Wygrana Sebastiana Kurza. PiS zyska nowego sojusznika w UE
Dzięki wygranym przez prawicę wyborom w Austrii, rząd PiS może zyskać w Europie nowego sojusznika w sporze, a Grupa Wyszehradzka - nowego członka. Ale na wyniku wyborów mogą stracić polscy imigranci i polski budżet, a zyskać Władimir Putin.
16.10.2017 | aktual.: 16.10.2017 17:11
Kiedy 17 lat temu austriaccy ludowcy z ÖVP tworzyli koalicję ze skrajnie prawicową partią wolności (FPÖ) Jörga Haidera, szok i oburzenie było tak duże, że większość państw UE zamroziła kontakty z Austrią. Po niedzielnych wyborach wszystko wskazuje na to, że taka koalicja znów będzie rządzić. Ale tym razem żadnego szoku nie będzie, a w niektórych częściach Europy - w tym w Polsce - wynik zostanie przyjęty z zadowoleniem.
- Jeśli chodzi o kwestię migracji, nowemu rządowi bliżej będzie do Warszawy i Budapesztu niż do Brukseli. Obie partie mają podobne poglądy, a szef FPÖ chce by Austria wstąpiła do Grupy Wyszehradzkiej - mówi WP dr Paweł Marczewski, ekspert Fundacji Batorego.
Niedzielne wybory z wynikiem ponad 31 proc. wygrali konserwatyści z ÖVP. To jedna z dwóch głównych partii politycznego establishmentu, ale pod wodzą najszybciej wschodzącej politycznej gwiazdy w Europie, 31-letniego Sebastiana Kurza, ugrupowanie przeszło błyskawiczną transformację, przejmując część postulatów populistycznej skrajnej prawicy i "sprzedając" je w bardziej elegancki i łatwy do strawienia sposób niż FPÖ. "Wolnościowcy" będą teraz prawdopodobnie koalicyjnym partnerem dla partii Kurza.
Migranci przede wszystkim
Taki układ w Wiedniu może cieszyć rządzących w Warszawie, bo nowy rząd pod kilkoma względami będzie ich naturalnym sojusznikiem w Europie. Przede wszystkim w kwestii podejścia do migracji. To właśnie zwrot w tej sprawie był kluczowy dla sukcesu ÖVP pod przewodnictwem Kurza.
- Kryzys migracyjny to zasadniczy powód jego sukcesu. To jest dla Austriaków ważny problem, a Kurz pokazał, że potrafi skutecznie działać w tej kwestii. Do tego przedstawiał ten problem imigrantów w innym stylu, używając argumentów ekonomicznych, a nie kulturowych czy etnicznych, czym przyciągnął bardziej umiarkowanych wyborców - mówi Marczewski.
Kurz uważa, że polityka otwartości na uchodźców, uosabiana przez Angelę Merkel, była błędem. Sam, jeszcze jako minister spraw zagranicznych, był jedną z kluczowych postaci stojących za decyzją zamknięcia migracyjnego "korytarza bałkańskiego".
Z lubością cytował przychylne mu słowa Viktora Orbana. W polityce wewnętrznej postuluje duże cięcia w świadczeniach socjalnych dla wszystkich imigrantów i zamykanie muzułmańskich przedszkoli.
Budapeszt w Wiedniu?
Ukłon w stronę Węgier Orbana nie jest przypadkowy. Zarówno członkowie ÖVP, jak i FPÖ w ciepłych słowach wyrażali się o węgierskim premierze, a ich wypowiedzi sugerują wręcz geopolityczny zwrot przybliżający Austrię do krajów Grupy Wyszehradzkiej. Szef FPÖ Heinz-Christian Strache wprost zaproponował, by Austria przystąpiła do koalicji. Kurz z taką propozycją jeszcze nie wystąpił, ale komentatorzy spodziewają się, że nowemu rządowi będzie bardziej po drodze z Warszawą czy Budapesztem, niż z Brukselą.
