Ustalono tożsamość mężczyzny z Łodzi. To jego podpalono na przystanku

Są wyniki badań DNA 36-latka, podpalonego na przystanku w Łodzi. Potwierdzają one, że był synem kobiety, która zgłosiła się później na policję. Tę informację przekazał rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania.

Wyniki badań DNA potwierdziły tożsamość mężczyzny, który zginął podpalony na przystanku tramwajowym w Łodzi. Zdj. ilustracyjne
Wyniki badań DNA potwierdziły tożsamość mężczyzny, który zginął podpalony na przystanku tramwajowym w Łodzi. Zdj. ilustracyjne
Źródło zdjęć: © EAST_NEWS | Andrzej Zbraniecki

- Dziś mamy pewność, że to właśnie jej syn zginął w tragicznych okolicznościach na skutek podpalenia - przekazał rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania, cytowany przez TVN24.

Badania genetyczne DNA kobiety i zmarłego zlecono, ponieważ po tragedii kobieta zgłosiła się na policję mówiąc, że jest pewna, iż ofiarą podpalenia jest jej syn. Poznała go "po butach".

- Wstępnie ta tożsamość znalazła potwierdzenie. Kobieta poznała swojego syna po butach, bo one nie uległy szczególnemu zniszczeniu, a także po jego charakterystycznej, przygarbionej sylwetce - informował wcześniej Krzysztof Kopania.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Tragiczna śmierć na przystanku w Łodzi

Tragedia rozegrała się w Łodzi w nocy z 19 na 20 marca. Około godziny 1.00 w nocy policja otrzymała zgłoszenie o płonącym mężczyźnie na przystanku tramwajowym przy ulicy Pomorskiej. Na miejsce natychmiast udały się służby. Mężczyznę ugaszono, niestety, nie udało się go uratować.

Podejrzanego o podpalenie 33-latka ujęto 20 marca wieczorem. - W chwili zatrzymania miał 1,7 promila alkoholu w organizmie. Zachowywał się agresywnie, został jednak szybko obezwładniony przez policjantów - relacjonowała wówczas komisarz Aneta Sobieraj.

Z ustaleń śledczych wynika, że mężczyzna z bliska obserwował akcję gaśniczą, po czym "spokojnie odjechał komunikacją miejską".

Prokuratura przedstawiła 33-latkowi zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Grozi mu kara od 15 lat więzienia do dożywocia. Sąd Rejonowy Łódź-Śródmieście aresztował mężczyznę na trzy miesiące.

Źródło: TVN24/WP

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (66)