Wycieczka za łapówkę
Firmy turystyczne dają nauczycielom łapówki, żeby zachęcić do organizowania u nich wycieczek szkolnych. - To niemoralne! Nieetyczne! Karygodne! Taki nauczyciel powinien ponieść surowe konsekwencje - mówi Roman Kowalczyk, wieloletni pedagog, dyrektor Zespołu Szkół nr 6 im. Agnieszki Osieckiej we Wrocławiu.
22.01.2005 | aktual.: 22.01.2005 10:00
Biura turystycznie agresywnie reklamują się w szkołach. W swoich broszurkach oficjalnie podają cenniki wynagrodzeń dla nauczycieli. Za jednodniową wycieczkę biuro turystyczne płaci nauczycielowi od 90 do 140 złotych. Za kilkudniowe wycieczki zagraniczne oferują od 90 do 180 złotych za dzień. Gdy nauczyciel zdecyduje się na zorganizowanie w takim biurze zielonej szkoły, może zarobić nawet tysiąc złotych.
Dzwonimy. - Dzień dobry, jestem nauczycielką szkoły podstawowej. Chciałabym zorganizować swoim uczniom wycieczkę w Karkonosze. - Ile dzieci jest w klasie? - pyta pani. - 25 dzieci. Chcemy jechać na trzydniową wycieczkę. Ile to będzie kosztować? - 209 złotych od osoby. Możecie pójść na Śnieżkę, zwiedzić Karpacz, świątynię Wang, muzeum zabawek, wodospad Szklarka i Kamieńczyk oraz zamek Chojnik. - W ofercie przeczytałam, że macie państwo wynagrodzenia dla nauczycieli. - Dla każdego nauczyciela, który z nami negocjuje warunki wycieczki. W tym wypadku dla pani. - A jak duże są to wynagrodzenia? - Dla pani wyliczyłam 240 złotych. - Jak mogę odebrać? - Piloci wycieczki przekażą pieniądze w autokarze. - A faktura? - Bez faktury. Chyba, że pani bardzo chce, ale tego się nie praktykuje - odpowiada pani, odkładając słuchawkę.
Jej szef, Wojciech Więcek, mówi, że wszystko jest w porządku. - Zawsze dajemy faktury, a na niej piszemy, że to dieta nauczycielska lub usługa planowa - tłumaczy dyrektor do spraw turystyki. Z usług tej firmy skorzystało 50 tysięcy klientów. Przede wszystkim szkoły. - Nauczyciele dzielą się na trzy grupy. Jedni zamiast wynagrodzenia do kieszeni chcą, żeby dzieci zapłaciły mniej za wycieczkę, inni chcą, żeby za te pieniądze kupić im bilety wstępu do muzeów, jaskiń, kopalni. Trzecia część nauczycieli bierze od nas wynagrodzenie - mówi Więcek. Dodaje, że "kieszonkowe" nauczycielom płacą wszystkie firmy organizujące wycieczki. - Jeśli nie mają tego napisanego w oficjalnej ofercie, robią to na boku - wyjaśnia dyrektor.
Szara strefa
Gdy nauczyciel jedzie z klasą na wycieczkę, dostaje takie samo wynagrodzenie jak za prowadzenie lekcji. W sobotę i niedzielę dostaje pieniądze za cztery godziny pracy. W przypadku nauczyciela mianowanego to jest 23 zł. brutto, czyli 15 zł na rękę za godzinę. - Wiadomo, że na wycieczce pedagodzy pracują przez całą dobę. Jest to olbrzymia odpowiedzialność za niewielkie pieniądze - mówi Andrzej Beker, zastępca dyrektora wydziału edukacji. - Dlatego pokusa jest duża i każdy logicznie myślący człowiek czytając taką ofertę turystyczną, wie że to nieczysta gra. O takich praktykach biur turystycznych słyszałem, ale z żadnym konkretnym przypadkiem się nie spotkałem. Biura świadczące takie usługi należą często do Krajowej Izby Turystyki.
- To jakiś nowy trend, nowa moda. Coraz więcej biur płaci nauczycielom łapówki. Zaczyna się tworzyć w naszym środowisku szara strefa - twierdzi Zbigniew Staniszewski, wiceprezes Dolnośląskiej Izby Turystyki. - Niestety, jeszcze żadna oficjalna skarga do nas nie trafiła. Więc nie możemy reagować. Ale gdy tylko dowiemy się o takiej działalności biura, od razu skreślimy je z naszej izby. To nieuczciwa konkurencja.
Niemoralne
Dariusz Łomowski z Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta twierdzi, że jeśli inne firmy ponoszą z tego tytułu straty i tracą klientów, mogą pozwać nieuczciwych konkurentów do sądu. - Jeśli nie chcą wytaczać od razu takich dział, mogą poinformować nas o całej sytuacji. My zbadamy sprawę. Zobaczymy, czy konkurencja jest faktycznie nierówna - dodaje Dariusz Łomowski, rzecznik prasowy UOKIK.
Sytuacja, gdy nauczyciel kieruje się w wyborze biura nie dobrem dzieci a swoim interesem, jest zdaniem Romana Kowalczyka, dyrektora zespołu szkół nr 6 - niedopuszczalna. - Biura agresywnie wchodzą do szkół. Kuszą na różne sposoby: prezenty, diety dla nauczycieli. Mają świadomość, że trafiają na podatny grunt, bo i szkoły są biedne, i nauczyciele zarabiają niewiele. Ale to, że kuszą, nie znaczy, że można się na to godzić! Nauczyciel, ma być wzorem do naśladowania dla dzieci młodzieży. To zawód zaufania publicznego!
Małgorzata Agaciak