Wybory prezydenckie 2020. "Palcem w Dudę. PO spycha PiS do defensywy. Robi to cynicznie, ale skutecznie" (Opinia)
Opozycja wykorzystuje czuły punkt obozu władzy, jakim jest niewygodna dla PiS – choć tak naprawdę dla wszystkich rządów w III RP – dyskusja o stanie polskiej onkologii. Opowieść ta została wzmocniona środkowym palcem Joanny Lichockiej – mimo że sam gest z chorymi na raka nie miał nic wspólnego. PiS pada dziś ofiarą własnej broni. Karabin populizmu strzela celnie. I trafia – siłą rzeczy – w prezydenta.
– Wulgarny gest pani Lichockiej niewątpliwie popsuł start kampanii prezydenckiej PiS i Andrzeja Dudy – przekonuje w rozmowie z WP prof. Rafał Chwedoruk.
Politolog zwraca uwagę, że największym atutem głowy państwa w tej kampanii miała być narracja o przewidywalności, gwarancji stabilizacji życia Polaków, wzrostu poziomu egzystencji w wymiarze ekonomicznym. – A ten pozytywny przekaz burzy gest posłanki PiS, który jest antytezą wszystkiego, co chciało pokazać otoczenie prezydenta – mówi Wirtualnej Polsce prof. Chwedoruk.
– Przywołuje on wszystkie negatywne konotacje, konteksty i skojarzenia, jakie obrosły wokół PiS w ostatnich latach. To uderza w partię rządzącą, bo odwraca od niej ludzi, których zniechęca ten rodzaj uprawiania polityki. Oparty na takich emocjach, jakie zawierały się w geście pani Lichockiej – dodaje politolog UW.
Rozmówca WP podkreśla, że posłanka PiS mogła odstraszyć od jej partii – a tym samym od kandydata Zjednoczonej Prawicy na prezydenta – ludzi niezainteresowanych na co dzień polityką. A tacy wyborcy będą niezbędni dla Andrzeja Dudy do wygrania wyborów w maju.
CZYTAJ TEŻ: Joanna Lichocka na cenzurowanym. Posłanka PiS i jej słynny gest problemem dla sztabu prezydenta
Prof. Chwedoruk mówi wprost: gest Lichockiej uratował kampanię opozycji. – Sam byłem zaskoczony, że PiS "potrafi" podarować tak wielki prezent Platformie Obywatelskiej – przyznaje politolog. I podkreśla: – Taki "obrazek" [poseł Lichocka pokazujący środkowy palec w Sejmie] może być dla rządzących zabójczy. A zbawienny dla przeciwników władzy.
CZYTAJ TEŻ: Posłanka PiS Joanna Lichocka i jej gest ze środkowym palcem w materiałach wyborczych Platformy Obywatelskiej
"Przylepić" gest do prezydenta
Posłanka PiS Joanna Lichocka stała się główną "bohaterką" kampanii Platformy Obywatelskiej wymierzonej w partię rządzącą. Wizerunek Lichockiej – jej osławiony gest w Sejmie – można zobaczyć w spotach wyborczych, na billboardach i telebimach – m.in. w centrum Warszawy.
Posłanka Lichocka – o czym informowaliśmy w WP – nie pojawiła się na sobotniej konwencji Prawa i Sprawiedliwości i prezydenta Andrzeja Dudy.
Parlamentarzystka nie była tam mile widziana przez sztab wyborczy głowy państwa. Wszystko przez jej kontrowersyjne zachowanie w Sejmie. – Ludzie w PiS są na nią wściekli – mówili działacze i sztabowcy, którzy uczestniczyli w imprezie.
Negatywne konsekwencje gestu Lichockiej zostały wzmocnione niebezpieczną dla PiS dyskusją o stanie onkologii w Polsce. Platforma Obywatelska brutalnie, choć na skraju daleko idącego populizmu i demagogii, uderza w partię rządzącą opowieścią: nie chcecie dać 2 mld zł chorym na raka, bo wolicie wpompować te pieniądze w partyjną propagandę mediów publicznych. W skrócie: pokazujecie "f...a" umierającym ludziom.
