Wybory w Rzeszowie. Dr Mieńkowska-Norkiene, politolog: "To premia dla opozycji"
Wybory prezydenckie w Rzeszowie wygrał kandydat opozycji. - Jeżeli Konrad Fijołek zacznie popełniać błędy, jeżeli PiS zacznie zabierać mu fundusze na rozwój miasta, rzucać kłody pod nogi, pojawi się rozczarowanie - mówi Wirtualnej Polsce dr Renata Mieńkowska-Norkiene, politolożka i socjolożka z Uniwersytetu Warszawskiego.
Znamy już oficjalne wyniki przedterminowych wyborów prezydenckich w Rzeszowie. Konrad Fijołek, radny miejski, popierany przez większość opozycji parlamentarnej, uzyskał 56,51 proc. głosów - tym samym został oficjalnie nowym prezydentem stolicy Podkarpacia.
Michał Wróblewski: Zaskoczenie?
Dr Renata Mieńkowska-Norkiene, politolożka UW: Jest duże zaskoczenie skalą zwycięstwa Konrada Fijołka. Wygrał z bardzo dużą przewagą nad kandydatką Prawa i Sprawiedliwości. Partia rządząca bardzo liczyła na drugą turę: wsparcie Ewy Leniart przez rząd by się zintensyfikowało. PiS oczekiwało, że w drugiej turze, podczas okresu wakacyjnego, potencjalni wyborcy Konrada Fijołka tak mocno by się nie zmobilizowali.
Co oznacza rozstrzygnięcie wyborów już w pierwszej turze?
Konrad Fijołek będzie miał mocny mandat do rządzenia. Pokazał też, że gdy opozycja się jednoczy, to dostaje premię. Na zasadzie: "w jedności siła". Politycy opozycji tworzą dziś przekaz, że sytuacja w Rzeszowie ma przełożenie na sytuację polityczną w skali ogólnokrajowej.
Zobacz również:
Rzeszów. Konrad Fijołek wygrywa po wynikach exit poll. Relacja WP
I dzięki temu może odebrać władzę obozowi Jarosława Kaczyńskiego?
Dzięki zjednoczeniu, współpracy i mobilizacji w dużych miastach. Wybory lokalne dały choćby opozycji w Węgrzech wiatr w żagle. Po ostatnich kłopotach poszczególnych formacji - czy to Koalicji Obywatelskiej, czy Lewicy - wybory w Rzeszowie mogą dać opozycji oddech. Poza tym to przede wszystkim przynosi poczucie pewnej sprawczości wyborcom opozycji. Dla nich to także ważny sygnał, bo tego poczucia ostatnio brakowało.
Ale nie wszystkie formacje chcą zjednoczenia wszystkich ze wszystkimi. Rzeszów tego nie zmienia.
Po stronie opozycyjnej jest duże zróżnicowanie światopoglądowe, programowe, jest różne spojrzenie na gospodarkę. Nie będzie tak, że opozycja pójdzie jednym frontem ze wspólnym programem, bo to niemożliwe. Partie muszą zaznaczać swoją odrębność. Niektóre partie, jak PSL, nie mają interesu w tym, żeby iść pod jednym szyldem z innymi partiami. To pokazały już wybory do Parlamentu Europejskiego i PSL wyciągnęło z tego wnioski. Mimo wszystko potencjał do szerokiej współpracy jest. Za tę współpracę opozycja dostaje premię.
Jakie wyzwania stoją dziś przed Konradem Fijołkiem i opozycją?
To jest bardzo dobre pytanie - co dalej? Bo jeżeli Fijołek zacznie popełniać błędy, jeżeli PiS zacznie zabierać mu fundusze na rozwój miasta, rzucać kłody pod nogi, a wszystko wskazuje na to, że tak będzie, to może pojawić się rozczarowanie. Dlatego Konrad Fijołek musi teraz włożyć 200 procent pracy i wypełniać swoje wyborcze zobowiązania. Wiele pracy przed nim.
A co z opozycją?
Musi wspierać Konrada Fijołka, a nie spocząć na laurach. Wspierać nie tylko słowem, ale czynem przede wszystkim. Wszystkimi możliwymi sposobami. Nawet finansowo.
"Najpierw Rzeszów, potem cała Polska" - mówią niektórzy politycy opozycji.
Opozycja ma szansę zaistnieć na Podkarpaciu, bardziej zaznaczyć tam swoją obecność. Zwycięstwo w Rzeszowie nie oznacza, że wygrana w skali ogólnokrajowej jest przesądzona. Absolutnie nie. Przed opozycją jest bardzo dużo pracy.
Przeczytaj również: