Wybory prezydenckie 2020. Rafał Trzaskowski kandydatem Koalicji Obywatelskiej. Gra o Pałac dopiero się rozpoczyna

Wybory prezydenckie 2020. To już oficjalne: Rafał Trzaskowski - z rekomendacją zarządu PO - został kandydatem Koalicji Obywatelskiej na najwyższy urząd w państwie. Największa partia opozycyjna zagrała va banque. Wyborcza gra rozpoczyna się na nowo. I będzie jedną z najbardziej niezwykłych w historii kampanii wyborczych w Polsce.

Wybory prezydenckie 2020. Rafał Trzaskowski kandydatem Koalicji Obywatelskiej. Gra o Pałac dopiero się rozpoczyna
Źródło zdjęć: © PAP
Michał Wróblewski

Rafał Trzaskowski jest jednym z najpopularniejszych polityków Platformy Obywatelskiej. Wygrał wybory samorządowe w Warszawie, pokonując kandydata PiS już w pierwszej turze. Funkcję prezydenta stolicy Trzaskowski pełni od 2018 roku - ale nigdy nie był to szczyt jego ambicji.

Dziś polityk ten będzie bił się o najważniejszą funkcję w państwie. To zła wiadomość dla jego kontrkandydatów - zwłaszcza Władysława Kosiniaka-Kamysza i Szymona Hołowni. I poważne wyzwanie dla urzędującego prezydenta.

Andrzej Duda - z Trzaskowskim jako rywalem - będzie musiał najprawdopodobniej przygotować się na walkę w drugiej turze wyborów prezydenckich. Bo to Trzaskowski może wyrosnąć na faworyta po stronie opozycji, z największymi szansami na dogrywkę z kandydatem Prawa i Sprawiedliwości. Na to właśnie liczy Platforma - bazując na swoich wewnętrznych badaniach, wskazujących, że Trzaskowski może liczyć już na starcie na 15-20 proc. poparcia.

- Musimy znaleźć odpowiedź na problemy palące Polaków. I znajdziemy te odpowiedzi. Świat zmienia się dla nas wszystkich. Staję przed państwem jako kandydat na prezydenta RP, biorąc na siebie ogromną odpowiedzialność za walkę o demokrację, walkę o silne państwo - mówił Rafał Trzaskowski po ogłoszeniu decyzji. I wzywał do mobilizacji.

Jak dodał: - Musimy znaleźć odpowiedź na problemy palące Polaków. I znajdziemy te odpowiedzi. Świat zmienia się dla nas wszystkich. Staję przed państwem jako kandydat na prezydenta RP, biorąc na siebie ogromną odpowiedzialność za walkę o demokrację, walkę o silne państwo.

Wybory prezydenckie. Rafał Trzaskowski restartuje kampanię

Rafał Trzaskowski jako jedyny dziś polityk PO kojarzy się z wyborczym sukcesem. Platforma zamierza to wykorzystać, by na nowo odbudować swoją pozycję na polskiej scenie politycznej.

Jednym z głównych celów "wymiany" kandydata PO w wyborach prezydenckich ma być zneutralizowanie politycznych konkurentów po stronie opozycji.

Władysław Kosiniak-Kamysz i Szymon Hołownia - korzystając ze słabości kampanii Małgorzaty Kidawy-Błońskiej i odnajdując się umiejętnie w warunkach pandemii - w niespełna dwa miesiące "urośli" na tyle, by całkowicie zepchnąć byłą już kandydatkę PO do defensywy.

Kidawa-Błońska - po decyzji o ogłoszeniu bojkotu wyborów, ale jednocześnie nie wycofując się formalnie ze startu w wyborach, co było niezrozumiałe dla wyborców - zeszła na poziom 3-6 proc. poparcia w sondażach prezydenckich. Dla największej partii opozycyjnej to była katastrofa.

Dlatego PO - korzystając z warunków, jakie stworzyli rządzący, czyli otwarcia procesu wyborczego na nowo - postanowiła zrestartować kampanię i Kidawę-Błońską zastąpić popularnym Rafałem Trzaskowskim. O tym scenariuszu informowaliśmy w Wirtualnej Polsce już w środę.

Wybory prezydenckie. Rafał Trzaskowski przywróci podział PO-PiS

Rafał Trzaskowski - jak wynika z założeń sztabu PO - ma przywrócić kampanię na stare, znane tory: odtworzyć polaryzację, podział na PO i PiS. Na takiej rywalizacji siłą rzeczy korzystają największe partie i ich kandydaci. "Mniejsi" tracą.

To ostatni już moment: Platforma wie, że jej elektorat jest dziś zdemobilizowany, zdezorientowany, częściowo wręcz pogubiony. Trzaskowski ma szanse zmienić te nastroje i przywrócić wiarę nie tyle w zwycięstwo wyborcze - to będzie niebywale trudne - ale w Platformę w ogóle.

