Wybory w USA. Donald Trump pozywa Newadę
Wybory w USA. Donald Trump wytacza kolejne działo w walce o drugą kadencję prezydentury. Tym razem jego sztab pozywa Newadę. - Składamy pozew przeciwko stanowi Newada, by zabezpieczyć tych prawdziwych, legalnych wyborców - mówił Richard Grenell, doradca Trumpa.
Wybory w USA już za nami. Liczenie głosów w kilku stanach wciąż trwa. Jednym z nich jest Newada. Tam zebrał się sztab Donalda Trumpa, by wygłosić ważne oświadczenie.
Wybory w USA. Donald Trump pozywa Newadę. Chodzi o liczenie głosów
Media już wcześniej donosiły o tym, czego komunikat sztabu urzędującego prezydenta może dotyczyć. Jak informowała m.in. agencja Reutera, sztabowcy Trumpa chcą pozwać władze stanowe o "oszustwo wyborcze". Powodem takiego pozwu miałoby być liczenie głosów po określonym prawem terminie. Jak donosi źródło agencji, sztab Trumpa twierdzi też, że głosów oddano więcej, niż jest realnych mieszkańców stanu Newada.
Doniesienia potwierdziły się na konferencji prasowej sztabu Donalda Trumpa w Las Vegas w Newadzie. - Wierzymy w to, że wiele osób, które wysłały swój głos drogą korespondencyjną, to osoby nieodpowiednie - zaznaczył Adam Lexalt, były stanowy prokurator generalny.
Jak dodał, sztab Donalda Trumpa w ciągu kilku ostatnich dni miał otrzymać "wiele zgłoszeń o nieprawidłowościach" dotyczących głosowania.
- Składamy pozew przeciwko stanowi Newada, by zabezpieczyć tych prawdziwych, legalnych wyborców - dodał Richard Grenell, doradca Trumpa i były ambasador USA w Niemczech.
- To nieakceptowalne, by w tym kraju nielegalne głosy były liczone. System jest skorumpowany. Karty do głosowania nie są automatycznie uznawane za prawne głosy, dopóki nie zostaną sprawdzone. Nie pozwalają nam ich sprawdzić - zaznaczył Grenell.
Wybory w USA. Donald Trump wytoczył działa. Sypią się pozwy wyborcze
Sztab urzędującego prezydenta już wcześniej podjął podobne działania. W środę Donald Trump domagał się zaprzestania liczenia głosów w stanach Michigan i Pensylwania. Jak twierdził, w tych regionach jego obserwatorzy nie mieli wystarczającego dostępu do miejsc, gdzie liczone są głosy.
- W Pensylwanii okazało się, że sąd zezwolił na wprowadzenie sztabowców Trumpa do budynku, gdzie liczone są głosy. To małe zwycięstwo prawników urzędującego prezydenta - relacjonował korespondent TVN w USA Marcin Wrona.
Warto zauważyć, że Donald Trump domagał się także ponownego przeliczenia głosów w stanie Wisconsin, gdzie, według wstępnych sondaży, przegrał z kandydatem Demokratów - Joe Bidenem. "Wyniki we wszystkich stanach, w których ostatnio ogłoszono zwycięstwo Bidena, zostaną przez nas zaskarżone za oszustwa wyborcze. Jest (na to) pełno dowodów - sprawdźcie media. Wygramy!" - pisał urzędujący prezydent.
Prezydent Trump oskarżał także sztab przeciwnika o "oszustwo wyborcze" w trakcie liczenia głosów. "Ciężko pracują, by zlikwidować 500 000 głosów w Pensylwanii. Również w Michigan i innych stanach" - pisał Trump na Twitterze.
Wybory w USA. Donald Trump za Joe Bidenem. Trwa liczenie głosów
Na godzinę 18 czasu polskiego w czwartek, według sondaży, wybory w USA wygrywa Joe Biden. Kandydatowi Demokratów przypisuje się 253 głosy elektorskie. Jego rywal - Donald Trump, kandydat Republikanów - na swoim koncie ma mieć ich 213.
By wygrać, jeden z kandydatów musi zdobyć co najmniej 270 głosów elektorów. Mimo że wybory w USA są już zakończone, trwa liczenie głosów w tzw. "swing states", czyli stanach "wahających się". To wyniki z Alaski, Arizony, Georgii, Karoliny Północnej i Pensylwanii zdecydują o tym, kto będzie rządził w Stanach Zjednoczonych w latach 2021-2025.
Na ten moment Joe Biden zdobył już Michigan i Wisconsin. Sondaże przypisują mu wygraną w Newadzie i Arizonie, jednak w tym pierwszym stanie różnica między Demokratą a Republikaninem jest minimalna i wynosi zaledwie 11 tys. głosów przy podliczeniu głosów z 88 proc. komisji wyborczych. Wygrana w tych dwóch stanach może dać Bidenowi wygraną w wyborach w USA.
W sondażach dotyczących Alaski, Georgii, Karoliny Północnej i Pensylwanii przoduje Donald Trump, jednak nawet wygrana w nich wszystkich nie oznacza reelekcji. By wygrać, Donald Trump musiałby pokusić się także o wygraną w Newadzie lub Arizonie.