Wybory do europarlamentu 2019. Co nowy Parlament Europejski oznacza dla Polski?
Europarlament nowej kadencji będzie zatwierdzał budżet UE na lata 2021-27, w tym ewentualną zasadę "pieniędzy za praworządność". Będzie też współdecydował o nakładach na politykę klimatyczną oraz rozwiązywał problem niekontrolowanego napływu uchodźców.
Polskie eurowybory także w Brukseli są traktowane jako test przed jesiennymi wyborami krajowymi, które przesądzą o kontynuacji obecnej linii władz bądź o "powrocie do głównego nurtu”. – Możliwe, że jeśli opozycja zdobyłaby w eurowyborach więcej mandatów od PiS, to w głównych unijnych międzynarodówkach pojawiłaby się myśl, by promować opozycyjnych europosłów dobrymi stanowiskami w Parlamencie Europejskim. To miałoby pokazać, że to obecna opozycja daje skuteczną reprezentację w Brukseli – mówi Agata Gostyńska-Jakubowska z Centre for European Reform.
Z drugiej strony nie można jednak wykluczyć, że duża delegacja PiS – pomimo prognozowanych słabych wyników jej obecnych sojuszników z partii torysowskiej – zdoła wejść w taki europarlamentarny alians ugrupowań na prawo od Europejskiej Partii Ludowej (m.in. CDU, CSU, PiS), że też będzie to wzmagało siłę PiS. Czy dobry wynik eurosceptyków, populistów i innych partii spoza głównego nurtu nie sprawiłby, że główne międzynarodówki spuszczą z tonu np. co do praworządności ze strachu przed dalszym wzrostem krytyki wobec Brukseli? – Przeciwnie. Moim zdaniem ich reakcją byłaby konsolidacja, czyli znacznie bardziej stanowcza obrona tego, co te prounijne ugrupowania uważają za podstawę działania UE – tłumaczy Gostyńska-Jakubowska.
Budżet już za kilka miesięcy
Przywódcy krajów Unii powinni tej jesieni uzgodnić budżet Unii na okres 2021-27 (nie można wykluczyć przedłużenia rokowań do początku 2020 r.), ale ten musi być zatwierdzony także przez Parlament Europejski. Dyskusja o unijnej kasie będzie – jak zwykle – zarazem dyskusją o polityce unijnej, jej priorytetach oraz tempie integracji. To będą zatem także decyzje m.in. o współfinansowaniu nakładów na walkę z globalną zmianą klimatu, a być może też o kierunku integracji strefy euro i jej relacjach z krajami unijnej „drugiej prędkości”, które nie zamierzają przechodzić na euro w przewidywalnej przyszłości.
Mocno zapalna będzie zapewne dyskusja o – wstępnie już popartym przez europarlament kończącej się kadencji – wykorzystaniu funduszy UE do walki z naruszeniami praworządności. Komisja Europejska już przed rokiem przedłożyła projekt rozporządzenia w tej sprawie, które musi być zatwierdzone zarówno przez unijnych ministrów w Radzie UE jak i przez europosłów. Ten projekt na pewno stanie się częścią budżetowego pakietu negocjacyjnego. Po doświadczeniach z Polską jest jasne, że np. holenderski parlament byłby bardzo niechętny do zatwierdzenia nowych unijnych składek bez zasady "pieniądze za praworządność”.
Co z migracją?
Ostre konflikty o obowiązkowy rozdzielnik uchodźców z 2015 r., któremu przeciwstawiały się rządy PiS-u, oraz wzmacnianie agencji Frontex (wspomagającej pograniczników w krajach UE) zdominowały unijne dyskusje o migracji w ostatnich latach. Ale wielkim tematem jest też polityka migracyjna obliczona na legalny, a ze względów demograficznych niezbędny napływ przybyszów do Unii.
Wprawdzie "twarda” polityka zagraniczna pozostaje w rękach krajów Unii, ale wyzwaniem dla Brukseli – w tym europarlamentu – będzie wykorzystanie potencjału UE w tych dziedzinach, w których ma duże uprawnienia. Jak skoordynować działania z polityki handlowej, pomocy rozwojowej i miękkich (głównie szkoleniowo-finansowych) instrumentów z polityki sąsiedztwa, by kształtować politykę migracyjną, w tym ograniczać niekontrolowany napływ ludzi z krajów Afryki, wspomaganych finansowo przez UE? To zadanie dla następcy szefowej unijnej dyplomacji Federiki Mogherini, Rady UE oraz europarlamentu.
Protekcjonizm?
Jeśli w głównym nurcie w nowym Parlamencie Europejskim wzrosłaby waga – rekrutujących się m.in. z zielonych i centrolewicy - przeciwników dalszej liberalizacji w handlu międzynarodowym i pogłębiania unijnego wspólnego rynku usług, to może rozpalić w Brukseli konflikty o protekcjonizm. Europosłowie PiS i PO kończącej się kadencji zgodnie i za pomocą oskarżeń o protekcjonizm zwalczali reformy zasad delegowania pracowników, w tym kierowców ciężarówek w UE. Utrudniają bowiem usługodawcom z młodszej Unii konkurowanie kosztami pracy na Zachodzie. Eurowybory rozstrzygną, czy to nie zaostrzy się w nowym europarlamencie, który wkrótce wróci do tematu kierowców.
Unia obronna
Europarlament kończącej się kadencji zatwierdził przepisy o Europejskim Funduszu Obronnym (wspomagającym unijny przemysł obronny), które wzbudzają wielkie podejrzenia Amerykanów martwiących się m.in. o interesy swych firm zbrojeniowych. Jednak fakt, że wśród głównych negocjatorów europarlamentu w rozmowach z Radą UE byli dwaj Polacy (Jerzy Buzek z PO i Zdzisław Krasnodębski z PiS) był traktowany jako swoiste świadectwo, że Europejski Fundusz Obronny to nie jest ani projekt konkurujący ze współpracą w ramach NATO, ani antyamerykański. Ale UE chce jeszcze bardziej rozwijać wspólną politykę obronną w kolejnych latach, a jej – ważny dla Polski i wschodniej flanki NATO – kształt będzie nadal współtworzony i kontrolowany przez europosłów.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl