Wybory prezydenckie 2020. Polka z Kanady: "Rząd odbiera nam prawo do głosu"

Wybory prezydenckie 2020. - Te wybory złamią zasadę powszechności. Miliony Polaków, którzy będą chcieli wziąć udział w wyborach, nie będą mogli tego zrobić - mówi Paulina, mieszkanka Kanady. Jak wynika z uzasadnienia projektu rozporządzenia w kilkunastu krajach mogą nie powstać obwody wyborcze. To m.in. Kanada czy Wielka Brytania.

Wybory prezydenckie 2020. Polka z Kanady: "Rząd odbiera nam prawo do głosu"
Źródło zdjęć: © Getty Images | Chung Sung-Jun

17.04.2020 | aktual.: 17.04.2020 16:18

- Wybory w trakcie pandemii to pomysł skrajnie nieodpowiedzialny. Sytuacja w Kanadzie nie jest dobra, liczba chorych sięgnęła już prawie 30 tysięcy, a w Montrealu jest dosłownie epicentrum zachorowań w mojej prowincji - mówi Paulina, Polka, która mieszka w Kanadzie. - Jeżeli wybory prezydenckie zostaną przeprowadzone, głos prawdopodobnie będziemy mogli oddać tylko w ambasadzie w Toronto. A lokalne władze odradzają podróży do innych regionów kraju z powodu rozprzestrzeniania się koronawirusa - dodaje.

Mieszkanka Kanady: "Miliony Polaków straci prawo do głosu"

Jeżeli wybory 10 maja dojdą do skutku, to wielu Polaków mieszkających za granicą może zostać pozbawionych prawa do głosowania. Chodzi m.in. o Polonię w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Niemczech czy Kanadzie, gdzie na razie - jak wynika z projektu rozporządzenia Ministerstwa Spraw Zagranicznych o utworzeniu obwodów do głosowania za granicą - nie jest możliwe utworzenie ani jednej komisji obwodowej. Dokument został opublikowany na stronie Rządowego Centrum Legislacji we wtorek.

- Zostanę pozbawiona czynnego prawa wyborczego, prawa do głosowania. To dyskryminacja. Wiemy, jak wiele osób mieszka za granicą. Nasz głos też się liczy - podkreśla Paulina. I dodaje: - Wybory przeprowadzone w ten sposób złamią zasadę powszechności. Miliony Polaków, którzy będą chcieli wziąć udział w wyborach, nie będą mogli tego zrobić.

Mieszkanka Francji: "Przepustka nie przewiduje wycieczki przez miasto do ambasady"

- Rząd PiS pozbawił nas możliwości udziału w wyborach - mówi 53-letnia Maria, mieszkanka podparyskiej miejscowości Cergy. I jak zaznacza, Polacy, który mieszkają we Francji, Włoszech czy Hiszpanii też mogą mieć problem, aby oddać głos na prezydenta w maju.

- To skandal. Łudzę się, że rząd się opamięta i nie przeprowadzi teraz wyborów - mówi Alicja, mieszkanka podparyskiej miejscowości. - Nawet jeżeli dotrze do mnie na czas karta wyborcza, to nie bardzo wiem, jak miałabym dojechać do ambasady - dodaje. Jak tłumaczy teraz mieszkańcy Francji nie mogą przemieszczać się dalej niż 1 km od domu i przebywać poza nim dłużej niż jedną godzinę. Za każdym razem, kiedy wychodzą z domu muszą mieć przy sobie własnoręcznie wypełnioną przepustkę. Za jej brak grozi nawet do kilkuset euro kary. - Przepustka nie przewiduje wycieczki przez całe miasto i stania w kolejce, aby oddać głos - mówi Alicja.

Wybory prezydenckie 2020. Konsulaty nie wiedzą jak pracować

Teraz - zgodnie z rozporządzeniem Ministra Spraw Zagranicznych - za granicą mają powstać 103 obwody głosowania. Konsulowie alarmują, że mają problem z obsadą obwodowych komisji wyborczych. Osoby, które wcześniej deklarowały, że będą mogły pracować w komisjach, teraz wycofują się z tego z obawy przed zakażeniem koronawirusem. Problemy mogą pojawić się też przy dostarczeniu do komisji wyborczych płynów do dezynfekcji, zamówieniu stempli do kart wyborczych czy ich druku.

- Pracujemy zgodnie ze stanem prawnym. Nie wiemy jeszcze, w których miejscach będzie można głosować - mówi nam pracowniczka Konsulatu Generalnego RP w Lyonie. Tego w jaki sposób i czy w ogóle wybory zostaną przeprowadzone nie wiedzą też pracownicy konsulatów w Londynie.

MSZ: "Wybory za granicą będą powszechne"

O to ilu Polaków uprawnionych do głosowania mieszka za granicą i czy wszystkie konsulaty będą miały możliwość przeprowadzić majowe wybory, zapytaliśmy Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Jak twierdzi MSZ każdy wyborca, który zgłosi chęć udziału w głosowaniu będzie mógł to zrobić. A konsulowie zadbają o to, by sposób przeprowadzenia wyborów "respektował wprowadzone w danym kraju regulacje związane z pandemią".

MSZ podkreśla, że liczba obwodów, które mają powstać za granicą może się zmienić. "Zmiany takie mogą być spowodowane bieżącą analizą warunków panujących w innych państwach i przyjętych przez władze tych państw rozwiązań administracyjnych z punktu widzenia ich wpływu na proces głosowania".

Jak pisze do nas MSZ wskazanie liczby obywateli polskich uprawnionych do głosowania poza granicami kraju nie jest możliwe. "Za granicą nie są prowadzone rejestry wyborców i każdorazowo przed wyborami wyborcy zainteresowani wzięciem udziału w głosowaniu muszą zgłosić się do spisu wyborców prowadzonego przez konsula. W wyborach Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej w 2015 r. za granicą uprawnionych do głosowania było blisko 170 tys. osób w I turze oraz ponad 250 tys. osób w II turze".

Czytaj też: Koronawirus. Raport z frontu, dzień piąty. Po omacku

Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.

Masz news, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

koronawirus wyborykoronawiruswybory
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (718)