Wygłupy tylko z dyplomem
Pan Władzio ma 39 lat i jest cały srebrny. Ale nie jest kosmitą. To artysta mim, występujący na zakopiańskich Krupówkach. Najczęściej przywdziewa kostium czarodzieja i prezentuje się pomalowany srebrną farbą. Od wielu lat zarabia na życie, zabawiając przechodniów na zakopiańskim deptaku. Jednak tego lata pana Władzia na Krupówkach już chyba nie zobaczymy, bo urzędnicy zażądali od niego, aby udowodnił, że jest mimem dyplomowanym. A pan Władzio jest mimem amatorem.
Nasz bohater urodził się i mieszka w Zakopanem. W zamian za krótkie występy na Krupówkach, albo wspólną fotografię z turystami dostaje drobne sumy. Dzięki nim pan Władzio żyje sobie skromnie, ale uczciwie. Jest praworządnym mimem, który co roku występował do urzędu miasta o zezwolenie na występy uliczne i takie dostawał. Aż do tego roku.
Nie przedłużono mi zezwolenia – skarży się. Dlatego, że nie przedstawiłem dokumentów potwierdzających moje kwalifikacje do wykonywanego zawodu. Nie wiem, czy powinienem być mimem dyplomowanym? Magistrem mimem? Zupełnie nie mam pojęcia, co urzędnicy mieli na myśli. Pan Władzio ma tylko maturę.
Czy uliczny mim musi mieć dyplom? Kwalifikacje potwierdzone dokumentami? Nie musi– odpowiada Wojciech Solik, wiceburmistrz Zakopanego. Tacy artyści w dobrym słowa tego znaczeniu tworzą koloryt Krupówek. Wiceburmistrz wątpi, by jakiś urzędnik wysyłał pismo do pana Władzia. A to mnie pan zaskoczył! – zmienia zdanie na widok urzędowego dokumentu. Nie oceniam, bo nie ja podpisywałem to pismo. Może są jakieś przepisy, o których nic nie wiem?Pod pismem do mima podpisany jest drugi wiceburmistrz Zakopanego.
Wydział kultury jakoś musi weryfikować artystów na Krupówkach– tłumaczy wiceburmistrz Jan Gąsienica Walczak. Mim musi się więc dokształcić. I zapewniam państwa, że mima lubię. A samorząd musi mieć wpływ na to, co dzieje się na Krupówkach.
Niektórzy urzędnicy żądają wykształcenia od ludzi z zawodów, na których specjalnie się nie znają – ocenia Jerzy Jędrysiak, znakomity artysta grafik, wykładowca Akademii Pedagogicznej w Krakowie. Mim ma być barwny, ma mimiką i gestami docierać do ludzi. To wystarczy. A ten, o którego pan pyta, może być. Widziałem go. Tacy ludzie są na całym świecie i to jest atrakcja. Mim z Krupówek nie kryje rozgoryczenia. Za późno na studia – mówi. Jak tak dalej pójdzie, to ktoś znajdzie ustawę zabraniającą śmiać się z otaczającej nas rzeczywistości, czy ją parodiować.
Mima z zakopiańskich Krupówek pocieszają turyści. Jest sympatyczny i kolorowy – mówi Ania z Koszalina. Zrobiłam sobie z nim zdjęcie. Nie interesuje mnie, czy ma wykształcenie. Powinien dalej stać na Krupówkach.
Na zakończenie dobra wiadomość dla mima. Urzędnicy zapewnili nas, że wystarczy, gdy mim pisemnie zapewni władze Zakopanego, że zna się na tym, co robi i że praktykę ma kilkunastoletnią. Wtedy dostanie zezwolenie i będzie mógł dalej bawić turystów na Krupówkach. Pan Władzio już pisze życiorys.