– Niech Duda wie, że każdy Polak i każda Polka bardzo mu to zapamięta. Że te pieniądze prezydent przeznacza na propagandę, a nie na leczenie ludzi – grzmiała we wtorek kandydatka PO na prezydenta Małgorzata Kidawa-Błońska. Sztabowiec PO: – Ten temat to dla nas samograj. Ale nie możemy skupiać się na Lichockiej. To ma być temat "zlepiony" z Dudą.
Stąd właśnie tak mocny atak ze strony Kidawy wymierzony w głowę państwa.
Dlatego presja na prezydencie, żeby zablokował miliardowe dofinansowanie dla mediów publicznych – mimo że nie ma to bezpośredniego związku z finansowaniem programów onkologicznych – będzie ogromna. Temat wsparcia (albo jego braku – jak twierdzi opozycja) dla onkologii wzmacnia korzystną dla PO narrację (mimo iż sama Platforma onkologię za swoich rządów zaniedbywała).
Otoczenie prezydenta oskarża PO o cynizm
Współpracownicy głowy państwa stanowczo protestują przeciwko cynicznym ich zdaniem działaniom PO. – Przeciwstawianie przez opozycję rekompensaty dla mediów publicznych i kwestii związanych z leczeniem onkologicznym, nie powinno mieć miejsca. To zwykłe chamstwo – stwierdził cytowany przez PAP rzecznik prezydenta Błażej Spychalski. – Politycy opozycji cynicznie używają tego rodzaju argumentów, bo mamy kampanię wyborczą – dodaje prezydencki minister.
Spychalski ma sporo racji. Ale prezydentowi sytuacji nie ułatwia jego macierzysta partia. Podczas gdy Andrzej Duda zwracał uwagę na swojej konwencji, iż nie wszystko w ostatnich latach się udało i jest wiele obszarów do naprawy, tak PiS nieustannie twierdzi, że sytuacja pacjentów jest coraz lepsza, a opozycja wyłącznie jątrzy.
To nieprawda – ludzie widzą, jak wielka katastrofa panuje w polskich placówkach medycznych. Albo nie mają okazji widzieć – bo nie mogą się do szpitali dostać.
Zwracają na to uwagę czołowi publicyści i komentatorzy w mediach społecznościowych. Kilka przykładów:
Jak ujął to celnie dziennikarz Piotr Zaremba: "Być może stratedzy PiS popełnili błąd, wierząc, że wielki polityczny spektakl może przykryć wszelkie błędy i problemy, z jakimi boryka się obóz rządzący od kilku miesięcy. PiS-owi nie udało się przykryć tych problemów konwencją, przeciwnie, po jej zakończeniu wszystkie problemy wracają ze zdwojoną siłą".
PiS to Duda
Poparcie dla PiS od początku roku spada. I jest to nie tylko niebezpieczeństwo dla partii Jarosława Kaczyńskiego, ale przede wszystkim dla Andrzeja Dudy.
Tłumaczy dr Jarosław Flis: – Notowania Andrzeja Dudy to notowania Zjednoczonej Prawicy. Im bliżej będzie wyborów, tym bardziej będzie to widoczne. Tymczasem notowania rządzących od wygranych październikowych wyborów w najlepszym razie utrzymują się na jednym poziomie, chociaż coraz częściej obserwujemy zauważalne spadki poparcia. Już w październiku listy PiS-u miały o niemal milion głosów mniej niż blok antyPiS. To powinno być ostrzeżenie dla sztabowców Dudy.
PiS na konwencji mogło popełnić błąd, który może okazać się dla głowy państwa bolesny. Liderzy tej partii – na czele z Jarosławem Kaczyńskim – kilkukrotnie podkreślali, że zwycięstwo Andrzeja Dudy jest warunkiem koniecznym kontynuowania dobrej zmiany. W ten sposób – jak zauważa dziennikarz "Rz" Michał Szułdrzyński – mocno połączyli obecną głowę państwa z partią rządzącą.
Tymczasem ma ona coraz poważniejsze kłopoty. Kłopoty, które mogą dosięgnąć w maju samego prezydenta.
Michał Wróblewski dla WP Opinie