Wypadek w Chorwacji. MSZ o problemach z identyfikacją poszkodowanych. "Nikt nie nosi na szyi nieśmiertelnika"

Część rodzin poszkodowanych w wypadku polskiego autokaru w Chorwacji nadal nie zna losu swoich bliskich. "Nikt z podróżnych nie nosi na szyi nieśmiertelnika z danymi osobowymi. Nikt też nie podróżuje z dokumentami w kieszeni. Czynimy wszystko, aby procedura pełnej identyfikacji została zakończona jak najszybciej" - przekazała ambasada RP w Chorwacji.

Wypadek w Chorwacji. MSZ o problemach z identyfikacją poszkodowanych. "Nikt nie nosi na szyi nieśmiertelnika"
Wypadek w Chorwacji. MSZ o problemach z identyfikacją poszkodowanych. "Nikt nie nosi na szyi nieśmiertelnika"
Źródło zdjęć: © EPA, PAP | Ivan Agnezovic
oprac. MRM

08.08.2022 | aktual.: 08.08.2022 07:37

Ambasada RP w Zagrzebiu uruchomiła infolinię, pod którą członkowie rodzin ofiar mogą uzyskać informacje: +38 514 899 414.

Komunikat służb prasowych ambasady RP w Chorwacji został opublikowany w niedzielę wieczorem. Jak przekazano w oświadczeniu, "informacje o katastrofie polskiego autobusu przyciągają uwagę opinii publicznej".

"Nikt nie nosi na szyi nieśmiertelnika"

Według służb MSZ, wiele z przekazywanych informacji zawiera "nieprzychylne komentarze" dotyczące identyfikacji poszkodowanych w wypadku polskiego autokaru w Chorwacji. "Wiele osób czeka na ostateczne wyjaśnienie losów swoich bliskich. Chcielibyśmy wyjaśnić, dlaczego procedura identyfikacyjna tak długo trwa" - poinformowano w komunikacie.

"Nikt z podróżnych (podobnie jak prawie wszyscy z nas) nie nosi na szyi nieśmiertelnika z danymi osobowymi. Nikt też nie podróżuje z dokumentami w kieszeni. Te z reguły są w bagażu podręcznym (torebka, plecak, itp.) i znajdują się blisko właściciela" - czytamy w liście.

Jak dodano, "w momencie wypadku siła uderzenia sprawia, że bagaż podręczny przemieszcza się i to nawet wiele metrów". "Ratownicy medyczni przybyli na miejsce zdarzenia ratują ludzi, a nie ich bagaż z dokumentami. Jeżeli ktoś jest przytomny, to można łatwo ustalić jego tożsamość. W przypadku osób zmarłych lub nieprzytomnych tak nie jest" - podkreślono.

Pobierają odciski palców, zbierają informacje o znakach szczególnych

"Wszystkim osobom pobierane są odciski palców, które muszą być przekazane urzędowo przez władze chorwackie. Zbieramy też od rodzin informacje o znakach szczególnych, które mogą pomóc w identyfikacji" - poinformowała ambasada.

MSZ zaznaczyło, że w "przypadkach bezspornych" informacje o losach bliskich zostały przekazane rodzinom. "W przypadkach budzących wątpliwości co do tożsamości osoby poszkodowanej nie mamy prawa przekazywać dalej takiej informacji" - zaznaczono.

"Mogło się zdarzyć, że ktoś mógł się dosiąść w czasie jazdy lub po drodze opuścić autobus. Czasem nawet rodziny, które już przyjechały do Chorwacji, mają wątpliwości co do tożsamości ich bliskich. Same przypuszczenia to za mało, żeby przekazać komukolwiek informację o śmierci danej osoby. Z osobami nieprzytomnymi jest podobnie. Nie możemy popełnić błędu" - podsumowali przedstawiciele RP w Chorwacji.

"Mamy nadzieję, że to nie on". Dramatyczna relacja syna kierowcy

Jak informowaliśmy w niedzielę po południu na łamach Wirtualnej Polski, po wypadku w Chorwacji wiele osób nadal czeka na informacje o swoich bliskich. Wśród nich jest m.in. rodzina kierowcy autokaru.

- Nie wiemy, który kierowca nie żyje. Od wczoraj jesteśmy spakowani i gotowi do wyjazdu, ale nadal nie mamy żadnych informacji o naszym tacie. Cały czas mamy nadzieję, że przeżył wypadek - przekazał w rozmowie z Wirtualną Polską Tomasz, syn pana Grzegorza, jednego z kierowców, którzy kierowali autokarem do Medjugorie.

Do tragicznego zdarzenia doszło w sobotę ok. godziny 5.40 na autostradzie A4 między miejscowościami Jarek Bisaszki i Podvorec w Chorwacji. - Autokar zjechał z drogi i wpadł do rowu przy autostradzie - powiedział w rozmowie z agencją AFP rzecznik chorwackiej policji Marko Muric.

W autokarze znajdowało się 42 pielgrzymów i dwóch kierowców. Wszyscy byli obywatelami polskimi. Podróżni wyjechali z Częstochowy i zmierzali do Medjugorie w Bośni i Hercegowinie. W nocy przejechali przez Czechy, Słowację i Węgry.

W wyniku wypadku na miejscu zginęło 11 osób, a 12. zmarła w szpitalu. Wśród ofiar śmiertelnych jest jeden z kierowców. Do szpitali przewieziono 32 ranne osoby. 19 z nich jest w stanie ciężkim.

Zobacz też: Kaczyński o "bojówkach opozycji". Poseł KO: Prezes ciągle chce braw

Zobacz także