Wypadek na ćwiczeniach. Policyjny związkowiec: Chcieli zamieść to pod dywan
Podczas ćwiczeń policyjnego oddziału prewencji doszło do poważnego wypadku. Poważnie ranny został jeden z funkcjonariuszy. - Sprawę próbowano zamieść pod dywan - twierdzi szef policyjnej Solidarności.
Ćwiczenia, w których uczestniczyli m.in. policjanci oddziału prewencji w Rzeszowie odbyły się 5 listopada w Zaczerniu. Jak relacjonuje serwisowi rzeszow-news.pl jeden z biorących w nich udział policjantów, szkolenie miało symulować tłumienie zamieszek. Brało w nim udział kilkadziesiąt osób, podzielonych na dwie grupy. Jedna pozorowała agresywny tłum, druga - oddział mający go rozproszyć.
Do rozproszenia tłumu wykorzystano m.in. armatki wodnej. Gdy strugi wody poleciały w kierunku grupy pozorującej protestujących, nagle - jak wynika z relacji policjanta - padła komenda, by przerwać ćwiczenia. Na miejsce ćwiczeń podjechała karetka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo.
Akcja na polsko-białoruskiej granicy. Migrant schował się za przenośną toaletą
- Wtedy zaczęliśmy się interesować tym, co się stało - relacjonuje funkcjonariusz.
"Komendant wszczął czynności wyjaśniające"
- W trakcie ćwiczeń doszło do zdarzenia, w trakcie którego jeden z policjantów upadł na asfalt i uskarżał się na ból - potwierdza w rozmowie z serwisem rzeszow-news.pl kom. Piotr Wojtunik, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie.
Policjant miał zostać przetransportowany do szpitala, gdzie przeszedł operację. Jego stan - jak wyjaśniał rzecznik - określono jako stabilny. Zapewnił też, że życiu rannego policjanta nic nie zagraża - zapewnił.
Rzecznik poinformował też, że komendant wojewódzki policji w Rzeszowie "wszczął w tej sprawie postępowanie powypadkowe oraz czynności wyjaśniające, których celem będzie wyjaśnienie dokładnych okoliczności zdarzenia."
Związkowiec: Chcieli to zamieść pod dywan
St. asp. Marcin Pawlus, przewodniczący Solidarności Podkarpackiej Policji wyjawił serwisowi szczegóły tego zdarzenia. Z jego relacji wynika, że funkcjonariusz został trafiony strumieniem wody z armatki. Ma złamane żebro i przeszedł operację usunięcia śledziony.
- Próbowali to ukryć. Chcieli to zamieść pod dywan, żeby ten wypadek nie wyszedł na światło dzienne - stwierdził w rozmowie z serwisem rzeszow-news.pl st. asp. Pawlus.
Jego zdaniem, osoby, które wydały polecenie przeprowadzenia ćwiczeń tego dnia, naraziły policjantów na utratę zdrowia. Było bardzo zimno, nie powinno się tego dnia używać armatki wodnej.
- To nie jest żadna wojna, tylko zwykłe ćwiczenia - podkreślił.
Źródło: rzeszow-news.pl