Wyjście Rosji z Syrii otwiera drogę dla interwencji lądowej Arabii Saudyjskiej? Jej armia właśnie skończyła największe manewry w historii Bliskiego Wschodu
• Rosja wycofała się z Syrii
• Arabia Saudyjska zakończyła największe ćwiczenia w historii B. Wschodu
• Celem manewrów była współpraca międzynarodowa przeciw ISIS
• Arabia Saudyjska wyrasta na jednego z liderów Bliskiego Wschodu
• Jej armia może być gwarantem realizacji jednego ze scenariuszy w Syrii
• Zakłada on interwencję lądową i pokojowy podział kraju
• Interesy Arabii Saudyjskiej kłócą się z inną regionalną potęgą - Iranem
18.03.2016 | aktual.: 18.03.2016 17:48
Czy Rosja, kończąc z początkiem tego tygodnia operację w Syrii, utorowała drogę do lądowej interwencji Arabii Saudyjskiej? Taki scenariusz rozważa prestiżowy magazyn "Foreign Policy".
Saudowie w gotowości
Wyjście Rosji zbiegło się w czasie z zakończeniem przez Arabię Saudyjską największych ćwiczeń wojskowych w historii Bliskiego Wschodu. Uczestniczyło w nich w sumie 20 krajów, co w liczbach przełożyło się na 350 tys. ludzi, 20 tys. czołgów, 2,5 tys. samolotów i dziesiątki okrętów. Celem wielkich manewrów było zainicjowanie ponadnarodowych sił, które będą w stanie współpracować w walce z organizacjami terrorystycznymi - Państwem Islamskim, Al-Szabab czy Boko Haram. Dlatego "FP" zastanawia się czy Arabia Saudyjska przejdzie teraz od demonstracji do realizacji.
Saudowie już w przeszłości mówili o możliwości ewentualnej lądowej interwencji w Syrii, która miałaby wesprzeć umiarkowane siły przeciwko Baszarowi al-Asadowi. "FP" sądzi, że niedawne ćwiczenia mogły być próbą stworzenia koalicji i "wybadania" potencjalnych sojuszników. Start takiej interwencji jest jednak uzależniony od wyników negocjacji pokojowych USA, Rosji i Syrii. W ubiegłym tygodniu media obiegł scenariusz, który zakłada częściowy podział Syrii. Mówił o nim anonimowy dyplomata przy Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Taką koncepcję mają popierać Rosja i kilka innych "zachodnich potęg". Wówczas arabskie siły lądowe mogłyby pełnić funkcję gwaranta bezpieczeństwa w sunnickiej części Syrii.
W roli lidera
Na czele suadyjskiego ministerstwa obrony stoi dziś 30-letni Mohammad bin Salman, który aktywnie działa na rzecz mobilizacji muzułmańskich narodów w regionach Bliskiego Wschodu, Azji Południowej i Afryki Północnej. Koordynuje on rozbudowę struktur współpracy międzynarodowej, ponieważ Rady Współpracy Zatoki Perskiej i jej wojskowa odnoga mają zbyt wąski charakter. Dlatego w grudniu ubiegłego roku Rijad ogłosił zwieńczenie swoich starań - utworzenie koalicji 34 państw (głównie muzułmańskich). Jej celem ma być przeciwstawienie się islamskiemu ekstremizmowi nie tylko na polu bitwy, ale także na gruncie ideologicznym.
Jednym z elementów wspomnianej walki z ekstremizmem jest wsparcie Arabii Saudyjskiej dla amerykańskich nalotów w Syrii. Rijad wysłał do Turcji swoje samoloty, skąd wspierają one kampanię USA wymierzoną w Baszara al-Asada i Państwo Islamskie w Syrii.
"FP" ocenia, że tego typu naloty czy sformowanie koalicji są oznaką, że Arabia Saudyjska zaczyna wypełniać lukę po Amerykanach, którzy krok po kroku wycofują się z Bliskiego Wschodu. "Te aktywności pokazują, że Arabia Saudyjska i jej sojusznicy zdają się brać większą odpowiedzialność za regionalne i międzynarodowe bezpieczeństwo" - czytamy w magazynie.
Przeciwko Iranowi
To naturalne, że w obliczu zagrożenia ekstremizmem islamskim, którego głosiciele zajmują terytoria w Syrii, Iraki i Libii, państwa regionu tworzą doraźną koalicję. Jednak trudno oprzeć się wrażeniu, że Arabia Saudyjska i jej sunniccy partnerzy obawiają się także coraz silniejszego szyickiego Iranu, którego międzynarodowa pozycja prawie na pewno będzie trwalsza i trudniejsza do naruszenia niż tymczasowe osiągnięcia tworów typu ISIS. "FP" ostrzega przy tym, że "turbulencje" związane z szyicko-sunnicką konfrontacją między państwami mogą wiązać się z konsekwencjami "na całe dekady".
Amerykański magazyn wierzy jednak, że Arabia Saudyjska jest kluczowym czynnikiem, który pozwoli "okiełznać" Iran oraz pomóc w zwalczaniu ekstremizmu, destabilizującego Bliski Wchód. "FP" ocenia, że wielkie międzynarodowe ćwiczenia pod egidą Arabii Saudyjskiej to "dobra wiadomość", ale muszą za nią iść "faktyczne rozmieszczenia wojsk". A idealną okazję stwarza niedawne wycofanie się Rosji.