Wypadek pod Olsztynem. Adwokat przeprasza. "Nagranie pod wpływem emocji"
Adwokat, który uczestniczył w niedzielę w tragicznym wypadku pod Olsztynem, zarzucił ofiarom w mediach społecznościowych, że podróżowały "trumnami na kółkach". W sprawę zaangażowali się m.in. wiceminister sprawiedliwości i dziekan łódzkiej rady adwokackiej. 41-latek w środę wieczorem zdecydował się przeprosić za swoje słowa.
W niedzielę doszło do wypadku pod Olsztynem. Na trasie Barczewo-Jeziorny zderzyły się dwa samochody osobowe: audi oraz mercedes. W wypadku zginęły dwie kobiety w wieku 53 i 67 lat, natomiast czteroletni chłopiec trafił do szpitala. Cała trójka podróżowała samochodem marki audi.
Według ustaleń policji to 41-letni kierowca mercedesa spowodował wypadek, "przekraczając oś jezdni i zjeżdżając na przeciwległy pas ruchu".
Mówił o "trumnach na kółkach". Teraz przeprasza
Mężczyzna po całym zdarzeniu zdecydował się jednak przedstawić swoją wersję historii. Nagranie umieścił w mediach społecznościowych. - Zapominamy o tym, że po naszych drogach poruszają się trumny na kółkach. I to była konfrontacja bezpiecznego samochodu z trumną na kółkach. I między innymi dlatego te kobiety zginęły - tłumaczył 41-latek.
Nagranie szybko zyskało na popularności, a internauci znaleźli informację, że mężczyzna jest adwokatem. W sprawie głos zabrali m.in. wiceminister sprawiedliwości oraz dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej w Łodzi.
W środę wieczorem mężczyzna publicznie zdecydował się przeprosić. "Dzień po tragicznym wypadku, w którym śmierć poniosły dwie kobiety, pod wpływem emocji nagrałem relację, w której użyłem niewłaściwych słów. Z całego serca przepraszam za te wypowiedzi rodziny ofiar i wszystkich tych, których moje wypowiedzi uraziły, zbulwersowały, oburzyły" - przekazał mężczyzna.
"Nigdy moim zamiarem nie było zrzucenie winy za spowodowanie tego wypadku na ofiary śmiertelne, które poruszały się samochodem starszej generacji. Składam najszczersze kondolencje rodzinom ofiar. Modlę się za obie zmarłe kobiety oraz ich rodziny. Czekam na oficjalne ustalenia śledztwa, które prowadzą odpowiednie służby. Jeszcze raz wyrażam głębokie ubolewanie i przepraszam za wypowiedziane słowa" - wyjaśnił 41-latek w mediach społecznościowych.
Trwa ładowanie wpisu: facebook