Wypadek w Krakowie. Śledczy mówią o piątym pasażerze
Samochód, który rozbił się w Krakowie przy moście Dębnickiego, poruszał się z przynajmniej trzykrotnie wyższą prędkością, niż jest dopuszczalna w tym miejscu. Biegli dalej badają okoliczności zdarzenia. Sprawdzają m.in., czy wejście pieszego na jezdnię wpłynęło na wypadek. Śledczy przyznają, że był także piąty pasażer.
19.07.2023 | aktual.: 19.07.2023 08:50
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Patryk Peretti i trzech jego kolegów wysadziło swojego znajomego w Modlniczce, a następnie pojechali w kierunku Wieliczki. Auto rozbiło się w okolicy mostu Dębnickiego.
- W tym miejscu kierowcy mogą jeździć z maksymalną prędkością 40 km/godz. Wstępne oceny wskazują, że renault megane przynajmniej trzykrotnie przekroczyło dopuszczalną prędkość. A może nawet więcej - mówi w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Rafał Babiński, szef Prokuratury Okręgowej w Krakowie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak podkreśla prokurator, prędkość była całkowicie niedostosowana do warunków jazdy. Kierowca renault megane naruszył po drodze szereg przepisów, np. przejeżdżając na czerwonym świetle przez skrzyżowanie.
Dwie hipotezy
Śledczy w najbliższych dniach będą pracowali nad rekonstrukcją wypadku. Kluczowa będzie także analiza monitoringu. Są dwie hipotezy: albo kierowca zbyt późno dostrzegł remont mostu (prawa nitka w stronę ronda Grunwaldzkiego jest zamknięta) i nie zdążył wyminąć słupków ustawionych na jezdni, albo usiłował wyminąć pieszego. Jak zauważa jednak Brzegowy, na nagraniach widać poślizg auta na długo przed wejściem pieszego na jezdnię.
Pieszy wciąż nie został zidentyfikowany. Jego zeznania mogą być kluczowe dla sprawy.
Śledczy czekają jeszcze na pełne wyniki sekcji zwłok. Znana jest przyczyna zgonu czterech mężczyzn, jednak prokuratura czeka m.in. na badania toksykologiczne, by sprawdzić, czy kierowca był pod wpływem alkoholu lub środków odurzających. Znane to będzie w ciągu kilku tygodni.
Czytaj więcej:
Źródło: "Gazeta Wyborcza"