Wybory w Bangladeszu; 6 osób nie żyje, podpalono 200 lokali wyborczych
Sześć osób zginęło, a 200 lokali wyborczych zostało zaatakowanych i podpalonych w sobotę i niedzielę w Bangladeszu, gdzie w niedzielę odbywają się wybory parlamentarne, bojkotowane przez opozycję.
05.01.2014 | aktual.: 05.01.2014 15:17
Na czas wyborów w całym kraju postawiono w stan pogotowia policję i wojsko; około 50 tys. żołnierzy czuwa nad przebiegiem głosowania.
Do ataków na lokale wyborcze doszło głównie na północy kraju, gdzie silne są wpływy nacjonalistycznej opozycji.
- Tysiące demonstrantów zaatakowały lokale wyborcze i personel, używając koktajli Mołotowa i bomb zapalających - powiedział AFP szef policji z miasta Bogra.
Lokale wyborcze otwarte są w godzinach 3-11 czasu polskiego.
Od października 2013 roku główne opozycyjne ugrupowanie - Nacjonalistyczna Partia Bangladeszu (BNP) - i jej sojusznicy przeprowadzili szereg strajków powszechnych, by zmusić premier Hasinę Wazed z rządzącej Ligi Ludowej (AL) do ustąpienia przed wyborami. Miało to doprowadzić do utworzenia przejściowego ponadpartyjnego gabinetu. Protesty przerodziły się w akty przemocy, w których zginęło co najmniej 100 osób.
Hasina Wazed, która odmówiła podania się do dymisji, odrzuciła możliwość powstania takiego technicznego gabinetu, argumentując, że pozwoliłoby to wojsku na przejęcie władzy w kraju, do czego dochodziło w przeszłości wielokrotnie.
BNP i jej sojusz obejmujący 18 partii są zdania, że wybory przeprowadzone pod rządami Hasiny Wazed nie będą wiarygodne. Opozycja domagała się, by głosowanie nadzorował specjalny neutralny organ tak, jak było to w poprzednich latach, ale rząd odmówił.
Na czele BNP stoi rywalka Hasiny Wazed - była premier Begum Chaleda Zia. Obie są najbardziej wpływowymi politykami w Bangladeszu.
Chaleda Zia wezwała w piątek swych zwolenników do "całkowitego bojkotu" wyborów, po czym dzień później BNP rozpoczęła 48-godzinny strajk powszechny. Liderka opozycji oskarżyła rząd o osadzenie jej w areszcie domowym, czemu władze zaprzeczają.
Według analityków wynik niedzielnych wyborów jest łatwy do przewidzenia z powodu bojkotu opozycji; Hasina Wazed i jej partia pozostaną u władzy.
Zarówno Stany Zjednoczone, jak i Unia Europejska odmówiły wysłania swoich obserwatorów na wybory do Bangladeszu, podając w wątpliwość uczciwość tamtejszego procesu wyborczego.
Bangladesz jest jednym z najbiedniejszych krajów na świecie. Władza ustawodawcza należy tam do jednoizbowego parlamentu - Zgromadzenia Narodowego, w którego skład wchodzi 350 deputowanych: 300 jest wybieranych w głosowaniu powszechnym, a 50 kobiet wyłanianych jest pośrednio przez członków parlamentu.
Bangladesz liczy 154 mln mieszkańców i zajmuje ósme miejsce w świecie pod względem zaludnienia. Prawie jedna trzecia jego mieszkańców żyje poniżej granicy ubóstwa.