Wykorzystana przez Biedronkę

Jeszcze we wrześniu może zapaść wyrok w
bulwersującej sprawie wykorzystywania pracowników w sieci sklepów
Biedronka. Dwoje z nich żąda wypłaty tysięcy złotych za pracę w
nadgodzinach. Przed Okręgowym Sądem Pracy w Elblągu walczą nie
tylko o pieniądze, ale także o swoją godność - pisze "Super
Express".

Zatrudnienie w Biedronce porównują do obozu pracy. Są przekonani, że właściciel sieci marketów, portugalska firma Jeronimo Matrins, opracowała system wykorzystujący do granic możliwości polską siłę roboczą. Odwaga tych dwojga i wszystkich, którzy zaczęli się głośno buntować, jest jak kamień, który poruszył lawinę. Ludzie zaczęli głośno mówić o swoich doświadczeniach. W Olsztynie oszukani kontrahenci, którym nie płacono za towar, założyli Stowarzyszenie Poszkodowanych przez Jeronimo Martins. Z pomocą pospieszyła Helsińska Fundacja Praw Człowieka. Państwowa Inspekcja Pracy przeprowadziła kontrolę w sieci i wystawiła mnóstwo mandatów. W tej atmosferze rozpoczął się proces w Elblągu - podkreśla "Super Express".

Bożena Łopacka, była kierowniczka sklepu Biedronka w Elblągu, wyliczyła, że za 2600 nadgodzin pracodawca jest jej winien 35 tys. zł. To tylko zobowiązanie z dwóch lat. Łopacka w sklepie przepracowała pięć lat - informuje "Super Express".

Zdarzało się, że nie wracałam na noc do domu, tyle było rzeczy do zrobienia - opowiada kobieta. Ludzi było tak mało, że kasjerzy sprzątali, rozładowywali towar i go metkowali. Ja też - mówi z przejęciem pani Bożena. Po dwóch latach tej orki zachorowała i od psychiatry dostała zwolnienie lekarskie. W końcu sama zrezygnowała z pracy, bo nie wytrzymywała już psychicznie - pisze "Super Express". (PAP)

Źródło artykułu:PAP

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)