"Wykrzykiwał 'Lech Wałęsa', dopuścił się czynu zabronionego". Policja tłumaczy RPO powody zatrzymania
Okazuje się, że skandowanie słów "Lech Wałęsa" jest wykroczeniem. Przynajmniej na kontrmiesięcznicy smoleńskiej. Takie wyjaśnienia przesłała policja Rzecznikowi Praw Obywatelskich w odpowiedzi na skargę jednego z uczestników.
03.03.2018 | aktual.: 03.03.2018 11:30
Chodzi o miesięcznicę smoleńską z 10 lipca 2017 roku. Jedna z osób, która brała udział w kontrmiesiecznicy, została oskarżona o popełnienie wykroczenia. Chodzi o zakłócanie zgromadzenia. Wyjaśniamy, jak do tego doszło.
Uczestnik kontramanifestacji stanął w odległości ok. 20 metrów od barierek. Pilnowali ich policjanci, którzy oddzielali grupę od trasy miesięcznicy. W pewnym momencie część osób podniosła ręce pokazując znak zwycięstwa i zaczęło skandować "Lech Wałęsa". Chwilę po tym, do manifestujących podeszło trzech policjantów. Nakazali okazanie dokumentów tożsamości.
"Wykrzykiwał słowa 'Lech Wałęsa', dopuścił się popełnienia czynu zabronionego"
RPO poprosił o wyjaśnienia policję. "Wyrażanie swoich poglądów, nawet w formie okrzyków, przez uczestników manifestacji nie powinno być bowiem podstawą podjęcia nieadekwatnej interwencji przez policję, gdy ma ona charakter pokojowego demonstrowania. Stanowi to raczej wyraz korzystania z konstytucyjnie chronionej wolności słowa i wypowiedzi. Potwierdza ten standard również Europejski Trybunał Praw Człowieka w swoim orzecznictwie" - podkreślił Adam Bodnar. Policja w końcu odpowiedziała.
"Z dokonanych ustaleń wynika, że interwencję, o której mowa w piśmie, przeprowadzali funkcjonariusze Oddziału Prewencji Policji w Warszawie" - czytamy w dokumencie.
Chodzi o umyślne zakłócanie legalnego zgromadzenia
Dowódca oddziału pismem z 26 lutego 2018 r. wyjaśnił, że policjanci "podjęli interwencję i wykonali czynności służbowe z udziałem (…) [skarżącego], który w trakcie zabezpieczenia zgromadzenia publicznego, wykrzykiwał słowa, cyt. 'Lech Wałęsa', czym dopuścił się popełnienia czynu zabronionego o znamionach wykroczenia określonego w art. 52 § 2 pkt 1 ustawy z dnia 20.05.1971 roku Kodeks wykroczeń".
Policja wyjaśniła, że chodzi o umyślne zakłócanie legalnego zgromadzenia. W tym wypadku nie są ważne słowa, jakie padły z ust kontrmanifestanta.