Wyniki badań toksykologicznych Remigiusza M., technika Jaka. Będzie też profil psychologiczny
Badania toksykologiczne wykazały, że Remigiusz M. technik pokładowy Jaka-40, który w październiku 2012 r. najprawdopodobniej popełnił samobójstwo nie był pod wpływem leków czy substancji odurzających – dowiedział się portal tvp.info. Śledczy zbierają dokumentację medyczną M. i przesłuchują świadków, zapowiadając jednocześnie powołanie biegłego, który stworzy profil psychologiczny mężczyzny.
– Do prokuratury wpłynęła opinia z badań toksykologicznych. Z jej treści wynika, że Remigiusz M. w chwili śmierci nie znajdował się pod wpływem środków odurzających czy psychotropowych bądź leków. W chwili obecnej gromadzimy dokumentację medyczną z placówek, w których leczył się Remigiusz M. Trwają także przesłuchania osób, które w ostatnich dniach przed śmiercią M,. miały z nim kontakt – powiedział prok. Dariusz Ślepokura, rzecznik stołecznej prokuratury okręgowej.
Prokurator Ślepokura, przyznał, że gdy tylko śledczy zgromadzą komplet informacji o Remigiuszu M., to zostanie powołany biegły, który sporządzi portret psychologiczny lotnika. – Chcemy, aby pomógł on wyjaśnić, czy w życiu Remigiusz M. pojawiło się jakieś zdarzenie lub osoba, które mogły doprowadzić do jego śmierci – dodał.
W grudniu prokuratorzy otrzymali opinię z sekcji zwłok M., z której wynikało, że w chwili śmierci był pod wpływem alkoholu. Jednocześnie na jego ciele nie stwierdzono żadnych śladów walki czy aktywnej obrony.
Prokuratura okręgowa poprowadzi śledztwo w sprawie śmierci Remigiusza M., na podstawie art. 151 Kodeksu Karnego, który stanowi: „kto namową lub przez udzielenie pomocy doprowadza człowieka do targnięcia się na własne życie, podlega karze pozbawienia wolności od trzech miesięcy do lat pięciu”. To zwyczajowa klasyfikacja w tego typu przypadkach.
Technik popełnił samobójstwo pod koniec października ubiegłego roku. Ciało Remigiusza M. znalazła jego żona, w piwnicy ich domu w Piasecznie. Mężczyzna prawdopodobnie się powiesił. Na jego ciele nie stwierdzono śladów wskazujących, że mogło to być morderstwo.
Remigiusz M. był technikiem pokładowym Jaka-40, który wylądował na smoleńskim lotnisku godzinę przed katastrofą Tu-154 w 2010 r. Lotnik przekonywał, że kontroler z wieży w Smoleńsku zezwolił załodze prezydenckiego samolotu na zejście do wysokości 50 m - podczas gdy z opublikowanego stenogramu wynika, że kontroler miał zezwolić na zejście do 100 metrów. Według niego, również załoga Jaka-40 dostała zgodę na zejście do 50 m, podobnie jak załoga rosyjskiego Iła z funkcjonariuszami ochrony, który po nieudanej próbie lądowania odleciał na inne lotnisko. Po rozwiązaniu specpułku transportowego, w którym służył, M. przeszedł on na emeryturę.