Wyjątkowa szkoła. Prawie wszyscy pójdą na edukację zdrowotną

- Powiedziałam rodzicom, że edukacja zdrowotna będzie prowadzona w sposób neutralny. Najważniejsza będzie tam profilaktyka, zdrowy styl życia i bezpieczeństwo - mówi WP Marta Sadowska, dyrektor I LO w Chełmie. W jej szkole z lekcji jak dotąd wypisało się zaledwie 5 proc. uczniów.

SzkołaDyrektor I LO w Chełmie Marta Sadowska dziękuje rodzicom za zaufanie do szkoły i przedmiotu
Źródło zdjęć: © East News, I LO w Chełmie
Paweł Buczkowski

Jeszcze tylko kilka dni mają rodzice na ostateczną decyzję ws. edukacji zdrowotnej, nowego nieobowiązkowego przedmiotu, który wszedł do szkół od 1 września. Swoją deklarację w tej sprawie przedstawił w sobotę prezydent Polski Karol Nawrocki. "Podjęliśmy decyzję o wypisaniu naszego syna z zajęć edukacji zdrowotnej" - napisał Nawrocki na platformie X. "Pod niewinnie brzmiącą nazwą tego przedmiotu próbuje się przemycać do polskich szkół ideologię i politykę, a na to nie może być zgody" - stwierdził prezydent.

Prezydentowi odpisała ministra edukacji Barbara Nowacka.

"Panie Prezydencie. Zanim się wypisze, zawetuje, podpisze lub oburzy, naprawdę, warto czytać dokumenty!" - zwróciła się Nowacka do Nawrockiego. "Szczególnie Pan powinien dbać o zdrowie dzieci i zaufanie społeczne do nauczycieli, którzy mądrze i wrażliwie przekazują wiedzę. A wiedza na temat przeciwdziałania uzależnieniom, profilaktyki, ruchu, zdrowia psychicznego oraz budowania relacji, szacunku do drugiej osoby - o tym jest też ten przedmiot - przyda się każdemu" - dodała.

W odpowiedzi na deklarację prezydenta, zapowiedź uczestniczenia swoich dzieci w lekcjach edukacji zdrowotnej złożyli m.in. senatorka Magdalena Biejat z Lewicy i poseł Paweł Kowal z KO.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Burza ws. edukacji zdrowotnej. "Odejście od promowania rodziny"

Wyjątkowa szkoła w Chełmie. Prawie wszyscy uczniowie będą chodzić

Ani Ministerstwo Edukacji, ani kuratoria oświaty nie mają jeszcze statystyk, ilu uczniów weźmie udział w lekcjach edukacji zdrowotnej. Ostateczny czas na podjęcie decyzji mija 25 września. Ale w większości szkół rodzice już zdecydowali, bo zazwyczaj robili to na pierwszych zebraniach szkolnych. W poniedziałek ministra Barbara Nowacka powiedziała w TVP Info, że z edukacji zdrowotnej wypisze się z pewnością ponad połowa dzieci. Są jednak wyjątkowe miejsca, gdzie jest inaczej.

- Udało się. Bardzo się cieszę i jestem niezwykle wdzięczna rodzicom, że dali nam szansę: szkole, nauczycielom i przedmiotowi - mówi WP Marta Sadowska, dyrektor I Liceum Ogólnokształcącego w Chełmie.

Dyrektor kieruje szkołą dopiero od 1 września, ale wcześniej pracowała w niej od 22 lat. Być może dlatego zdobyła zaufanie rodziców i uczniów. W jej szkole jak dotąd na 330 uczniów z klas 1-3 z zajęć wypisało się zaledwie 17 osób, czyli około 5 proc. To może się jeszcze zmienić do czwartku, ale dyrektor już wie, że jej sposób podejścia do przedmiotu przyniósł efekt.

- Podczas pierwszych zebrań z rodzicami przedstawiłam prezentację o przedmiocie. Powiedziałam, że edukacja zdrowotna będzie prowadzona w sposób neutralny. Najważniejsza będzie tam profilaktyka, zdrowy styl życia i bezpieczeństwo. Powiedziałam jak bardzo ważny jest dla mnie dobrostan psychiczny i fizyczny naszych uczniów - mówi Marta Sadowska.

Dyrektor podkreśla, że rodziców mogły przekonać jasne zasady, które przedstawiła. Ale również to, ze zajęcia mają się odbywać w atrakcyjnej formie.

- Będziemy dążyć ze wszystkich sił, żeby nasi nauczyciele, którzy prowadzą te zajęcia, robili je w formie warsztatów, czy spotkań z ekspertami. Zapewniłam rodziców, że jeżeli będą sobie życzyli, to tydzień przed następnymi zajęciami nauczyciele przekażą młodzieży, kto będzie ekspertem na takich zajęciach. Na pewno będą to lekarze, ale chciałabym też zapraszać pielęgniarki, fryzjerów czy kosmetyczki. Żeby to nie była tylko sama teoria, ale również praktyka - podkreśla Marta Sadowska.

