Wybory parlamentarne 2019. PiS chce zakazać aborcji "eugenicznej". Mamy komentarz Strajku Kobiet
- To prowokacja - mówi WP Marta Lempart, przewodnicząca Ogólnopolskiego Strajku Kobiet o doniesieniach dotyczących planów PiS ws. wprowadzenia zakazu tzw. aborcji eugenicznej. Ta "prowokacja" ma jednak jej zdaniem konkretny cel. - Chodzi o wypuszczenie do przestrzeni publicznej tego kłamliwego określenia "aborcja eugeniczna". Nie damy się sprowokować, nie wyjdziemy na ulice - dodaje.
"Jak słyszymy, w nieprzedstawionym wciąż opinii publicznej dokumencie programowym ma być zawarty punkt dotyczący zakazu aborcji 'eugenicznej'. A więc PiS - o ile wygra wybory parlamentarne i zdobędzie potrzebną większość - może w kolejnej kadencji zaostrzyć prawo dotyczące aborcji. Obowiązuje ono od 1993 roku" - informuje nasz dziennikarz.
Aborcja. Kobiety nie wyjdą na ulice
Czy to podstawa do tego, by kobiety, znów pod szyldem "Czarnego Protestu", wyszły na ulice? Marta Lempart, przewodnicząca Ogólnopolskiego Strajku Kobiet mówi, że nie. Twierdzi, że w sprawie całkowitego zakazu aborcji legislacyjne prace nie ruszyły, a cel tej, jak mówi, "prowokacji", jest inny.
Zobacz też: Precedens w obradach Sejmu. Neumann: to budzi podejrzenia
- Oceniam to jako typową polityczną wrzutkę, którą robi albo PiS, albo organizacje fundamentalistów religijnych (jak Ordo Iuris), które chcą w Polsce przeforsować zakaz aborcji. Moim zdaniem ta wrzutka jest przede wszystkim po to, żeby kłamać, że aborcja z powodu nieodwracalnych uszkodzeń płodu jest "aborcją eugeniczną". To ogłupianie ludzi i celowe fałszowanie języka. Chodzi o wypuszczenie do przestrzeni publicznej tego kłamliwego określenia - ocenia Lempart w rozmowie z WP.
I dodaje: - To może być też element kampanii wyborczej, prowokacja PiS, chęć mrugnięcia okiem do radykalnej części prawicowego elektoratu. Jeśli chodzi o prace legislacyjne, od wczoraj nie zmieniło się przecież nic.
- To, o czym mówimy, to byłyby duży krok i konfrontacja. A oni mają teraz inną strategię - po cichu, małymi krokami, po kawałku. To jest nauczka po 2016 i 2018 roku. Jeżeli naprawdę miałoby coś się dziać, to prawdopodobnie nie dostałybyśmy takiego ostrzeżenia - mówi Lempart.
- Nie damy się sprowokować, nie będziemy teraz wychodzić na ulice - podsumowuje.
Aborcja. O co chodzi z terminem "eugeniczna"
W Polsce przerwanie ciąży, czyli aborcja, dopuszczone jest przez prawo tylko w trzech wyjątkowych przypadkach: jeśli "ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety ciężarnej"; jeśli "badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu"; jeśli "zachodzi uzasadnione podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego".
Dlaczego w tym kontekście nie powinno się mówić o eugenice, wyjaśnia rzeczniczka SLD. - Termin aborcja "eugeniczna" jest nagminnie używany przez polityków prawicy na określenie przerywania ciąży z powodu nieuleczalnych wad genetycznych zagrażających życiu płodu. Jest to celowa manipulacja mająca służyć propagandzie, używana po to, by urobić opinię publiczną, by wywołać skojarzenie z czasami nazizmu - powiedziała w rozmowie z Michałem Wróblewskim Anna Maria Żukowska.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl