ŚwiatWybory po amerykańsku. Wyjątki, różnice, elektorzy - głosowanie w USA nie przypomina tego, które znamy

Wybory po amerykańsku. Wyjątki, różnice, elektorzy - głosowanie w USA nie przypomina tego, które znamy

Wyniki wyborów prezydenckich w USA w niektórych miejscowościach były znane na wiele godzin przed otwarciem lokali wyborczych w reszcie kraju. Chyba że lokale w ogóle nie są otwierane, bo ich po prostu nie ma, jak w stanie Waszyngton. Z samego głosowania wykluczona jest spora rzesza Amerykanów - ok. cztery mln byłych więźniów, którzy choć są dziś na wolności, nadal nie mają prawa głosu. Kiedy poznamy triumfatora skomplikowanych amerykańskich wyborów, w których na koniec i tak może wygrać faworyt 538 elektorów, a nie zwycięzca wyborów powszechnych?

Wybory po amerykańsku. Wyjątki, różnice, elektorzy - głosowanie w USA nie przypomina tego, które znamy
Źródło zdjęć: © AFP / Getty Images | Drew Angerer
Adam Parfieniuk

08.11.2016 | aktual.: 08.11.2016 14:16

Gdy w Polsce idziemy na wybory, wszyscy dostajemy takie same karty do głosowania, które wrzucamy w wyznaczonych godzinach do jednakowych urn. Zwycięzca jest wyłaniany na podstawie liczby zdobytych głosów.

Żadne z tych twierdzeń nie przekłada się na wybory w Stanach Zjednoczonych, które są najbardziej zróżnicowaną i przez to trudną do zrozumienia elekcją w świecie Zachodu.

System elektorski ma wyjątki

System elektorski wywodzi się z XVIII wieku i polega na tym, że poszczególne stany mają liczbę głosów elektorskich proporcjonalną do ich populacji. Teoretycznie w dniu wyborów Amerykanie wybierają więc elektorów, którzy następnie wyłaniają prezydenta.

Jeśli na kandydata danej partii zostanie oddane 50 proc. plus jeden głos, to powinien on otrzymać wszystkie głosy elektorskie danego stanu. W 31 stanach ta zasada jest prawnie wiążąca i elektorzy nie mają innej możliwości wyborów. Natomiast w pozostałych 20 stanach nie ma takich sankcji.

Oznacza to, że w 20 stanach można teoretycznie zagłosować na innego kandydata niż wskazany w wyborach powszechnych. Co więcej, w przeszłości zdarzały się pojedyncze przypadki oddawania głosów na kandydatów, którzy przegrali swoje wyborcze szanse w prawyborach czy kandydatkę Partii Libertarian ze śladowym poparciem wyborców. Nietypowa sytuacja ma szanse powtórzyć się w tym roku, bo jeden z elektorów ze stanu Waszyngton już zapowiedział, że nie będzie głosował na Clinton.

Wyłonienie samych elektorów różni się w poszczególnych stanach. Najczęściej część z nich jest wysuwana przez partie przed wyborami lub w trakcie, a część wybierana przez biorących udział w głosowaniu. Ich nazwiska czasami pojawiają się na kartach - to także jest uzależnione od przepisów stanowych.

Wyjątkowy system jest w stanach Nebraska (pięciu elektorów) i Maine (czterech elektorów), gdzie zwycięzca otrzymuje dwa głosy elektorskie za wygranie stanu, a pozostałe są rozdzielane proporcjonalnie na podstawie zwycięstw w poszczególnych okręgach wyborczych do Kongresu. Są to więc jedyne stany, w których zwycięzca niekoniecznie musi zdobyć pełną pulę elektorów

Elektorski remis?

Całkowita liczba elektorów jest obecnie parzysta (538) i odpowiada liczbie parlamentarzystów (100 senatorów, 435 członków Izby Reprezentantów i trzech stałych elektorów Dystryktu Kolumbia). Oznacza to, że w głosowaniu elektorskim możliwy jest remis pomiędzy kandydatami - 269:269.