Dyrektor VI LO w Lublinie: Jeśli nie muszą, to nie chodzą

Ale liceum w Chełmie jest wyjątkiem. W większości polskich szkół jest zupełnie inaczej. Przykładowo w VI Liceum Ogólnokształcącym w Lublinie na edukację zdrowotną zapisanych obecnie jest już tylko około 10 proc. uczniów. Dyrektor szkoły Marzena Kamińska przewiduje, że ostatecznie może ich być zaledwie 5 proc.

- Ja się tego spodziewałam. Zawsze jeśli są jakieś dodatkowe zajęcia, to młodzież stara się ich unikać, żeby zmniejszyć sobie liczbę godzin spędzonych w szkole. Są takie osoby, które starają się załatwić sobie zwolnienie lekarskie z wychowania fizycznego. To są trzy godziny w tygodniu. Poza tym wypisują się z religii, to jest czwarta godzina i jeszcze z edukacji zdrowotnej, to wychodzi aż pięć godzin w tygodniu mniej - wylicza Marzena Kamińska w rozmowie z WP.

Dodaje, że edukacja zdrowotna nie była pierwszym tego typu przedmiotem, który właściwie przestał istnieć dla uczniów z powodu dowolności wyboru.

- Tak było też z lekcjami wychowania do życia w rodzinie. Tutaj także uczniowie stopniowo rezygnowali, a zostały na nich tylko pojedyncze osoby. W ubiegłym roku mieliśmy grupę trzyosobową, która w końcu też zrezygnowała. Podobnie młodzież ukierunkowuje się na edukację zdrowotną - mówi Marzena Kamińska.

Równocześnie nauczycielka przyznaje, że młodym ludziom przydałaby się wiedza, która na edukacji zdrowotnej miała być prezentowana. Marzena Kamińska sama uczy biologii i wie, jak duże są braki młodzieży odnośnie wiedzy na temat zdrowia.

- Na jednej z ostatnich lekcji biologii mówiłam o nowotworach piersi i chłopcy nie wiedzieli, że też mogą na nie zachorować. Są takie tematy, które trzeba omawiać w szkole, żeby zapewnić sobie w przyszłości możliwości wcześniejszego wykrycia problemu zdrowotnego. Być może są uczniowie, którzy chcieliby pogłębić swoją wiedzę, ale nie chce im się przychodzić na dodatkowe zajęcia - komentuje Marzena Kamińska.

Paweł Buczkowski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Napisz do autora: pawel.buczkowski@grupawp.pl

Źródło artykułu: WP Wiadomości

Wybrane dla Ciebie

Nie szczepisz dzieci? Sanepid się skontaktuje
Nie szczepisz dzieci? Sanepid się skontaktuje
Atak dronów na Rosję. Uszkodzenia w Rostowie i pożar rafinerii
Atak dronów na Rosję. Uszkodzenia w Rostowie i pożar rafinerii
Skażenie wody na Mazowszu. 12 miejscowości z problemem
Skażenie wody na Mazowszu. 12 miejscowości z problemem
Starczewski płynie do Gazy. Śliz: Polska uratuje posła w opresji?
Starczewski płynie do Gazy. Śliz: Polska uratuje posła w opresji?
"Zły moment w historii prawa". Tusk ostro o liście prezesa TK
"Zły moment w historii prawa". Tusk ostro o liście prezesa TK
Mieli planować zamach terrorystyczny. Są zarzuty dla 19-latka
Mieli planować zamach terrorystyczny. Są zarzuty dla 19-latka
20 lat ukrywał się na Dominikanie. Deportowano go do Polski
20 lat ukrywał się na Dominikanie. Deportowano go do Polski
Poszedł na grzybobranie. To, co znalazł wysłał do telewizji
Poszedł na grzybobranie. To, co znalazł wysłał do telewizji
Doprowadzenie Zbigniewa Ziobry na komisję śledczą. Jest reakcja policji
Doprowadzenie Zbigniewa Ziobry na komisję śledczą. Jest reakcja policji
Eksperci: Nawrocki polubiony przez ruch MAGA. "To jest świetne"
Eksperci: Nawrocki polubiony przez ruch MAGA. "To jest świetne"
Polski poseł w niebezpieczeństwie. MSZ zwołuje sztab kryzysowy
Polski poseł w niebezpieczeństwie. MSZ zwołuje sztab kryzysowy
Dwa drony nad Karlskroną w Szwecji. Emitowały czerwone i zielone światło
Dwa drony nad Karlskroną w Szwecji. Emitowały czerwone i zielone światło