Wybory w USA. Trump zabiera głos. Wydał oświadczenie
Różnica między Donaldem Trumpem a Joe Bidenem zmienia się z godziny na godzinę. Obecny prezydent wygłosił oświadczenie - pierwszy raz od wyborów. Mówił o "legalnych głosach" i swojej wygranej.
06.11.2020 | aktual.: 01.03.2022 14:42
Wybory w USA już się zakończyły, ale liczenie głosów cały czas trwa. Do wygranej potrzeba co najmniej 270 głosów elektorskich. Jeszcze kilka godzin temu informowano, że Donald Trump odrabia straty i przewaga Bidena zmniejszyła się z 2,4 pkt proc. do 1,5 pkt proc.
Oceniano, że obecny prezydent USA ma szansę dogonić demokratę w tym wyścigu.
Teraz po zakończeniu liczenia głosów w 44 stanach Joe Biden ma 253 głosy elektorskie, a Donald Trump - 213.
Oczy Amerykanów zwrócone są m.in. na Pensylwanię. Zwycięzca w tym stanie dostanie 20 głosów elektorskich.
Wybory w USA. Pierwsze oświadczenie Trumpa
W pierwszym od czasu wyborów oświadczeniu Donald Trump powiedział, ze "jeśli zliczyć legalnie oddane głosy w wyborach, to łatwo wygrywa". - Jeśli wliczać nielegalne [głosy - red.], to mogą próbować ukraść nam wybory - stwierdził.
Ocenił, że rażące nieprawidłowości, jakie odnotowano w całym kraju sprawiają, iż zagrożona jest amerykańska demokracja i batalia o wygraną skończy się w Sądzie Najwyższym. - Nie pozwolę na to, by nasi wyborcy byli zmuszani do milczenia - powiedział.
Trump dodał, że wszystkie głosy oddane po czasie są nielegalne. - To właśnie dzięki nim mogą ukraść wybory - podkreślił amerykański prezydent.
Z oskarżeniami Trumpa nie zgadza się większość dużych mediów w USA. Telewizja MSNBC przerwała wręcz transmisję oświadczenia.
Wybory w USA. Sypią się pozwy
Sztab urzędującego prezydenta wytoczył ciężkie działa. Sypią się pozwy. W  środę złożył pozwy w stanach Pensylwania i Michigan o wstrzymanie liczenia tam głosów w wyborach prezydenckich, domagając się lepszego dostępu swych obserwatorów do miejsc, gdzie były liczone głosy. Taki sam pozew złożył w Georgii, w której można zdobyć 16 głosów elektorskich.
W czwartek poinformowano, że podobna sytuacja dotyczy Newady. Powodem pozwu miałoby być liczenie głosów po określonym prawem terminie. Jak donosi źródło agencji, sztab Trumpa twierdzi też, że głosów oddano więcej, niż jest realnych mieszkańców stanu Newada. - Składamy pozew przeciwko stanowi Newada, by zabezpieczyć tych prawdziwych, legalnych wyborców - mówił Richard Grenell, doradca Trumpa.
Trwają protesty zwolenników Trumpa. Ich uczestnicy domagają się "policzenia każdego głosu” oddanego w wyborach prezydenckich. W środę takie demonstracje odbyły się w Nowym Jorku, Waszyngtonie, Minneapolis i kilku innych miastach. Doszło do zatrzymań. W Nowym Jorku - po przepychankach z policją, a w Minneapolis - po blokadzie autostrady.