O tym czy dojdzie do remisu dowiemy się dopiero w pierwszy poniedziałek po drugiej środzie grudnia, bo właśnie wtedy tradycyjnie zbierają się elektorzy. W tym roku ten termin przypada na 19 grudnia.

12 poprawka do Konstytucji USA wprowadza procedurę na wypadek remisu. O wyłonieniu prezydenta ma wówczas decydować Izba Reprezentantów na posiedzeniu 6 stycznia 2017 roku. Trzy dni wcześniej zostanie zaprzysiężony nowy Kongres i to na nim spoczęłaby ta odpowiedzialność.

W takim głosowaniu nie liczą się głosy 435 członków Izby Reprezentantów, a głosy poszczególnych delegacji do Kongresu złożonych z demokratów i republikanów. W praktyce oznacza to, że każdy stan ma jeden głos, niezależnie od tego, jak wielu ma przedstawicieli. Członkowie poszczególnych delegacji wyłaniają swój jeden głos na podstawie układu sił partyjnych w danym stanie.

Z kongresowej arytmetyki wynika, że w przypadku remisu, delegacje stanowe prawie na pewno opowiedziałaby się po stronie republikanów.

Efekty systemu elektorskiego

Zwolennicy systemu elektorskiego wskazują, że zmiana na rzecz powszechnego głosowania, groziłaby potencjalną dominacją Partii Demokratycznej. Najludniejsze stany amerykańskiego wybrzeża, gdzie z reguły wygrywają demokraci, mogłyby mieć łatwiejszą drogę do zwycięstw wyborczych. To mogłoby doprowadzić do sytuacji, w której głosy mieszkańców stanów centralnych, gdzie chętniej głosuje się na republikanów, byłyby bez znaczenia ze względu na mniejszą populację.

Argument przeciwników jest prosty - głosowanie elektorskie nie zawsze oddaje autentyczną wolę głosujących, wyrażoną przy urnach. Wystarczy przypomnieć wybory z 2000 roku, gdzie Al Gore zdobył ponad 500 tys. głosów więcej niż George W. Bush, ale przegrał wyścig o fotel prezydencki w głosowaniu elektorskim.

Efektem ubocznym jest też nadmierne skupienie kandydata na tzw. swing states, a więc na stanach, gdzie tradycyjnie wielkiej przewagi nie mają ani republikanie, ani demokraci. Wyborcza agitacja mocno skupia się zatem na tych regionach. Takim polem bitwy od lat jest Floryda, bo zapewnia aż 29 głosów elektorskich. We wspomnianym wyścigu Gore vs. Bush to właśnie ten stan zadecydował o ostatecznym rezultacie. Zadecydowało wówczas 537 głosów. Wynik był tak bliski, że zarządzono ponowne przeliczenie kart do głosowania.

Listownie, internetowo i wcześniej

Stan Waszyngton, położony na północno-zachodnim krańcu USA, jest jedynym stanem w kraju, w którym nie ma żadnych lokali wyborczych. Głosowanie odbywa się w nim wyłącznie pocztowo i w internecie. Inne dwa stany, gdzie w taki sam sposób zostanie oddana lwia część głosów, to Kolorado oraz Oregon, który jest pionierem takiego rozwiązania. Oba te stany wciąż utrzymują jednak możliwość osobistego zagłosowania, ale korzysta z niej niewielu obywateli.

Dzięki internetowym i pocztowym głosom stany ograniczają koszty przeprowadzenia wyborów. Co więcej, drastycznie zwiększa się czas na głosowanie, co przekłada się na wyższą frekwencję. Władze stanu Oregon chwalą się, że od kiedy stosują "wygodne" sposoby głosowania regularnie plasują się w czołówce frekwencji w skali kraju. Sekretarz stanu Oregon, Jeanne P. Atkins, pisze na swojej stronie o jeszcze jednym plusie takiego rozwiązania: "Zarejestrowani wyborcy dostają kartę od dwóch do trzech tygodni przed wyborami i mają czas na zapoznanie się z poglądami kandydatów".

