Wybory prezydenckie 2020. Stanisław Żółtek zwycięzcą wyborów z 10 maja? Oddano jeden głos, wyborca żąda uznania
- Ponieważ cała władza publiczna oraz PKW zawiodły, jako świadomy obywatel przeprowadziłem wybory we własnym zakresie. Oddałem głos na Stanisława Żółtka - przekonuje Tomasz Parol, prawnik z Warszawy. I podkreśla, że jeśli nie zostały oddane inne głosy, jego kandydat powinien być ogłoszony prezydentem RP.
Do Sądu Najwyższego wysłał wniosek o uznanie wyboru kandydata Stanisława Żółtka na prezydenta RP przy 100-procentowym poparciu i jednym oddanym głosie. Zapewnia, że jego wniosek nie jest żartem, ale głosem obywatelskiego rozsądku.
Tomasz Parol powołuje się art. 4 Konstytucji RP. Mówi on, że "naród sprawuje władzę przez swoich przedstawicieli lub bezpośrednio". - Nasi przedstawiciele zawiedli i nie zastosowali się do konstytucyjnego terminu wyborów, planowanych na 10 maja. Wybory w tym terminie nie zostały w żaden prawny sposób odwołane. W takiej sytuacji obywatele mogli stosować konstytucję bezpośrednio, czyli zorganizować wybory we własnym zakresie - mówi dalej.
Wybory prezydenckie. Wyborca sam zorganizował głosowanie
10 maja z powodu braku udostępnienia lokali wyborczych i list wyborców Tomasz Parol przygotował wybory, tak jak umiał najlepiej. Samodzielnie wybrał lokal wyborczy, przygotował urnę na stole okrytym biało-czerwoną flagą, na karcie z nazwiskami kandydatów postawił krzyżyk przy jednym nazwisku. Głos wrzucił do urny. Dowodem na dokonanie wyboru jest film opublikowany w serwisie YouTube.
Po zakończeniu wyborów opracował protokół, z którego wynika, że kandydat Stanisław Żółtek uzyskał jego głos przy zachowaniu zasad wyborów: tajności głosowania, bezpośrednim udziale wyborcy, równości i proporcjonalności. Jedyna wątpliwość dotyczy zachowania zasady powszechności.
- Być może wyboru dokonałem jako jedyny wyborca, jednak konstytucja w odniesieniu do ważności wyborów prezydenckich nie wymaga dochowania frekwencji - tłumaczy dalej Tomasz Parol. W oświadczeniu opublikowanym na Facebooku wezwał innych prawników i ekspertów do tego, aby wykazali błąd w jego argumentacji.
Co powie Sąd Najwyższy?
Na razie nie wiadomo czy Sąd Najwyższy w ogóle odniesie się do wniosku wyborcy. Ma na to 30 dni, czyli termin upłynie 9 czerwca. Z kolei rzecznik prasowy Państwowej Komisji Wyborczej, Tomasz Grzelewski powiedział Wirtualnej Polsce, że z formalnego punktu widzenia wybory nie się odbyły. - Jednym z koniecznych warunków do przeprowadzenia głosowania były karty wyborcze. Tych nie było - oświadczył, odsyłając do stanowiska PKW w tej sprawie.
Tomasz Parol zapowiada jednak, że jeśli Sąd Najwyższy nie odniesie się do jego wniosku, napisze skargi do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej oraz Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, zajmującej się m.in. monitorowaniem wyborów w krajach członkowskich.
- Niech złoży protest każdy, kto uznaje ten wybór za farsę i że pan Żółtek nie powinien być Prezydentem RP, bo wniosek jest realny i zgodnie z art. 129 konstytucji RP Sąd Najwyższy musi ten wybór uznać lub odrzucić, ze wszystkimi konstytucyjnymi konsekwencjami - podsumowuje Tomasz Parol.
Masz news, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.