cimoszewicza pisaliśmy już w połowie kwietnia.

Wybory do Parlamentu Europejskiego odbędą się 26 maja. Polacy wybiorą w nich 52 europosłów.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (881)
Zobacz także