Przeciwnicy pocztowej elekcji twierdzą, że jest ona obarczona pewnym ryzykiem. Wyborcy muszą zaufać usługom US Postal Service. Państwowa firma odpowiada za dostarczenie darmowych wysyłek z głosami. Innym argumentem krytyków jest możliwość rzekomych fałszerstw na oddanych w ten sposób kartach wyborczych.

Obraz
© Czterogodzinna kolejka do lokalu wyborczego w North Hollywood w Kalifornii, gdzie głosowanie w wybranych lokalach ruszyło już weekend (fot. PAP / EPA / Eugene Garcia)

Szereg innych stanów również proponuje alternatywne formy głosowania, w tym otwieranie lokali na kilka dni przez oficjalną datą wyborów. Szacuje się, że w skali kraju około 40 proc. głosów zostało oddanych przed 8 listopada.

Więźniowie bez głosu

W odróżnieniu od Polski i wielu krajów Zachodu, zdecydowana większość amerykańskich więźniów nie ma prawa głosu. Tylko osadzeni w zakładach karnych w stanach Maine i Vermont mogą wziąć udział w wyborach.

W USA jest aż 1,5 mln więźniów, z których prawie wszyscy są pozbawieni możliwości udziału w procesie wyborczym. We wspomnianych Maine i Vermont tylko 3,897 więźniów jest uprawnionych do głosowania.

Prawo idzie dalej i wielu stanach wyrok oznacza całkowite wykluczenie z wyborów nawet po jego odbyciu. Według obliczeń organizacji pozarządowej The Sentencing Project, w rezultacie prawa głosu jest pozbawionych aż 5,58 mln Amerykanów.

Można głosować bez dowodu

Po raz pierwszy obowiązek wylegitymowania się dokumentem tożsamości w lokalu wyborczym wprowadziła w 1950 roku Karolina Północna. Do dziś w 19 stanach, by głosować, nie trzeba pokazywać żadnych dokumentów. W 15 stanach wystarczy dokument bez zdjęcia, a w 16 potrzebny jest dokument z fotografią.

XXI wiek to okres stopniowego zwiększenia pełnej identyfikacji przed oddaniem głosu. Jeszcze w 2000 roku aż w 36 stanach można było głosować bez jakiegokolwiek dokumentu tożsamości. Wzrost wiąże się z częstszym zdobywaniem tzw. triady przed Partię Republikanów w poszczególnych stanach. Tam, gdzie w ostatnich latach mieli oni gubernatora oraz większość w stanowym senacie i izbie reprezentantów, często zmieniano prawo wyborcze na rzecz ostrzejszej kontroli.

Kwestia legitymowania wyborców jest odwiecznym obiektem sporów. Zwolennicy dokładniejszego sprawdzania twierdzą, że zwiększyłoby to uczciwość wyborów i wykluczyło fałszerstwa. Taką opcję preferują republikanie.

Z kolei przeciwnicy podnoszą, że obowiązek wylegitymowania się dokumentami ze zdjęciem ogranicza możliwość głosowania w takich grupach, jak rasowe mniejszości, seniorzy czy niepełnosprawni. Wynika to z faktu, że w kraju nie ma dowodów osobistych w ich tradycyjnym rozumieniu. W lokalach wyborczych pokazuje się prawo jazdy, książeczki wojskowe czy innego rodzaju dokumenty, których czasami nie posiada część - szczególnie mniej zamożnych - ludzi. Uchodzą oni często za tradycyjny elektorat demokratów, dlatego ta partia raczej nie jest za wprowadzaniem ostrzejszych regulacji.

