Wyniki wyborów 2020. Koziński: "Obóz władzy zdobywa silny mandat na następne pięć lat" [OPINIA]
Choć Andrzej Duda wygrywa wybory prezydenckie niewielką przewagą głosów - to jednak warunki, w jakich tego dokonał, sprawiają, że ma bardzo silny mandat na kolejne pięć lat. Pomimo stylu, w jakim do tej wygranej doszło.
12.07.2020 | aktual.: 01.03.2022 13:32
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Na początku ważne zastrzeżenie: słowa te zostały napisane w niedzielę wieczorem, tuż po ogłoszeniu wyników sondażu exit poll. Niewykluczone, że wyniki końcowe wyborów będą się różnić od tego, co wiemy tuż po zakończeniu drugiej tury wyborów prezydenckich. Podobne zastrzeżenie wystosował zresztą Ipsos, który przygotował ten powyborczy exit poll. W sumie po tak koszmarnej kampanii, jakiej byliśmy świadkami, aż trudno będzie uwierzyć, jeśli te wybory się tak po prostu w niedzielę wieczorem zakończą.
Ale na użytek tego komentarza przyjmijmy, że wyniki exit poll okażą się tożsame z ostatecznymi rozstrzygnięciami. Jeśli tak, to trzeba Andrzejowi Dudzie oddać sprawiedliwość, że dokonał rzeczy bardzo trudnej. Bo w tych wyborach skala wyzwania była dla niego chyba jeszcze wyższa niż pięć lat temu. Już sam fakt, że jest dopiero drugim prezydentem po 1989 r., który zdołał uzyskać reelekcję, podkreśla wagę jego zwycięstwa. I bardzo wzmacnia jego mandat.
Dodatkowo jego pozycję buduje styl, w jakim do tego doszło. To, że wygrał, mimo że datę wyborów przekładano. To, że wygrał, mimo że wszyscy jego główni przeciwnicy zjednoczyli się przeciwko niemu. To, że wygrał, mimo że opozycja zmieniła w środku kampanii swego kandydata – w miejsce bardzo słabej Małgorzaty Kidawy-Błońskiej wszedł dynamiczny Rafał Trzaskowski.
Zobacz też: Wybory prezydenckie 2020. Prof. Sławomir Sowiński o tym, kto wygrał kampanię wyborczą
Wyniki wyborów 2020. Jaki pomysł na tę kadencję?
Zwycięstwo odniesione w takim stylu, w sytuacji, gdy trzeba było ominąć tyle raf, smakuje podwójnie. I sprawia, że prezydent Andrzej Duda przez kolejne pięć lat będzie miał prawo uważać się za przedstawiciela Polaków wyposażonego we wszystkie narzędzia niezbędne do prowadzenia własnej polityki.
Teraz pytanie, jak te kompetencje wykorzysta – i jak ten mandat wykorzysta cały jego obóz polityczny, który (co trzeba mu oddać) bardzo ciężko pracował w końcówce kampanii na wygraną Dudy.
Andrzej Duda będzie teraz odpowiadał, jakby obowiązywała przedwojenna "konstytucja kwietniowa" – to znaczy, że teraz będzie się rozliczał już tylko przed "Bogiem i historią". Pytanie, w jaki sposób wykorzysta możliwości, jaki daje mu komfort nie ubiegania się o kolejną kadencję (czytaj: brak konieczności liczenia się z własnym zapleczem politycznym).
To, że będzie mógł teraz zawetować każdą dowolną ustawę bez konieczności liczenia się z konsekwencjami wyborczymi, nie czyni z niego jeszcze politycznego suwerena. Dalej będzie bowiem potrzebował wsparcia w parlamencie, by móc realizować własną agendę. Aby je zdobyć, konieczne mu są dwie rzeczy. Po pierwsze, precyzyjny pomysł na to, co właściwie chce osiągnąć. Po drugie, umiejętność budowania kompromisu wokół własnych pomysłów.
W obu tych przypadkach tak naprawdę nie wiemy czy Duda to potrafi – w pierwszej kadencji tego nie pokazał. Te właśnie umiejętności okażą się dla niego kluczem do sukcesu w drugiej kadencji.
Wyniki wyborów 2020. Co zrobi PiS?
Nie wiemy jeszcze, czy Andrzej Duda wykaże się naturą walczaka, gotowego bić się o swoją agendę. Ale nie ma żadnych wątpliwości, że swoją okazję wykorzysta PiS. Bo dla tej partii wygrana wspieranego przez nią kandydata stanie się zielonym światłem do dalszego realizowania własnych planów.
W 2015 r. PiS wygrał podwójne wybory – ale od razu słyszał, że te zwycięstwa były przypadkowe. Bo niska frekwencja, bo elementarne błędy PO, bo specyficzny moment historyczny. Lecz od tamtej pory PiS wygrywa wszystkie kolejne wybory. Powtórzył zwycięstwa w wyborach parlamentarnych oraz prezydenckich. I dowiódł w ten sposób, że o żadnym przypadku mówić nie można. Tym bardziej, że w ostatnich wyborach była rekordowa frekwencja – a mimo to Zjednoczona Prawica wygrywała. Lepszego sygnału poparcia mieć nie będzie.
I teraz pytanie, jak go wykorzysta. PiS ma teraz w ręku wszystkie karty do tego, żeby ułożyć sobie sytuację w Polsce tak jak chce. Opozycja pogrąży się w wewnętrznych konfliktach, co rządzącym może ułatwić sprawę. Ale też naturalne po stronie obozu władzy będzie rozprężenie, samozadowolenie z sukcesów. W końcu tak silnego mandatu do rządzenia nie miała w Polsce jeszcze żadna formacja po 1989 r. Nawet Platforma w latach 2010-2011 nie miała prawa czuć się tak silna.
Teraz więc poznamy prawdziwy PiS. Przekonamy się, czy to jest partia reform, czy partia tłustych kotów chcących tylko odcinać kupony od sukcesów. Przez najbliższe pół roku będą się ścigać tylko sami ze sobą, bo opozycja zacznie własne wewnętrzne rozliczenia. I te pół roku powie nam prawdę o tym, kto tak naprawdę wygrywa wybory w Polsce w ostatnich latach.
Agaton Koziński dla WP Opinie