ŚwiatWybory w Iraku wygrały szyickie partie religijne

Wybory w Iraku wygrały szyickie partie religijne

Koalicja szyickich partii religijnych,
popierana przez wielkiego ajatollaha Alego Sistaniego, uzyskała
zgodnie z oczekiwaniami wyraźną przewagę w irackich wyborach
powszechnych według częściowych wyników, które w czwartek
wieczorem ogłosiła Iracka Niezależna komisja Wyborcza.

04.02.2005 | aktual.: 04.02.2005 11:05

Koalicja ta, Zjednoczony Sojusz Iracki, zwana też Listą Szyicką, uzyskała przeszło 70% spośród 1,6 mln głosów, jakie podliczono w ciągu czterech dni po historycznych niedzielnych wyborach do Zgromadzenia Narodowego.

Na drugim miejscu, z 18,4% głosów, jest Lista Iracka tymczasowego premiera Ijada Alawiego, popieranego przez USA świeckiego szyity.

Częściowe wyniki pochodzą z Bagdadu i pięciu prowincji na szyickim południu kraju, w przybliżeniu z 10% spośród 5200 lokali wyborczych, jakie w niedzielę były czynne w całym Iraku. Nie obejmują żadnego regionu sunnickiego na północ i zachód od Bagdadu, ani żadnej z trzech prowincji kurdyjskich na północy kraju.

Dlatego jest za wcześnie, by ocenić, jaki będzie ostateczny układ sił w parlamencie, który ma wyłonić nowe władze wykonawcze Iraku i opracować stałą konstytucję państwa.

Jeśli jednak, jak potwierdził członek komisji wyborczej Farid Ajar, w niedzielę głosowało około 8 milionów spośród 14,2 mln uprawnionych, to Lista Szyicka ma już zapewnione co najmniej 40 mandatów w 275-miejscowym Zgromadzeniu Narodowym, a Lista Iracka premiera Alawiego - dziesięć.

Zgodnie z ordynacją, mandaty zostaną rozdzielone między 111 partii, koalicji i komitetów, które startowały w wyborach, proporcjonalnie do liczby uzyskanych głosów. Ostateczne oficjalne wyniki wyborów będą znane na początku przyszłego tygodnia.

Szyici stanowią 60% ludności kraju i od początku było jasne, że Zjednoczony Sojusz Iracki, działający pod patronatem Sistaniego, najwyższego autorytetu duchowego irackich szyitów, zdobędzie największą część głosów. Nie wiadomo jednak, czy uda mu się uzyskać samodzielną większość, bo o głosy szyitów oprócz Listy Alawiego walczyło kilkadziesiąt innych partii i komitetów.

Pewną niespodzianką jest trzecie miejsce zdobyte w Bagdadzie oraz prowincjach Kadisija i Zi Kar przez Niezależne Narodowe Kadry i Elity, ugrupowanie zwolenników radykalnego duchownego szyickiego Muktady Sadra, założone przez dziennikarza Fathallaha Ismaila.

Szyici, w dotychczasowych dziejach Iraku dyskryminowani, głosowali masowo, bo uznali wybory za środek do utrwalenia swej dominującej pozycji politycznej, uzyskanej po obaleniu Saddama Husajna. W meczetach szyickich mułłowie przypominali edykt Sistaniego, że udział w wyborach jest obowiązkiem religijnym.

Zupełnie inaczej podchodziła do wyborów arabska mniejszość sunnicka (według najnowszych ocen niecałe 20% ludności), która do upadku Saddama rządziła krajem.

Część sunnitów pogodziła się z utratą uprzywilejowanej pozycji i popiera nowy porządek, ale większość bojkotowała wybory - albo na znak sprzeciwu wobec nowych władz i obecności obcych wojsk, albo ze strachu przed partyzantami, którzy grozili atakami na lokale wyborcze i na samych głosujących.

Stowarzyszenie Ulemów, skupiające duchownych z 3000 sunnickich meczetów Iraku, wzywało do bojkotu wyborów, argumentując, że nie mogą one być wolne, skoro w kraju stacjonują obce wojska.

W Bagdadzie, mieście kosmopolitycznym, gdzie mieszkają zarówno szyici, jak też sunnici, Kurdowie, Turkmeni i chrześcijanie, na czwartym miejscu znalazł się Sojusz Kurdyjski, wyprzedzając na razie ugrupowanie sunnickiego prezydenta Iraku, Ghaziego Jawera, Listę Irakijczyków.

Kurdowie (15-19% ludności Iraku) oczekują jednak, że gdy obliczy się głosy w irackim Kurdystanie, całym Bagdadzie, a także w Kirkuku i Mosulu na pograniczu terenów kurdyjskich i sunnickich, ich Sojusz Kurdyjski zdobędzie być może nawet drugie miejsce, przed Listą Iracką premiera Alawiego.

Kurdowie, tak jak szyici, głosowali masowo, aby utrwalić autonomię swego regionu, uzyskaną już w 1991 roku, po klęsce Saddama w wojnie w Zatoce Perskiej.

W czwartek wieczorem Sojusz Kurdyjski ogłosił, że jeśli zdobędzie dość mandatów, by móc ubiegać się o stanowisko prezydenta lub premiera Iraku, to jego kandydatem na jeden z tych urzędów będzie przywódca wchodzącej w skład sojuszu Patriotycznej Unii Kurdystanu, Dżalal Talabani.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)