Samo głosowanie bez dowodu jest w niektórych stanach obwarowane restrykcjami. Zastrzega się w nich, że karta takiej osoby trafia do puli głosów wstępnych. W 2004 roku w skali kraju odrzucono aż 35,5 proc. tego rodzaju głosów (dokładnie 675,676). Najczęstszym powodem jest wcześniejsze wykreślenie danych osób z list wyborczych. Są też jednak stany, w których w takim przypadku nie ma wydzielonej wstępnej puli.

Zamieszanie czasowe

Godziny głosowania w Stanach Zjednoczonych różnią się w zależności od stanu i jego położenia w strefie czasowej. Najdłużej mogą głosować mieszkańcy stanu Nowy Jork. Ich lokale będą czynne przez 15 godzin (od 6 do 21). Nie istnieją krajowe przepisy odnośnie godzin prac lokali wyborczych i kwestia często jest uregulowana w ramach stanu, a nawet poszczególnych hrabstw (zwykle jest to 12-13 godzin).

Nawet, jeśli godziny otwarcia lokali są formalnie ujednolicone na poziomie stanowym, to w sąsiednich hrabstwach nadal mogą się one różnić z uwagi na fakt, że aż 13 stanów USA leży w kilku strefach czasowych. Do ciekawej sytuacji dochodzi w stanie Arizona, gdzie rezerwat Indian Navajo nie uznaje zmian czasu, przez co także głosuje w innych godzinach niż sąsiednie hrabstwa.

Pierwsi i ostatni

Lokale wyborcze w okręgu Adak na Alasce będą ostatnimi, które zamkną się w wyborczy wtorek.

Z kolei lokal, który otworzył się jako pierwszy, znajduje się we wsi Dixville Notch w New Hampshire, choć "lokal", to w tym przypadku lekkie nadużycie, bo w tym roku zagłosowało tam sześć osób. Chwilę po północy wynik wyborów był znany - 4:2 dla Hillary Clinton.

Obraz
© Wyniki w Dixville Notch już zostały policzone (fot. PAP / EPA / Herb Swanson)

Od 1960 roku uprawnieni wyborcy Dixville Notch przychodzą o północy do sali balowej okolicznego, luksusowego hotelu The Balsams. Oddają głosy, często zaledwie minutę po północy, a wynik - przy stuprocentowej frekwencji - zwykle jest znany niemal natychmiast, na wiele godzin przed otwarciem lokali wyborczych w reszcie kraju. Jest to możliwe dzięki prawnym regulacjom stanu New Hampshire, które pozwalają na nocne wybory w miejscowościach poniżej 100 mieszkańców.

Kiedy poznamy wyniki?

Z racji różnych godzin zamknięcia lokali, wyniki wyborów będą spływały stopniowo. Pierwsze sondaże exit polls będą dostępne po północy polskiego czasu. Dotyczyć będą stanów Kentucky i Indiana, gdzie tradycyjnie wygrywają republikanie.

O 1:00 zostaną zamknięte lokale w pięciu w stanach, w tym na Florydzie, która jest najważniejszym swing state, bo ma aż 29 elektorów. Po zamknięciu poznamy sondaże exit polls.

O godzinie 1:30 zamkną się lokale w trzech stanach, w tym w Ohio i Karolinie Północnej, które również należą do grona wahających się.

O 2:00 zakończą się wybory w największej liczbie stanów, w tym Pennsylwanii i Michigan, gdzie walka będzie się toczyła do ostatnich głosów.

O 3:00 zamkną się lokale m. in. w Kolorado i Wisconsin, które także zaliczają się do swing states

O 4:00 kończą się się wybory w Iowa i Nevadzie, ostatnich swing states.

Godzinę później zakończą się wybory w całych Stanach Zjednoczonych. Wówczas amerykańskie telewizje podadzą zwycięzcę na podstawie badań exit polls i cząstkowych wyników.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (48)