"Pod względem merytorycznym Austria coraz bardziej zbliżyłaby się tym samym do państw Grupy Wyszehradzkiej – Polski, Czech, Słowacji i Węgier” – napisał dziennik "Westdeutsche Zeitung" w redakcyjnym komentarzu.
"Należy się spodziewać, że Austria będzie spoglądać bardziej na Budapeszt niż Brukselę" - stwierdził natomiast Michael Burri, ekspert z Temple University w Filadelfii.
Zdaniem Marczewskiego, takie głosy są uzasadnione - ale do pewnego stopnia.
- To częściowo prawda, bo na pewno jeśli chodzi o politykę migracyjną nowy rząd będzie prezentował bardziej zbliżone stanowisko. Można też spodziewać się generalnie bardziej "usztywnionego" kursu wobec Brukseli Ale moim zdaniem to nie przesądza wszystkiego. Kurz bardzo dba o to, by dystansować się od lewicy i prawicy i na pewno będzie unikał tego, by dać się wepchnąć do jednego worka z Budapesztem czy Warszawą - mówi ekspert.
Nowy rząd w Wiedniu, w którym prominentną rolę odgrywać będzie eurosceptyczna FPÖ prawdopodobnie nie będzie też zwolennikiem radykalnego przyspieszenia integracji europejskiej oraz Europy dwóch prędkości w wersji proponowanej przez prezydenta Francji Emmanuela Macrona. Ale na tym zbieżności się kończą. Tymczasem nie brakuje też poważnych kwestii spornych.
Polacy oberwą po kieszeni. A zarobi Rosja
Antyimigrancka polityka ÖVP może bezpośrednio uderzyć w mieszkających w Austrii ok. 70 tysięcy Polaków. Planowane cięcia w ubezpieczeniach społecznych - jeden ze sztandarowych postulatów Kurza - ma dotyczyć wszystkich imigrantów, także tych z Unii Europejskiej. Ale to nie jedyny sposób, w jaki polityka nowego rządu może finansowo zaszkodzić Polakom. Jeszcze jako szef MSZ, lider partii ludowej postulował głębokie zmniejszenie nowego unijnego budżetu, którego największym beneficjentem była Polska. Teraz można się spodziewać, że Kurz, dla którego kwestie ekonomiczne są kluczowe, będzie należeć do najbardziej gorliwych zwolenników cięć w budżecie, szczególnie w kwestii fudnuszów strukturalnych.
Jednak być może najważniejszy potencjalny problem to polityka wobec Rosji. Austria już w czasach obecnej koalicji była jednym z najbardziej wyrozumiałych wobec Moskwy państw. To tam swoją pierwszą wizytę zagraniczną w UE po aneksji Krymu odbył Władimir Putin. To Kurz był pierwszym zachodnim politykiem, który głośno podważał sens sankcji przeciwko Rosji, zaś w czerwcu 2017 roku razem z szefem MSZ Niemiec Sigmarem Gabrielem bronił gazociągu Nord Stream 2, którego Polska jest głównym przeciwnikiem. To wszystko miało swoje pragmatyczne uzasadnienie: największy austriacki bank Raiffaisen jest największym zagranicznym bankiem w Rosji, zaś austriackie firmy są mocno zaangażowane w projekt gazociągu. Ale teraz, wraz z nadejściem otwarcie proputinowskiej FPO, polityka wschodnia będzie miała też podłoże ideologiczne. Tymczasem jej szef Heinz-Christian Strache już zapowiedział, że celem ugrupowania jest pozycja szefa MSZ, którą mógłby odjąć były kandydat partii na prezydenta Norbert Hofer.
- Można spodziewać się prorosyjskiego zwrotu, choć w Austrii w zasadzie nie ma partii, która ma jednoznacznie negatywny stosunek do Rosji. Natomiast oczywiście FPO się na tym tle wybija, bo ma podpisaną oficjalną umowę o partnerstwie z Jedną Rosją Putina - zauważa Marczewski. - Wpływ FPO nie będzie bez znaczenia, bo ich pozycja w negocjacjach koalicyjnych jest ogromna. Wzięcie przez FPO resortu dyplomacji jest więc jak najbardziej możliwe - wyjaśnia.