ŚwiatWybory w białoruskim Internecie

Wybory w białoruskim Internecie

Na Białorusi internet to praktycznie jedyne miejsce rozpowszechniania niezależnej informacji i dlatego przed wyborami prezydenckimi władze spróbują maksymalnie ograniczyć tę "wysepkę wolności" - ostrzega białoruski portal bybanner.com.

11.03.2006 | aktual.: 12.03.2006 07:12

Najłatwiej byłoby całkowicie odłączyć białoruskich internautów od globalnej sieci w dniu wyborów 19 marca. Jednak zdaniem bybanner.com przeciwstawi się temu dość wpływowe lobby łącznościowe, gdyż telekomunikacja to wielki biznes również na Białorusi.

Zdaniem specjalistów władze spróbują więc ograniczyć dostęp do "nieprawomyślnych" portali i stron internetowych, blokować ich domeny dla białoruskich użytkowników, co stosowały już w czasie wyborów w 2001 i 2004 roku.

Sposób ten okazał się efektywny 5 lat temu, zwłaszcza że monopolistą w łączności z zagranicą jest państwowy "Biełtelekom". Jednak już w 2004 roku niemal wszyscy internauci znali sposób, jak obchodzić blokady - twierdzi bybanner.com. Poza tym chodzą słuchy, że ostatni +atak+ władz na białoruski internet podkopał i tak słabą bazę techniczną "Biełtelekomu"- dodaje.

Według portalu, w tym roku zadanie filtrowania internetu wezmą na siebie wtórni providerzy, z którymi "już zaczęły pracować służby specjalne".

Innym sposobem, do którego już uciekały się władze, są ataki DOS blokujące pracę sieci oraz niszczenie niepożądanych stron. Ze względu na wysokie koszty metody te stosuje się tylko wobec stron "najbardziej niebezpiecznych" w oczach władz - twierdzi bybanner.com.

"Nowością w obecnych wyborach jest walka z dostępem do internetu najaktywniejszego audytorium - studentów" - zwraca uwagę portal. Większość z nich ze względu na koszty korzysta z internetu dzięki lokalnym, łączonym zwykłymi kablami sieciom domowym, uniwersyteckim i w akademikach.

W Mińsku wydano więc prawdziwą wojnę sieciom domowym, odcinając "nielegalnie" pociągnięte kable. W akademikach lokalne sieci odłącza się po prostu od internetu lub wprowadza cenzurę odwiedzanych stron - pisze bybanner.com.

Portal nie wyklucza "niespodzianek" szykowanych przez władze. Przypomina, że pod koniec zeszłego roku przez internet przemknęła pogłoska o zakupie w Chinach sprzętu do filtracji internetu. Władze zapewniły wówczas, że żadnego sprzętu w Chinach nie kupowały.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)