Wybory w USA. Zegar tyka: Joe Biden i Donald Trump mobilizują wyborców. Wyników prędko nie poznamy
Wybory w Stanach Zjednoczonych okażą się rekordowe - taki przekaz płynie od kilkudziesięciu godzin zza oceanu. Frekwencja wyborcza może się okazać najwyższa od ponad 100 lat. Skorzystać chcą na tym walczący "na śmierć i życie" Donald Trump oraz Joe Biden. Wszystko wskazuje jednak na to, że zwycięzcy wyborów prędko nie poznamy.
97 milionów - ta liczba może działać na wyobraźnię. Właśnie tylu Amerykanów oddało już głos w tegorocznych wyborach prezydenckich w ramach wczesnego głosowania. Tego typu głosowanie (również w formie korespondencyjnej) nigdy nie było tak popularne w tamtym rejonie świata. Komentatorzy polityczni słusznie wskazują, że ogólna liczba oddanych kart do głosowania stanowi ponad 70 proc. wszystkich głosów sprzed 4 lat.
Rekordowe może okazać się także liczenie głosów. "Zliczanie głosów oddanych korespondencyjnie może zająć dni, a nawet tygodnie" - alarmował niedawno Reuters. W niektórych stanach - jak np. w Pensylwanii - głosy oddane korespondencyjnie zliczane są dopiero od dnia wyborów, co wydłuża cały proces. To oznacza, że w nocy z 3 na 4 listopada prawdopodobnie nie poznamy zwycięzcy.
Gra o najwyższą stawkę będzie toczyła się do ostatniego momentu - zarówno Joe Biden jak i Donald Trump w ostatnim czasie zintensyfikowali swoje wiece wyborcze oraz spotkania z Amerykanami. W niedzielę demokrata złożył wizytę w Pensylwanii, która jest jednym ze stanów "swingujących".
Wybory w USA. Joe Biden namawia mniejszości do głosowania
- Moje przesłanie jest proste, Pensylwania ma kluczowe znaczenie w tych wyborach. Mieszkam w Delaware, ale jestem chłopcem z Pensylwanii, urodzonym w Scranton. I chcę wam powiedzieć, że ostatnim razem Donald Trump wygrał ten stan o zaledwie 44 000 głosów. Tak więc każdy głos ma znaczenie – apelował na wiecu wyborczym Biden.
Donald Trump zakażony koronawirusem. Dr Paweł Grzesiowski: "Przez wiele miesięcy sobie drwił"
W tym samym czasie jego kandydatka na wiceprezydentkę - Kamala Harris - agitowała w Georgii. Według analityków Partii Demokratycznej stan wkrótce może stać się "niebieskim", jeśli tylko ciemnoskórzy wyborcy zdecydują się tłumnie pójść do urn. Według Harris głosowanie to nie tylko obywatelski obowiązek, ale także "oddanie czci" rdzennym przodkom tych terenów.
Głosy mniejszości etnicznych ma zapewnić także Barack Obama, który w mijającym tygodniu wsparł kampanię Joe Bidena. - W dniu wyborów zagłosujcie na kandydata Partii Demokratycznej, co będzie równoznaczne z wyborem lepszej Ameryki - mówił Obama do wyborców podczas spotkania w mieście Flint. 59-latek podczas wizyty w jednej z lokalnych szkół popisał się niesamowitymi umiejętnościami koszykarskimi (Obama w przeszłości grał w uczelnianej lidze - red.). Filmik, na którym widać, jak były prezydent USA kozłuje i pewnie rzuca za 3 punkty, stał się hitem sieci.
77-letni Biden jeszcze w poniedziałek przemierzał Pensylwanię, która prawdopodobnie będzie "języczkiem u wagi", jeśli wyniki wyborów będą do siebie zbliżone. Były wiceprezydent agituje także w Ohio - kolejnym stanie "swingującym".
Wybory w USA. Donald Trump liderem wieców wyborczych
Tymczasem Donald Trump po raz kolejny w tej kampanii znalazł się na "nagłówkach" wielu mediów. Republikanin zasugerował w niedzielę, że zamierza usunąć dra Anthony'ego Fauciego z grona doradców ds. pandemii. Przypomnijmy, że lekarz jest szanowanym przez obie strony sporu politycznego dyrektorem Krajowego Instytutu ds. Alergii i Chorób Zakaźnych. Wielokrotnie postulował bardziej restrykcyjne obostrzenia, jednak jego postulaty rozbijały się o ścianę w zderzeniu z administracją.
W pewnym momencie doszło do kuriozalnej sytuacji - na nagraniu ujawnionym przez media Donald Trump nazywa lekarza oraz innych naukowców "idiotami". - Gdybym słuchał Fauciego, mielibyśmy już pół miliona zgonów - słychać na taśmie głos republikanina. Podczas wieców wyborczych w stanach rządzonych przez demokratów Trump krytykował lokalne władze za "zamykanie gospodarki" i "niszczenie jego osiągnięć" w tej dziedzinie polityki.
Podczas wiecu w Michigan tłum skandował z Trumpem slogan "lock her up" (ang. zamknij ją w więzieniu - red.) wobec gubernator Gretchen Whitmer. Zaledwie kilka dni wcześniej służby udaremniły próbę porwania demokratki, którego dokonać miały osoby związane z grupą skrajnej prawicy zrzeszonej w nieformalnej organizacji internetowej QAnon.
Donald Trump w ciągu ostatnich godzin kampanii 2020 na pokładzie Air Force One przemierzył Karolinę Północną, Michigan, Wisconsin i Pensylwanię, próbując ocalić stany, w których wygrał cztery lata temu, i zablokować drogę Bidena do Białego Domu.
Pod tym względem republikanin prowadził aktywniejszą kampanię od swojego rywala - Trump w ciągu ostatnich dwóch tygodni odwiedził 35 stany, robiąc aż 46 spotkań z wyborcami. Biden ostatnie 14 dni przeznaczył na 17 stanów, wiecując na 28 spotkaniach. Demokrata jednak wydał niemal dwukrotnie więcej pieniędzy na reklamy telewizyjne niż republikanin - przede wszystkim emitując je w "swingujących" stanach.
Wybory w USA. Ujawniono plan Donalda Trumpa na noc wyborczą
Jak to wszystko przekłada się na sondaże i kto ma największe szanse na wygraną? Póki co Joe Biden nadal utrzymuje stabilne prowadzenie nad Donaldem Trumpem. Demokrata ma pewniejszą przewagę nad republikaninem niż Hillary Clinton 4 lata temu. Nie ma też - przynajmniej na razie - gigantycznego skandalu wywołanego "za pięć dwunasta" jak w 2016 roku (FBI ponownie otworzyło śledztwo ws. maili Hillary Clinton - red.).
Donald Trump - podobnie jak 4 lata temu - nie jest faworytem sondaży. Wszystko wskazuje na to, że przez wzmożone wczesne głosowanie (oraz korespondencyjne - red.) w noc wyborczą Ameryka nie pozna także pełnych wyników wyborów prezydenckich. Z tej "szansy" ma skorzystać Donald Trump, który według nieoficjalnych informacji ma ogłosić się zwycięzcą wyborów, jeśli exit-polle wskażą go jako faworyta do Białego Domu.
Dokładny rezultat elekcji możemy zatem poznać nawet kilkanaście dni po zamknięciu obwodów do głosowania. A to będzie tylko podsycać spekulacje oraz mnożyć kolejne teorie co do legalności procesu wyborczego w USA. Może się okazać, że Stany Zjednoczone będą bardziej podzielone niż 4 lata temu.