Wypadek w Oświęcimiu: policja odpowiada na zarzut posła Nowoczesnej Marka Sowy. "21-letni kierowca czuł się dobrze, na miejscu byli ratownicy"
'To kłamstwo, aby stan zdrowia młodego człowieka zbadał lekarz" - pisze na Twitterze poseł Nowoczesnej Marek Sowa, komentując działania policji po wypadku z udziałem premier Szydło. Wtóruje mu obrońca 21-latka Władysław Pociej. Funkcjonariusze odpierają zarzuty. Twierdzą, że wszyscy, którzy brali udział w wypadku, mieli zapewnioną pomoc lekarską.
We wpisie zamieszczonym w sobotę na Twitterze poseł Nowoczesnej Marek Sowa zarzuca, że „to kłamstwo, aby stan zdrowia młodego człowieka zbadał lekarz”. To samo mówił portalowi gazeta.pl obrońca kierowcy Władysław Pociej. Dodał, że 21-latek nie został zbadany również po przesłuchaniu przez policjantów.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
- Zapewnimy kierowcy fiata, który uczestniczył w wypadku premier Beaty Szydło, najlepszą ochronę prawną w tym zderzeniu państwa z obywatelem; to sprawa dziwna, że w ciągu kilku godzin wydano na młodego człowieka wyrok - mówili posłowie Borys Budka (PO) i Marek Sowa (Nowoczesna). Zdaniem Budki 21-latek - wbrew wczorajszym informacjom policji - twierdzi, że nie przyznał się do winy i nie słuchał muzyki w aucie.
"Kolumna używała sygnałów dźwiękowych i świetlnych"
"Pierwsi policjanci byli na miejscu wypadku po ok. 5-6 minutach od zgłoszenia. W podobnym czasie na miejsce przyjechało pogotowie i straż pożarna. Natychmiast przystąpiono do działań ratunkowych i zabezpieczających" - czytamy na stronie policji.
"Na miejscu byli ratownicy pogotowia ratunkowego, a kierujący samochodem fiat czuł się dobrze, rozmawiał m. in. z policjantami i nie zgłaszał żadnych dolegliwości. Do protokołu z czynności procesowych również podał, że czuje się dobrze. Ponadto przy pobieraniu krwi do dalszych badań na zawartość alkoholu czy innych substancji odurzających był również badany" - pisze policja, dodając, że 21-latek nie zgłaszał lekarzom żadnych problemów zdrowotnych.
Funkcjonariusze tłumaczą, że "po zapewnieniu pomocy lekarskiej uczestnikom zdarzenia przystąpiono do wykonywania czynności procesowych związanych z zabezpieczeniem śladów i innych dowodów". Oprócz policji na miejscu był prokurator oraz dwóch biegłych z zakresu ruchu drogowego i rekonstrukcji wypadków drogowych.
Ponadto policja informuje o tym, o czym już informowano w mediach: kierowca przyznał się do spowodowania wypadku (co potwierdziło wcześniejszą wersję biegłych i świadków), 11 funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu oraz 3 innych świadków zeznało, że na odcinku, gdzie doszło do zdarzenia włączone były zarówno sygnały dźwiękowe jak i świetlne (błyskowe) niebieskie i czerwone.
"Został zabezpieczony monitoring na jednej z pobliskich stacji. Przez kolejne dni monitoring ten poddawany jest szczegółowym oględzinom. Na zapisie monitoringu m.in. ujawniono pojazd, którego kierowcę ustalono i przesłuchano jako kolejnego świadka - ten świadek potwierdził wersję przedstawioną przez funkcjonariuszy BOR i innych świadków - widział przejazd kolumny, która używała sygnałów dźwiękowych i świetlnych" - czytamy w komunikacie policji.
- Jeden ze świadków powiedział mi, że te samochody jechały z włączonymi światłami, ale bez włączonego sygnału - mówił WP o wypadku z udziałem premier Beatą Szydło, redaktor naczelny portalu "Fakty Oświęcim".
- Była tutaj też kobieta - mówił też redaktor portalu "Fakty Oświęcim" - która dopytywała jednego z policjantów, czy może podejść do rozbitego Seicento, bo prawdopodobnie uczestnikiem tego zdarzenia jest jej syn. - Nie pozwolono jej podejść - tłumaczył.