Nowy kandydat PO ma odzyskać poparcie utracone na rzecz konkurentów: lidera PSL i byłego prezentera TVN. - Będzie to trudne, ale nie niemożliwe - mówi nam polityk Platformy Obywatelskiej.

Kosiniak-Kamysz i Hołownia doskonale zdają sobie z tego sprawę. Dla nich Kidawa-Błońska była rywalem idealnym.

Wybory prezydenckie 2020. Rafał Trzaskowski może przynieść odbicie, ale nie zwycięstwo

Wraz z wicemarszałek Sejmu z kampanii mają odejść jej doradcy: Bartosz Arłukowicz (europoseł PO i szef kampanii), Adam Szłapka (szef Nowoczesnej i rzecznik sztabu) oraz Igor Ostachowicz i Sławomir Nowak (byli ministrowie i doradcy Donalda Tuska). To ta czwórka odpowiadała za strategię kampanijną i wszystkie błędy komunikacyjne związane z działalnością sztabu i kandydatki.

Rafał Trzaskowski ma wnieść do kampanii świeżość i energię. Dynamizm, precyzję komunikacyjną i wolę walki. Z odchodzącym już sztabem i byłą kandydatką to było niemożliwe. Czy uda się prezydentowi Warszawy?

Nowemu kandydatowi będzie przysługiwać niewielki kampanijny budżet, niepewność dotyczy także poziomu mobilizacji partyjnych struktur. Ale krótka kampania wyborcza może być dla Trzaskowskiego paradoksalnie korzystna - prezydent Warszawy nie musi się promować; jest popularny w elektoracie opozycji, a efekt "nowego otwarcia" może mu przynieść błyskawiczne zyski.

Pamiętać jednak należy, że Warszawa to nie cała Polska. A wyborów nie wygrywa się w Wilanowie, a w Końskich, cytując byłego szefa PO Grzegorza Schetynę. I że Trzaskowskiemu w elektoracie małomiasteczkowym, wiejskim, będzie po prostu dużo trudniej niż Dudzie czy Kosiniakowi.

Ale trzeba to jasno powiedzieć: Platforma lepszego wyjścia nie miała. A żaden wybór nie był dla niej doskonały.

Wbrew zapewnieniom liderów PO, ławki potencjalnych kandydatów na najwyższy urząd w państwie Platforma od lat nie ma zbyt długiej. Dość powiedzieć, że w prawyborach prezydenckich w grudniu ubiegłego roku zmierzyło się tylko dwóch polityków PO: Małgorzata Kidawa-Błońska i prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak.

Wybory prezydenckie. Małgorzata Kidawa-Błońska rezygnuje

Wicemarszałek Sejmu jest dziś - jak mówią jej zwolennicy - "sfrustrowana" i "rozgoryczona". Sama chciała nadal kandydować w wyborach prezydenckich, ale presja na zmianę kandydata była tak duża, że Kidawa-Błońska powiedziała: "dość".

O swojej rezygnacji - a właściwie jej "zrezygnowaniu" przez kolegów - poinformowała w piątek rano. Samotnie. W pustej sali w Sejmie. Towarzyszyła jej jedynie jej bliska współpracowniczka.

Obrazek był fatalny, co odnotowali wszyscy ważni obserwatorzy i komentatorzy polityki w mediach społecznościowych. Ale ponoć to sama Kidawa stwierdziła, że chce na konferencji wystąpić sama, bez obecności kolegów z władz partii. Co nie najlepiej świadczy o atmosferze w PO w związku z rezygnacją - wicemarszałek Sejmu po ludzku boli to, jak została potraktowana.

Mimo to Kidawa-Błońska lojalnie wzięła honorowo winę na siebie i podziękowała za rywalizację o Pałac. - Zrobiła to na swoich warunkach, świadomie zrezygnowała z otoczenia ludzi, którzy mieli opowiadać, jaka jest wspaniała. Rozumiem ją - mówi jej koleżanka z partii.

Gdy wicemarszałek Sejmu deklarowała swoją lojalność i pracę dla Platformy na pełnych obrotach, jej koledzy kilkadziesiąt metrów obok - w siedzibie Platformy - formalnie "klepali" decyzję o jej wymianie. Dopiero po 6 godzinach wystąpili z nią na wspólnej konferencji.

- Idę się bić o państwo, w której wyciąga się wnioski z błędów III RP, ale nie depcze się wszystkiego, co przez te 30 lat udało się osiągnąć - zapowiedział nowy kandydat PO. - Gdyby nie Małgorzata Kidawa-Błońska, Andrzej Duda byłby dzisiaj prezydentem wybranym w niedemokratycznych wyborach - ocenił Trzaskowski.

To nie jest najlepszy punkt startowy dla nowego kandydata. Platforma, żeby móc liczyć na polityczne odbicie, musi się komunikacyjnie odbudować, poprawić morale, naprawić wewnętrzne relacje. Przed Rafałem Trzaskowskim niebywale trudne zadanie.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2541)