Katastrofa F-35. Amerykanie stracili supersamolot
F-35A Lightning II rozbił się bazie lotniczej Hill na południe od Ogden w stanie Utah w USA. Do wypadku doszło na północnym krańcu pasa startowego lotniska. Pilot przeżył. Został przewieziony do lokalnego centrum medycznego na obserwację.
O zdarzeniu poinformowała na Twitterze Baza Sił Powietrznych Hill. Przyczyna katastrofy jest nieznana. Jej zbadaniem zajmie się specjalna komisja.
Pilot był w drodze powrotnej do bazy po rutynowej misji szkoleniowej. Jak poinformował pułkownik Craig Andrle, dowódca 388. jednostki lotniczej w szeregach której służył pilot, lotnik dołożył wszelkich starań, aby zminimalizować skutki zderzenia z ziemią i uniknąć zniszczenia nieodległych budynków mieszkalnych.
Incydent spowodował pożar około 10 akrów terenu. Mieszkający w pobliżu Scott Phillips, który był świadkiem wypadku, powiedział CNN, że przypadkowo zaobserwował, jak maszyna zaczęła obniżać pułap lotu. Wyglądało na to, że silnik stracił moc. Samolot zaczął opadać. Potem pojawił się ogień.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Wypadek F-35 w bazie sił powietrznych w Utah. Pilot się katapultował
Pilot katapultował się z płonącego myśliwca. Znaleźli go mieszkańcy z okolicy, którzy ruszyli na miejsce wypadku jeszcze zanim zjawiły się tam służby ratunkowe. Jak mówią świadkowie, mężczyzna szedł o własnych siłach i sam przywołał pomoc. Był trochę poobijany i zakrwawiony, ale przytomny i cały. Został przewieziony do ośrodka medycznego na obserwację.
Świadkowie podkreślają, że tylko dzięki wysokim umiejętnościom pilotowi udało się uniknąć katastrofy, do której doszłoby, gdyby płonące szczątki spadły na pobliskie zabudowania mieszkalne. Sytuacja wyglądała bardzo poważnie, jednak ma szczęśliwy finał.